Jest chaos, jest brak informacji, jest po raz kolejny przespany problem. Można odnieść wrażenie, że minister edukacji Dariusz Piontkowski wrócił wczoraj z przedłużonych wakacji, dziś wyszedł na konferencję i powiedział: dyrektorzy radźcie sobie - mówił w "Faktach po Faktach" poseł KO Marcin Kierwiński. Wiceszef MON Marcin Ociepa powiedział, że nie rozumie zarzutów dyrektorów szkół. - Dyrektor wraz z gronem pedagogicznym i rodzicami jest organizatorem procesu edukacyjnego i ma bardzo dużo swobody. My nie chcemy w to ingerować - tłumaczył.
Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski poinformował w środę na spotkaniu z mediami, że "obecna sytuacja epidemiczna według Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego pozwala na to, aby w przytłaczjącej większości naszego kraju, w przytłaczjącej większości placówek edukacyjnych, w zdecydowanej większości szkół, przedszkoli, żłobków, można było przywrócić standardowe zajęcia polegające na bezpośrednim kontakcie nauczyciela z uczniami".
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę o 715 nowych, potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 oraz o śmierci kolejnych dziewięciu osób. Łącznie w Polsce od początku epidemii potwierdzono infekcję u 53 676 osób, spośród których 1 830 zmarło.
"Wierzę, że jesteśmy w stanie, stosując model hybrydowy, sprawić, żeby do tych spotkań z nauką dochodziło"
Sytuację w Polsce w związku z powrotem do szkół komentowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa z partii Porozumienie wchodzącej w skład Zjednoczonej Prawicy, oraz poseł KO Marcin Kierwiński.
- Cały czas mamy do czynienia z swego rodzaju nieporozumieniem. Naszym celem jest utrzymanie wydolności polskiej służby zdrowia. Jeżeli jest taka decyzja ministra, żeby otworzyć szkoły, że jesteśmy w stanie zapanować nad sytuacją epidemiczną w Polsce, to ja taką decyzję szanuję i uznaję - powiedział Ociepa.
Zwrócił uwagę, że "zupełnie inna jest szkoła, kiedy prowadzimy tylko zdalne nauczanie, a kiedy zupełnie inaczej to wygląda, kiedy się rówieśnicy spotykają ze sobą, a także spotykają z nauczycielem". - Wierzę, że jesteśmy w stanie, stosując pewien model prawdopodobnie hybrydowy, jednak sprawić, żeby do tych spotkań z nauką, z wiedzą dochodziło z poszanowaniem wszystkich zasad dystansu społecznego - mówił.
"My nie chcemy w to ingerować"
Na uwagę, że dyrektorzy pytają, dlaczego to oni muszą całą odpowiedzialność brać na siebie - jeśli chodzi o decyzję, jaki wybrać model, na jakich zasadach - odparł, że nie rozumie tego zarzutu. - Na samym końcu dyrektor wraz z gronem pedagogicznym i rodzicami jest organizatorem procesu edukacyjnego i ma bardzo dużo swobody. My nie chcemy w to ingerować - stwierdził.
- Uważam, że to jest bardzo roztropne, żeby dyrektor wraz z zespołem decydowali o tym, bo szkoły są różne. Różne pod względem infrastrukturalnym, pod względem liczby uczniów. Ja bym zachęcał do tego, żeby stosować te hybrydowe rozwiązania, które są dostosowane do okoliczności, dostosowane do wielkości szkoły. I w ten sposób zabezpieczyć uczniów, zabezpieczyć dystans społeczny, do którego namawiamy - powiedział Ociepa.
"Jest chaos, jest brak informacji, jest przede wszystkim po raz kolejny przespany problem"
Marcin Kierwiński podkreślił, że "doskonale rozumie wątpliwości dyrektorów". - Od rządu polskiego, od pana ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego, od ministra zdrowia (Łukasza Szumowskiego - red.) oczekiwałbym w związku z tą trudną sytuacją i tym strachem społecznym po prostu racjonalnych decyzji - podkreślił. - A jeżeli chodzi o decyzję tego rządu. to jest od bandy do bandy. Jak było mniej zachorowań, zamykali wszystko, teraz wszystko otwierają, nie dając żadnych konkretnych wytycznych - powiedział.
- Dyrektor szkoły nie ma wytycznych, że jeżeli pojawi się pierwszy przypadek koronawirusa, to ma zamknąć szkołę. To kiedy ma zamknąć tę szkołę? Czy ma zawnioskować do sanepidu, jak będzie pierwszy przypadek, piąty, dziesiąty? - pytał. - W tego typu sprawach państwo powinno działać - ocenił.
- Jest chaos, jest brak informacji, jest przede wszystkim po raz kolejny przespany problem. Można odnieść wrażenie, że pan minister Piontkowski wrócił wczoraj z przedłużonych wakacji i dziś wyszedł na konferencję prasową, nie konsultując tego, co dzisiaj przedstawił, powiedział dyrektorzy "radźcie sobie" - skomentował poseł Koalicji Obywatelskiej.
"Obawiam się, że to jest eksperyment na naszych dzieciach"
Jak powiedział Kierwiński, "jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia, jest to elementarny brak wiarygodności, jeżeli chodzi o rozwiązania, które rząd przyjmuje". - Nie ma całościowej strategii. Ja słyszałem niedawno z ust pana premiera Morawieckiego, że pandemii nie ma, dlatego wszyscy mogą iść głosować, więc jak teraz słyszę pana ministra Piontkowskiego, że wszystkie dzieci mogą wrócić do szkoły, bo z pandemią sobie poradziliśmy, to obawiam się, że to jest eksperyment na naszych dzieciach, na rodzinach, na nauczycielach, na dziadkach - mówił.
Nawiązał w ten sposób do wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego w czasie kampanii wyborczej, kiedy przekonywał, że "koronawirus jest w odwrocie" i "nie trzeba się go bać".
- Urzędnicy PiS-u z ministerstwem edukacji zastanawiają nie nad tym, jak uczynić proces powrotu dzieci bezpiecznym dla nas wszystkich, tylko zastanawiają się jak nie ponosić odpowiedzialności za dotychczasowe działania - ocenił. W ten sposób odniósł się do projektu PiS znoszącego odpowiedzialność urzędników za działania w czasie epidemii.
"Wszyscy, którzy mają odrobinę dobrej woli widzą, że są wytyczne"
Wiceminister Ociepa odpowiedział, że "działania polskiego rządu, jeśli chodzi o walkę z epidemią, są oceniane przez bardzo obiektywne i zewnętrzne instytucje". - Dziwię się, że jeżeli chodzi o kwestie koronawirusa ich nie słuchacie - zwrócił się do Marcina Kierwińskiego.
- Wszyscy, którzy mają odrobinę dobrej woli widzą, że są wytyczne. Zostały wprowadzone nowe strefy, czerwone, żółte, żeby bardziej precyzyjnie wprowadzać pewnego rodzaju ograniczenia, żeby gospodarka mogła funkcjonować, żeby ludzie mogli się czuć bezpiecznie w tych powiatach, gdzie nie ma ognisk, a gdzie indziej, żeby te ogniska dławić - wymieniał.
Dodał, że "instrukcje dotyczące dystansu społecznego, środków ochrony osobistej, noszenia maseczek obowiązują także polskie szkoły".
Kierwiński: można cały czas mówić jest świetnie, tylko nie zmienia to faktu, że dziś sytuacja jest bardzo poważna
- Jesteście cały czas z siebie zadowoleni, tylko proszę zwrócić uwagę, że dziś zachorowań jest wielokrotnie więcej niż kilka miesięcy temu. Można cały czas mówić: jest świetnie, świetnie sobie radzimy, tylko nie zmienia to faktu, że dziś sytuacja jest bardzo poważna - zaznaczył Kierwiński.
- Jeżeli pan mówi, że są wytyczne, jak blisko dzieci mogą się stykać, to ja się pytam, z kim to konsultowaliście? Czy w placówkach, w dużych szkołach, gdzie jest po tysiąc dzieciaków, te wytyczne są do zastosowania? Co w takim razie z testami dla nauczycieli? Co z zasiłkiem dla rodziców, którzy nie będą mogli posłać swoich dzieci do szkoły? Czy dacie pieniądze dyrektorom szkół, aby te rozwiązania dotyczące edukacji zdalnej wdrożyć? - pytał wiceministra obrony narodowej.
- Wy nie przepracowaliście tej kwestii, nie skonsultowaliście tej kwestii ze środowiskiem społecznymi, z dyrektorami szkół - ocenił.
"Proszę nie posądzać polskiego rządu o to, że my żałujemy pieniędzy na walkę z koronawirusem"
Marcin Ociepa odpowiedział, że "jeżeli gdziekolwiek zabraknie pieniędzy na środki ochrony osobistej, na wprowadzenie tych obostrzeń, to na pewno te środki się znajdą". - Proszę nie posądzać polskiego rządu o to, że my żałujemy pieniędzy na walkę z koronawirusem, bo to jest nieprawda - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24