- Przyzwyczaiłam się do tego, że pani Beata Szydło jako świetny uczeń pana prezesa Kaczyńskiego posługuje się takim językiem - tymi słowami Ewa Kopacz skomentowała dzisiejszą wypowiedź wiceprezes PiS o tym, że premier "próbuje skłócić Polaków" w rocznicę podpisania porozumień sierpniowych i powstania "Solidarności".
Szefowa rządu spotkała się z dziennikarzami po kolejnym wyjazdowym posiedzeniu Rady Ministrów, które tym razem odbyło się w Gdańsku. W trakcie konferencji poproszono premier o komentarz do słów Beaty Szydło, o tym, że Kopacz "próbuje skłócić Polaków" w dniu święta "Solidarności".
- Przyzwyczaiłam się do tego, że pani Beata Szydło jako świetny uczeń pana prezesa Kaczyńskiego posługuje się takim językiem - powiedziała Kopacz.
"Ogranicza się tylko do apeli"
- Bardzo często słyszę, kiedy pani poseł Beata Szydło z różnych części Polski do mnie o coś apeluje. A to o to, żebym się wzięła do pracy, a to o to, żebym rozwiązała jeden lub drugi problem - mówiła szefowa rządu, podkreślając, że właśnie tymi sprawami się zajmuje, a kandydatka PiS na premiera ogranicza swoją pracę wyłącznie do apeli.
- Nie chcę, żeby Polska była kolejnym wielkim placem apelowym - powiedziała Kopacz. - Do mnie nie trzeba apelować - dodała i zapewniła, że stara się wykonywać obowiązki premiera najlepiej jak potrafi.
W trakcie konferencji premier powiedziała też, że dzisiejsze obchody rocznicy podpisania porozumień sierpniowych pokazują, że symbole "Solidarności" zawłaszczono, by wykorzystać je tylko na potrzeby jednej, wybranej partii politycznej.
- Nie mają prawa odbierać radości z rocznicy Sierpnia '80 ci, którzy nie pamiętają, że tamten narodowy zryw skierowany był przeciwko monopolowi na władzę jednej partii - mówiła i dodała, że ona sama jest zwolennikiem "patriotyzmu wspólnoty", a nie "wykluczania".
Kopacz zaznaczyła też, że podczas rocznicowych wystąpień w Gdańsku zabrakło jej "chociażby jednego słowa" o byłym przywódcy "Solidarności" Lechu Wałęsie czy o takich osobach, jak Henryka Krzywonos, która była jedną z sygnatariuszek porozumień sierpniowych.
Polska przyjmie więcej uchodźców?
Premier zadeklarowała również, że Polska przedstawi nową liczbę uchodźców, jaką mogłaby przyjąć. Dodała, że dotychczas zadeklarowaliśmy przyjęcie 2200 osób. - Nie mówimy już dzisiaj o tej liczbie 2200, tylko - w związku z tym, że jednak mimo wszystko napływa coraz większa ilość uchodźców do Europy - że to rozdanie będzie od nowa rozpatrywane. Czyli będziemy znowu dzielić między poszczególne kraje europejskie odpowiednie kwoty i będzie pewnie musiała paść deklaracja ze strony Polski. Ta deklaracja niewątpliwie może paść tylko w duchu odpowiedzialności i oceny naszej możliwości, jaką my dysponujemy - podkreślała. Premier zaznaczyła, że powinno się to odbywać na podstawie przemyślanych programów. - To nie powinny być tylko i wyłącznie działania polegające na przydzieleniu kwot poszczególnym krajom, ale bardzo wnikliwej analizy tego, dlaczego tak się dzieje i pomocy docelowo w tych krajach, z których w tej chwili imigranci przemieszczają się do Europy - powiedziała. - To działanie musi być wielowymiarowe, solidarne i to działanie w ramach tej solidarności jest akceptowane przez Polskę, jeśli chodzi o przyjmowanie tych najbardziej potrzebujących. Mówię nie o tych, którzy szukają w tej chwili kraju docelowego, w którym mogliby się przedstawiać jako imigranci ekonomiczni, czyli szukający lepszej pracy - tłumaczyła szefowa rządu.
- Mówimy o tych, którzy w tej chwili rzeczywiście narażają swoje życie i zdrowie, będąc w swoich krajach - w Syrii, Erytrei. To są ci, którzy przemieszczają się w tragicznych niekiedy warunkach do Europy - podkreśliła.
Kopacz potwierdziła także, że w piątek w Pradze o problemie imigracji będą rozmawiać przedstawiciele państw Grupy Wyszehradzkiej, czyli Polski, Czech, Słowacji i Węgier.
Autor: ts/ja / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24