Czy istnieje szansa, że jakiś procent ludzi nie zarazi się wcale? Czy inhalacja zabije koronawiursa? Na te i inne pytania odpowiadał w programie "Koronawirus. Raport" w TVN24 dr Bartosz Fiałek, przewodniczący kujawsko-pomorskiego regionu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
W niedzielę w Polsce potwierdzono 318 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Ministerstwo Zdrowia poinformowało także o śmierci kolejnych 24 osób, tym samym liczba zmarłych wzrosła do 232. Jak podał resort zdrowia, większość z nich cierpiała na inne schorzenia.
Łączny bilans od początku epidemii to 6674 osoby, u których potwierdzono zakażenie SARS-CoV-2.
"Koronawirus. Raport" codziennie odpowiada na pytania, które otrzymujemy na Kontakt 24. Wiele z nich dotyczy kwestii zdrowotnych związanych z rozprzestrzenianiem się koronawirusa oraz wpływem epidemii COVID-19 na nasze codzienne funkcjonowanie. W niedzielę zaprezentowaliśmy je doktorowi Bartoszowi Fiałkowi, przewodniczącemu kujawsko-pomorskiego regionu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Czy istnieje szansa, że jakiś procent ludzi nie zarazi się wcale? Czy zachorowanie jest nieuniknione? Barbara
Dr Bartosz Fiałek: Istnieje prawdopodobieństwo, że nie wszyscy się zarazimy. O tym mówią modele matematyczne i naukowcy, że około 60-70 procent populacji wystarczy, aby uzyskać tak zwaną odporność zbiorowiskową, czyli odporność stadną. Ona powoduje, że mamy mniej źródeł zakażenia, w kontekście tego jest mniej zarazków i mniej osób jest narażonych na zachorowanie.
Jeżeli faktycznie te 60-70 procent zostanie zakażone albo będziemy mieli szczepionkę, bo tak samo możemy nabyć odporność sztucznie, czyli przez aplikację nam szczepionki, wówczas jak najbardziej jesteśmy w stanie, przy tym poziomie 60-70 procent, uzyskać odporność stadną, to znaczy ten zarazek, patogen, koronawirus będzie w tak niskim stężeniu w powietrzu, że będziemy w stanie uniknąć zachorowań wśród dalszej części populacji, czyli wśród pozostałych 30-40 procent.
Co oznacza, że wynik na COVID-19 jest wątpliwy? Czy wymaz został źle pobrany? Mateusz
Dr Bartosz Fiałek: Pan Mateusz zadaje pytanie o tzw. badanie genetyczne, czyli wymaz z nosogardla. Wprowadzamy wymazówkę do nosa, obracamy, wprowadzamy do tylnej ściany gardła, przekręcamy, pobieramy materiał biologiczny i badamy genetycznie, czyli Real-time PCR. Jest to badanie metodą łańcuchowej polimerazy i powiem szczerze, że badanie genetyczne polega na tym, że badamy w wielkim skrócie geny tego wirusa. Wątpliwe badanie mówi o tym, że mamy jeden gen dodatni, a kolejny ujemny lub dwa kolejne ujemne, w zależności od tego, jaki test wykonujemy. To nie jest związane z tym, że źle wykonaliśmy badanie, natomiast jest to związane z tym, że na przykład albo mamy odczynnik, który tego nie wykrył, albo mamy zbyt małą wiremię, czyli poziom wirusa we krwi. To znaczy, że wątpliwy wynik należy powtórzyć, ponieważ nie mamy ani wyniku dodatniego, ani ujemnego. Wynik powtarzamy, nie jest to powiązane z błędnym pobraniem wymazu.
Mówi się, że nie można zakazić się drogą pokarmową, a jednocześnie niewskazane jest dotykać ust brudną ręką. Czy to logiczne? Tomasz
Dr Bartosz Fiałek: Musimy odróżnić tu dwie sytuacje, czym jest droga pokarmowa, a czym droga kropelkowa. Droga pokarmowa oznacza, że w pokarmie mamy wirusa czy bakterię - najlepiej pokazać to na przykładzie salmonelli. W jajku mamy bakterię salmonelli i wówczas istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdy zjemy takie jajko zakażone salmonellą, to wówczas będziemy zakażeni. To jest droga pokarmowa, przenoszenie z pokarmem czy wodą.
Droga kropelkowa natomiast, tak jak w przypadku koronawirusa, to jest aerozol. My kaszlemy, kichamy, mówimy i w nim jest wirus. Jeśli pan Tomasz dotknie zabrudzonej tym aerozolem powierzchni, to nie jest to droga pokarmowa, bo ten wirus będzie w aerozolu, a nie w pokarmie. Jeśli chodzi o to, drogą pokarmową co do zasady nie możemy się zarazić, możemy się zarazić drogą kropelkową z różnych powierzchni trwałych.
Skoro para wodna zabija do 99 proc. wirusów, bo giną one już w temp. pow. 60 stopni, to czy inhalacja zabije koronawiursa w gardle? Paweł
Dr Bartosz Fiałek: Tu od razu muszę powiedzieć, że tak nie jest, bo wiele patogenów na tym świecie nie odpowiada na wysoką temperaturę, więc ten wynik 99 proc. jest nie do końca adekwatny, ale wiele patogenów faktycznie może być zniszczonych wysoką temperaturą. Natomiast czym innym jest dezynfekcja, którą możemy wykonywać parą wodną, ponieważ wówczas mamy 30-40 stopni, które osłabiają działanie wirusa, albo jeśli chodzi o dyszę wylotową tego urządzenia, które wytwarza parę wodną 80-90 stopni de facto zabija tego wirusa. Czym innym jest wdychanie powietrza z taką temperaturą, to niestety grozi oparzeniem górnych i dolnych dróg oddechowych, a nawet utratą życia.
Pary wodnej nie możemy stosować do leczenia, ponieważ moglibyśmy zrobić większą krzywdę niż pożytek.
Dlaczego nie stosuje się terapii ozonowej w leczeniu COVID-19, skoro ozon wykorzystuje się w odkażaniu karetek? Ewa
Dr Bartosz Fiałek: Terapia ozonowa wykorzystuje trójatomowy tlen. Faktycznie w badaniach wykryto, że ten trójatomowy tlen, czyli ozon, ma działanie silnie utleniające, które powoduje dostarczanie tlenu do naszych tkanek. Działanie, które w jakimś stopniu hamuje wytwarzanie tej tzw. burzy cytokinowej, czyli generalnie najprościej rzecz ujmując substancji prozapalanych. Natomiast to zostało wykryte tylko eksperymentalnie. Wiemy już doskonale, że ozon na dzień dzisiejszy jest taką substancją, która jest bardzo żrąca, bardzo reaktywna i naraża pracowników, którzy mogliby to podać.
Jeżeli chodzi o działanie biobójcze, czyli dezynfekowanie powierzchni maseczki, to jak najbardziej, ale jeżeli chodzi o leczenie, to nie ma żadnych naukowych teorii, które potwierdzałyby skuteczność w leczeniu COVID czy wirusa grypy. To nie są naukowe teorie.
W mojej firmie były testy na obecność przeciwciał IgG oraz IgM. Co właściwie znaczą rezultaty tych testów? Testerka
Dr Bartosz Fiałek: To są tzw. przeciwciała kasetkowe, szybkie, które pobieramy z krwi. Jeśli chodzi o przeciwciała IgM, to trzeba powiedzieć, że są to przeciwciała, które pojawiają się na początku choroby. Gdy następuje konwersja, ciała IgM zamieniają się w IgG i to świadczy o tym, że przechorowaliśmy daną chorobę i być może mamy odporność. Jeśli chodzi o przeciwciała IgM, to dają one bardzo dużo wyników fałszywie negatywnych lub fałszywie pozytywnych. Nie możemy bazować na tym, że mamy jakiś wynik IgM. Ani WHO (Światowa Organizacja Zdrowia), ani Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych nie wskazują i nie zalecają wykonywania takich testów. Jedyne, co wskazują te instytucje, to że warto by było u ozdrowieńców wykonywać przeciwciała w klasie IgG, ponieważ po 14, 21 dniach mogą się pojawiać przeciwciała świadczące o przechorowaniu zakażenia koronawirusem. Wówczas warto byłoby ocenić, czy dana osoba przeszła takie zakażenie i warto, by ona na tej podstawie dostała tzw. certyfikat i wróciła do pracy, jeżeli będziemy mieli test, który będzie wiarygodny. To jest bardzo istotne.
Jestem ratownikiem wodnym. Czy my ratownicy wodni, czy TOPR, czy GOPR, możemy pomagać służbom medycznym? Michał z Wielkopolski
Dr Bartosz Fiałek: Świetna propozycja od pana Michała, bo wiemy, że w Polsce mamy ogromny niedobór kadr medycznych. Takie osoby, które chcą nam pomóc, są na wagę złota i dziękuję za to bardzo. Wydaje mi się, że każdy ratownik TOPR czy GOPR powinien mieć tzw. KPP, czyli kurs pierwszej pomocy. Z tego co wiem, osoby z KPP będą kierowane do pracy przy zwalczaniu epidemii. Te osoby powinny skontaktować się z wojewodą bądź z właściwym dla zamieszkania centrum zarządzania kryzysowego i zapytać, jak mogą pomóc. Mam nadzieję, że pomogą nam i dziękuję za takie inicjatywy.
Ile wirusów powoduje faktyczne zachorowanie, a ile nas uodparnia? Czy minimalna ilość wirusa w organizmie zadziała jak szczepionka? Czy kilkukrotne zetknięcie z wirusem, np. na spacerach w dużej odległości, spowoduje skuteczne zarażenie czy też uodpornienie? Krzysztof
Dr Bartosz Fiałek: To jest bardzo trudne pytanie, będę chciał to wyjaśnić w sposób jak najbardziej prosty. Każdy układ odpornościowy jest inny, tak więc nie ma dawki, która mogłaby sugerować to, czy osoba się zakazi lub uodporni. Druga sprawa - aby nabyć odporność należy zetknąć się z patogenem, a więc jakkolwiek przechorować chorobę. Musimy mieć świadomość, że mamy możliwość przechorowania bezobjawowego, łagodnego, średniego lub ciężkiego. Jest to tzw. rosyjska ruletka, jako osoby młode, bez chorób współistniejących, możemy mieć nadzieję, że przejdziemy te chorobę łagodniej, a osoby starsze, mające współistniejące choroby - ciężej.
Ale jeżeli chodzi o wytwarzanie się odporności, to nie ma takiej dawki, która nam pozwala na zarażenie się bezobjawowe i wytworzenie odporności. Nie, mamy dawkę, która powoduje reakcję naszego układu immunologicznego, która sprawi, że te wszystkie mechanizmy spowodują wytwarzanie wcześniej omawianych przeciwciał IgG, dzięki czemu będziemy mogli jakkolwiek zwalczać taką chorobę i będziemy na nią odporni.
Natomiast jest coś ważnego - jedyna odporność, która została potwierdzona względem koronawirusa, to odporność na małpach z gatunku makak królewski. Nie wiadomo, czy my jako ludzie jesteśmy w stanie wygenerować odporność po zachorowaniu na chorobę wywoływaną przez koronawirusa, czyli COVID-19.
91 osób w Korei Południowej ma po testach negatywnych ponownie testy pozytywne. O czym to świadczy? Albo o błędnych testach, albo o tym, że ponownie można zachorować na chorobę wywoływaną przez koronawirusa.
Co mają robić osoby, którym kardiolog kazał spacerować, biegać, pływać, a teraz nie mogą? Swinka
Dr Bartosz Fiałek: To jest świetne pytanie. Trzeba powiedzieć tak, że wysiłek fizyczny jest jak najbardziej taką aktywnością, która w sposób jednoznaczny zmniejsza ryzyko powikłań chorób układu sercowo-naczyniowego, czyli przede wszystkim zawałów mięśnia sercowego i udarów niedokrwiennych mózgu . Natomiast bardzo ważne jest to, że nie ma znaczenia, jak będziemy ten wysiłek wykonywać. Istotą dla relacji, o której tutaj mówimy, jest 5x30x75 - 5 dni w tygodniu po 30 minut na 75 procent naszego maksymalnego obciążenia. Wówczas jesteśmy jak najbardziej w stanie zwalczyć albo zminimalizować ryzyko powikłań tych chorób z zakresu układu sercowo-naczyniowego.
Możemy ćwiczyć z panem Kuczajem w "Dzień dobry TVN", możemy ćwiczyć z panią Chodakowską w jej mediach społecznościowych. Możemy to robić w domu, nie trzeba biegać, nie trzeba wychodzić z domu. Aczkolwiek ja osobiście uważam, pomimo zakazu prawnego i do tego państwa nie zachęcam, że wyjście do lasu czy wychodzenie samodzielnie w maseczce na spacer nie powinno być zakazane, ale prawo jest takie. (jakie jest) Przestrzegajmy go.
Źródło: TVN24