Łódzki szpital dermatologiczny padł ofiarą absurdalnych przepisów - donosi "Gazeta Wyborcza". Zgodnie z wymogami NFZ, aby podpisać kontrakt, placówka musi posiadać rentgen. Napiszmy jeszcze raz: szpital DERMATOLOGICZNY - czyli zajmujący się tym, co na zewnątrz ciała...
Aparat rentgenowski kosztuje kilkaset tysięcy złotych. Resort zdrowia tłumaczy, że i taki szpital może znaleźć się w sytuacji ratowania życia.
Dotychczas szpital przy ul. Krzemienieckiej bez rentgenu sobie radził. Kiedy jeden z kilku w skali roku pacjentów wymagał prześwietlenia w związku z innymi niż dermatologiczne problemami, wieziony był karetką do oddalonego o kilkaset metrów innego szpitala. Kosztowało to placówkę ok. 25 zł.
RTG musi mieć każdy
Narodowy Fundusz Zdrowia wymaga jednak, aby każdy szpital miał własny rentgen - bez niego nie ma mowy o kontrakcie. I nie uznaje argumentacji, że w niektórych przypadkach aparat nie jest w danym miejscu potrzebny.
- Wydaje się, że nie jest nadmiernym oczekiwaniem, aby szpital, który zgodnie z obowiązującym prawem nie może odmówić przyjęcia pacjenta w stanie zagrożenia życia, posiadał aparat RTG - tłumaczył "GW" rzecznik Ministerstwa Zdrowia Piotr Olechno. Łódzki NFZ kwituje tylko - takie są przepisy.
Używany
Nowy aparat kosztuje kilkaset złotych, a jego utrzymanie drugie tyle. Dyrektor szpitala Wojciech Bieńkiewicz nie zamierzał jednak wydawać tylu pieniędzy na niepotrzebne urządzenie.
Wiedział, że szef innej placówki sprzedawał stare, bo kupił bardziej nowoczesne. Odkupił więc od niego rentgen. Za ile - powiedzieć nie chce. Ale wprost przyznaje, że używać go nie zamierza.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu