- Wielkie kraje powinny mieć na tyle odwagi, by dostrzec źdźbło we własnym oku - powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w "Kropce nad i", oceniając opublikowany przez MAK raport końcowy w sprawie katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem, Rosji, podobnie jak Polsce, powinno zależeć na pełnej ocenie przyczyn katastrofy. Minister wyraził nadzieję, że po planowanych przez stronę polską rozmowach z Rosją, "dojdzie do uzgodnienia stanowisk". Dodał jednak, że kontrowersje, co do przyczyn katastrofy mogą ciągnąć się "latami, a nawet dekadami".
Sikorski, pytany o to, jak będzie wyglądała polska reakcja na opublikowany przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) raport końcowy w sprawie katastrofy smoleńskiej, zapowiedział, że na pewno prowadzone będą w tej kwestii rozmowy Rosją.
"Być może będziemy w sporze"
Do takich dwustronnych dyskusji może dojść, jak zaznaczył minister, dzięki przyjęciu konwencji chicagowskiej. Szef polskiego MSZ powołał się na artykuł 84 oraz artykuł 85 dokumentu, które mówią o sposobie załatwiania sporów oraz postępowaniu rozjemczym, w przypadku, kiedy istnieje nieporozumienie pomiędzy stronami (polską i rosyjską - red.), jeśli chodzi o wykładnie raportu końcowego. - My zaproponujemy rozmowy. Być może będziemy się różnili, być może będziemy w sporze - powiedział Sikorski.
Jak zaznaczył, zgodnie z konwencją chicagowską stronami sporu są państwa, dlatego ewentualne rozmowy będą toczyły się pomiędzy przedstawicielem Rosji i przedstawicielem Polski (Sikorski wskazał, że najbardziej kompetentną osobą byłby minister MSWiA Jerzy Miller, przewodniczący polskiej komisji ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej). Minister wyraził nadzieję, że w efekcie tych rozmów dojdzie do uzgodnienia stanowisk pomiędzy krajami. Zauważył jednak, że kontrowersje, co do przyczyn (katastrofy - red.) "będą się ciągnąć latami, a nawet dekadami".
Jak dodał, jeśli nie uda się ustalić z Rosjanami wspólnego tekstu raportu, Polska ma możliwość odwołania się do Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO).
Raport "przybliża do prawdy"
Sikorski, pytany o słowa szefa komisji technicznej MAK Aleksieja Morozowa, który oświadczył, że raport MAK jest ostateczny i rosyjska komisja zakończyła pracę, zaznaczył, że strona polska prowadzi własne śledztwo. - Niedługo będzie raport naszej komisji, później wyniki śledztwa naszej prokuratury - zapowiedział minister.
Jego zdaniem, raport MAK "przybliża nas do prawdy, ale nie jest kompletny". Komentując brak uwzględnienia w raporcie uchybień strony rosyjskiej, powiedział krótko: Wielkie kraje powinny mieć na tyle odwagi, by dostrzec źdźbło we własnym oku.
W opinii Sikorskiego, Rosji powinno zależeć na pełniejszej ocenie przyczyn katastrofy. Taką ocenę, jego zdaniem, może sformułować Polska, która ma dodatkowe materiały na temat katastrofy smoleńskiej.
Sikorski nawiązał też do dzisiejszych słów rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Sergieja Ławrowa, który określił polskie spekulacje na temat katastrofy jako "bluźniercze". Szef polskiego MSZ przyznał, że niektóre z tych spekulacji rzeczywiście są "skandaliczne".
- Wyobraźmy sobie, że w Polsce ginie rosyjski prezydent, a ważne osoby w Moskwie mówią, że my zamordowaliśmy ich prezydenta - mówił Sikorski. Dodał, że jest pewien, iż Rosjanie monitorują wypowiedzi polskich polityków, zwłaszcza te najbardziej radykalne.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24