- Liderzy list nie zostali nimi tylko dlatego, że fajnie wyglądają, ale dlatego że wierzę w ich zdolności organizacyjne, zaangażowanie. To oni będą mobilizować tych, którzy mają zacząć swoją kampanię wyborczą - mówiła w sobotę premier Ewa Kopacz. Dzień wcześniej szefowa rządu przedstawiła zarządowi krajowemu partii swój autorski projekt list wyborczych.
- Można się z tym zgadzać lub też nie, ale większość naszych baronów, czyli szefów regionów, zwykle liderowała listom. Większość z nich już im nie lideruje. Są to albo ludzie młodzi i członkowie partii, albo ludzie, którzy przyszli z zewnątrz - mówiła Kopacz w sobotę w Sierakowie (woj. mazowieckie).
Szefowa rządu przyjechała tam po wyjazdowej naradzie w Raciążu z udziałem ministra administracji i cyfryzacji Andrzeja Halickiego i wojewodów w sprawie suszy.
Kopacz podkreślała, że kandydaci, którzy znaleźli się na "jedynkach" PO to fachowcy. Wymieniła m.in. ministra sportu Adama Korola, który nie jest członkiem PO, ale będzie otwierał listę na Pomorzu.
Mówiła też o rzeczniku rządu Cezarym Tomczyku, który będzie "jedynką" w Sieradzu i Joannie Musze, która otworzy listę w Lublinie.
Z pierwszego miejsca w Kielcach wystartuje zaś Grzegorz Schetyna.
- Sytuacja jest o tyle w tej chwili intensywna, że potrzeba nam liderów PO, czyli mocnych twarzy, ludzi którzy przede wszystkim mają pomysł, mają energię w sobie i podjęli się bardo ciężkiej pracy i podjęli się pracownia na terenach najtrudniejszych, jakim jest niewątpliwie świętokrzyskie - powiedziała szefowa rządu.
Kopacz zwróciła uwagę, że kilka lat temu poseł PiS "zrobił świetny wynik" w Świętokrzyskiem, choć nie pochodził z tego regionu. - Jestem przekonana, że dzisiaj lider PO takiej rangi, były wicepremier, a obecne minister spraw zagranicznych powtórzy sukces swojego konkurenta i ten wynik na świętokrzyskim poprawi, a jest nam to potrzebne - powiedziała.
"Wierzę w ich zaangażowanie"
Nie wykluczyła, że na listach będą jakieś zmiany - jeśli ktoś zrezygnuje ze startu - ale na pewno nie będą one dotyczyły liderów.
- Ci liderzy list nie zostali nimi tylko dlatego że fajnie wyglądają, ale dlatego że wierzę w ich zdolności organizacyjne, zaangażowanie i to oni będą mobilizować wszystkich, którzy mają na tych listach od dzisiaj - nie myśląc o urlopie, ale o wyniku w październiku - zacząć swoją kampanię wyborczą - mówiła.
Kopacz podkreślała, że Platforma jest potrzebna Polsce po to, żeby ją "rozwijać, wspierać w trudnych sytuacjach i pokazywać, że nie jest w ruinie.
Kierwiński za Kamińskiego
Komentując zmianę na miejscu pierwszym listy w okręgu płocko-ciechanowskim, gdzie szef gabinetu premier i szef sztabu wyborczego PO Marcin Kierwiński zastąpił Michała Kamińskiego, Kopacz zapewniła, że o nowym liderze może powiedzieć wszystko co najlepsze. - Bardzo pracowity, bardzo rzetelny. I człowiek, który potrafi mądrze rozmawiać z ludźmi. (...) To jest jeden z tych moich ministrów, którzy ze mną współpracują tak blisko, który jest po pierwsze skuteczny, ale też z taką szczególną wrażliwością społeczną - oceniła premier. - Płock jest na Mazowszu, w regionie mazowieckim PO, a pan minister Kierwiński to jest sekretarz całego regionu - powiedziała Kopacz, odpierając zarzut o wstawianiu na listy PO tzw. spadochroniarzy, niezwiązanych z regionem. - Ja w życiu wyznaję taką zasadę: dajmy każdemu szanse. Są tacy, którzy są przypisani do regionu i ja nie wątpię, że pewnie znaleźliby się tacy, którzy mogliby stanąć na czele tej listy. Dajmy szansę również tym ludziom, których mieszkańcy Płocka jeszcze nie znają z tej dobrej strony - dodała premier.
"Zawinąć rękawy, założyć wygodne buty i do roboty"
Szefowa rządu pytana była o plany kampanijne na najbliższe tygodnie.
- Dzisiaj zawinąć rękawy, założyć wygodne buty i do roboty i to jest mój plan. Ciężką pracą, wiarygodnością w tej pracy, słuchaniem ludzi można ich przekonać do tego, że chcemy ich godnie reprezentować, i chcemy odbudowywać wiarygodność Platformy i będę to robić 24 godziny na dobę w każdym miejscu gdzie będę się znajdować i będę zachęcać do tego tych, którzy się znaleźli na listach - powiedziała.
Autor: db//gry / Źródło: tvn24