Negocjacje w sprawie tego, ilu uchodźców przyjmie Polska w ramach Unii Europejskiej trwają do wtorku; nie ma więc żadnej liczby - mówiła w sobotę premier Ewa Kopacz. Dodała, że to mniej osób niż kibiców na meczu Legii i to rozłożone na dwa lata.
Na wtorek zaplanowane jest spotkanie ministrów spraw wewnętrznych krajów UE.
- My negocjujemy, my nie wiemy, jakie kwoty będą na stole. I nie mówmy o kwotach, to są żywi ludzie, mówmy ewentualnie o tych, których musielibyśmy w ramach przesiedleń i relokacji przyjąć tu w Polsce - przekonywała w Warszawie w sobotę premier Ewa Kopacz. - Będziemy negocjować do wtorku, a we wtorek będą podejmowane decyzje - dodała.
"Mówimy o symbolicznej kwocie"
W ocenie szefowej rządu Polacy mają prawo do obaw. Przypomniała jednak o około pół milionie Ukraińców żyjących w Polsce oraz o tym, że w latach 90. przyjęliśmy 90 tys. Czeczenów, muzułmanów. - Pamiętam również opozycję, która wtedy mówiła, również na sali sejmowej: to będzie dla was test na przyzwoitość - powiedziała Kopacz. - Dzisiaj mówimy o symbolicznej kwocie, symbolicznej liczbie (uchodźców - red.) - zaznaczyła. - My jesteśmy przygotowani na dużo więcej niż nam proponują, ale my też chcemy, żeby o swoich sprawach, czyli polskich sprawach, decydować tu w Warszawie - podkreśliła premier. Zapewniła, że uczestnicy spotkania ministrów spraw wewnętrznych będą wiedzieli, ilu uchodźców możemy przyjąć. - A dlaczego mówimy, ilu możemy? Dlatego, że obowiązkiem każdego rządu jest przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa tym, którzy w tym kraju mieszkają, naszym rodakom - mówiła Kopacz. - Sprawny rząd powinien wiedzieć, ilu może przyjąć, że to nie odbije się na życiu codziennym Polaków, że nie będzie to w żaden sposób burzyć ich bezpieczeństwa - dodała szefowa rządu.
"Uchodźca to ta płacząca matka z dzieckiem"
- Te 10-12 tys. osób, o których teraz się spekuluje to mniej, niż przychodzi na mecze Legii. Jeśli podzielicie to na cały kraj, to naprawdę będzie trzeba dużo wysiłku, żeby znaleźć tę osobę, tym bardziej, że one będą przypływać do nas w ciągu dwóch lat - przekonywała premier. - My chcemy przyjmować uchodźców, ale nie tych, których oglądacie w telewizji. Uchodźca, to ta matka z dzieckiem, płacząca matka z dzieckiem, która z tą jedną reklamówką przyjechała, bo chciała uchronić swoje własne dziecko przed śmiercią - tłumaczyła. Oceniła, że Polacy to wrażliwy naród. - I ja jestem przekonana, że ta polska wrażliwość i polska solidarność zwycięży nad takim populizmem i strachem, który próbują budować nasi opozycyjni koledzy w tym szczególnym czasie kampanii wyborczej - powiedziała Ewa Kopacz. Nadzwyczajny szczyt UE w sprawie uchodźców zwołany przez przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska odbędzie się w środę, 23 września, dzień po spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych.
Autor: rzw / Źródło: PAP