- To zdecydowana niezręczność, kiedy na mównicę wychodzi minister sprawiedliwości i wygłasza kwestię, która brzmi jak stanowisko rządu, a potem premier ją prostuje. Minister Gowin nie zachował się nielojalnie, on po prostu nie ukrywa swoich poglądów w sprawie związków partnerskich - podsumowała marszałek Sejmu Ewa Kopacz w "Piaskiem po oczach" w TVN24.
Jak powiedziała Kopacz, nie chce oceniać Gowina, ale obowiązuje zasada, że jeśli jest stanowisko rządu, to minister powinien je podtrzymywać - chyba że wyraża własną, prywatną opinię.
Gowin w piątek powiedział w Sejmie, że wszystkie trzy projekty są niezgodne z konstytucją. Następnie premier Donald Tusk oświadczył, że w tej sprawie Gowin wygłosił swoją osobistą opinię i zwrócił się do posłów o umożliwienie dalszej pracy nad regulacjami ws. związków partnerskich. Marszałek stwierdziła jednak, że "różnice też łączą, bo wtedy jest okazja do dyskusji". - O trudnych sprawach powinniśmy umieć rozmawiać - powiedziała. Dodała, że ma żal do posłów, iż nie zdecydowali się podjąć tego wyzwania. - Nie zrozumieli, że chodziło o to, czy mamy odwagę i odpowiedzialność dyskutować o problemach. Zabrakło tej odwagi wszystkim, którzy zagłosowali przeciwko skierowaniu projektów do dalszych prac w komisjach - uznała.
"Nie można budować wizerunku, że w Sejmie jest 460 nierobów"
Kopacz pytana była również o nagrody, jakie prezydium Sejmu przyznało marszałek i wicemarszałkom. Jak tłumaczyła, w sprawie premii działała w "określonych ramach", które funkcjonowały od dłuższego czasu i nie wzbudzały wcześniej takich emocji. - Nagle reagują media, dzieje się to, co się dzieje. To pokazało, że trzeba zacząć myśleć o innych ramach - stwierdziła. Podkreśliła, że wynagrodzenia parlamentarzystów to informacja publiczna, a oświadczenia majatkowe posłów i senatorów są jawne. Przypomniała też, że w 2011 roku nie zdecydowała o przyznaniu premii. - Po roku (pracy jako marszałek Sejmu-red.) oceniłam ich pracę i oceniłam ją dobrze. Nie można budować wizerunku, że jest 460 nierobów, którym się płaci pensje - powiedziała. Wymieniła, że poseł zarabia obecnie 8,9 tys., a marszałek 10,4 tys. plus dodatek za wysługę lat. Według niej, poseł przewodniczący komisji zarabia więcej niż "zwykły" poseł, a jego pensja jest ok. 1-1,2 tys. niższa niż marszałka.
"Ja stanęłam przed kamerami"
Pytana o reakcję niektórych wicemarszałków, którzy nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami na temat premii, powiedziała. - Nie wiem, jak się czuli, ja stanęłam przed kamerami i byłam gotowa odpowiedzieć na każde pytanie. Kopacz powtórzyła, że zdecydowała o zamrożeniu premii do końca kadencji. - Prócz tego na konwencie seniorów zaproponowałam wszystkim klubom utworzenie nowych ram wynagradzania marszałków i posłów, które będą akceptowalne. Nie mówię o podwyżkach, ale o wysokości pensji. Niech w tej dyskusji uczestniczą dziennikarze, etycy, niech porównają ile zarabiają parlamentarzyści w innych krajach. Nie chodzi o równanie w górę, ale chcę usłyszeć, ile posłowie powinni zarabiać i jakie są oczekiwania - dodała. Jej zdaniem, być może należy zastanowić się nad rozwiązaniem stosowanym w Wielkiej Brytanii, gdzie parlamentarzyści mogą wykonywać swój zawód i pobierać z tego tytułu wynagrodzenie.
"Zasieków nie będzie"
Marszałek pytana była także o zmianę poziomu ochrony Sejmu, co zapowiadane było od czasu ujawnienia przygotowywania ataku na Sejm przez Brunona K.
- Tak, zmienię ochronę Sejmu. Będą nowe zabezpieczenia i nie będą to zasieki - powiedziała. Nie zdradziła szczegółów, mówiąc, iż nie może podać dokładnych zaleceń "na tacy". - Mogę powiedzieć, że nowe zasady nie będą utrudnieniem. Nie będziemy się czuli odgraniczeni murem, ale będziemy czuli się bezpiecznie - podkreśliła.
Autor: jk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24