Czasem lubimy się pocieszać: nie jest tak źle, popatrzmy - w Polsce rządzą Kaczyński i Morawiecki, przynajmniej uczesani, a w takiej Anglii premier czochra się jak neandertalczyk.
Różnice między demokracją brytyjską i polską widać jednak nie tylko na przykładzie fryzur, ale i losu byłego premiera.
Kiedy nasz biedny kraj i jego elita dziennikarska zajmowała się mobbingiem, zaś jedynym dorobkiem tej awantury jest powtarzany z mądrymi minami slogan "mobbing nie ma płci", Wielka Brytania przyglądała się schyłkowi kariery byłego burmistrza Londynu i byłego premiera Borisa Johnsona.
BBC na swoim portalu internetowym zamieściła pożegnalny tekst pod tytułem: "Boris Johnson: premier, który łamał wszystkie zasady". Zaczyna się to tak: "Boris Johnson łamał wszystkie (zasady) od tak dawna, że aż trudno uwierzyć, że naprawdę odchodzi. Skandale, które wykończyłyby innych polityków nie pozostawiały na nim śladów (…). Jego zmierzwioną blond fryzurę, rozpoznawali natychmiast nawet ludzie niezainteresowani polityką. (…) Dwukrotnie wygrał wybory na burmistrza Londynu, od lat twierdzy laburzystów, i przekonał miliony do poparcia brexitu w unijnym referendum w 2016 roku, a w 2019 został bez wyborów premierem. W cztery miesiące później odniósł historyczny triumf, zgarniając głosy nawet tam, gdzie konserwatyści nigdy nie mieli wiele do powiedzenia".
Johnson, zanim stał się politykiem, zajmował się dziennikarstwem. Jego były szef w gazecie "Daily Telegraph" przewidywał, że jako premier Johnson "będzie demonstrował pogardę dla reguł, precedensów, porządku i stabilności". Nauczyciele i koledzy szkolni zapamiętali, że od najmłodszych lat młody Boris uważał, że reguły nie są dla niego, "są dla innych". Jednak wdzięk sprawiał, że zarówno rówieśnicy, jak i opiekunowie Johnsonowi wybaczali. Zdobył stypendium do najbardziej prestiżowej prywatnej szkoły w Anglii, następnie studiował w Oxfordzie, gdzie wybrany został przewodniczym stowarzyszenia dyskusyjnego założonego w 1828 roku, które stało się uznanym boiskiem treningowym dla młodych polityków konserwatywnych.
Dołączył też do klubu Bullingdon znanego z awantur i pijaństw. Do tego samego klubu należał wcześniej David Cameron. Po Oxfordzie Johnson - dziennikarz natychmiast wywołał kilka skandali, o Hillary Clinton napisał na przykład, że przypomina "sadystyczną pielęgniarkę zatrudnioną w szpitalu wariatów". Zawsze jednak marzył o karierze politycznej. Zaczynał jako poseł, wreszcie w roku 2007 dzięki poparciu Camerona został konserwatywnym kandydatem na stanowisko burmistrza Londynu i zaskoczył wszystkich, pokonując faworyta z Labour Party. "Sukces powtórzył cztery lata później" - napisał Brian Wheeler z BBC w artykule żegnającym Johnsona, z którego wybieram te cytaty. Popularność zyskał wycofując z Londynu autobusy przegubowe, tarasujące zatłoczone ulice; zainaugurował w Londynie sieć rowerów do wynajęcia, które nazwano "Rowerami Borisa". Za jego kadencji Londyn gościł Igrzyska Olimpijskie. Johnson promował pomysł organizacji Igrzysk w stolicy Wielkiej Brytanii z narażeniem życia i powagi urzędu burmistrza. Przy okazji akcji promocyjnej powstało jedno ze śmieszniejszych zdjęć Johnsona. Przyszły premier, w komicznej pozie, zjeżdża na linie majtając nóżkami. Na głowie ma hełm, a w ręku dwie flagi brytyjskie.
Na początku 2016 roku Johnson wraca do parlamentu. "Decyzja Camerona o przeprowadzeniu referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej nie tylko zdecydowała o przyszłości kraju, ale przesądziła także los starych przyjaźni i rywalizacji. Po długich wahaniach Johnson przyłączył się do obozu zwolenników brexitu. Był to cios dla nadziei Camerona na utrzymanie Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej" - pisze Wheeler.
Zwycięska kampania na rzecz brexitu otworzyła Johnsonowi drogę do stanowiska premiera. Wśród największych sukcesów Johnsona Wheeler wymienia zwycięstwo w wyborach, które dało mu 80-osobową większość w Izbie Gmin, wyprowadzenie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej i spotkanie z Zełenskim w Kijowie w kwietniu tego roku. Porażki to kara finansowa za zorganizowanie przyjęcia w czasie lockdownu zasądzona w kwietniu tego roku i odejście z rządu ministrów na znak protestu przeciw skandalowi seksualnemu w Partii Konserwatywnej, co doprowadziło do rezygnacji Johnsona.
Ostatnie zdanie tekstu Wheelera brzmi następująco: "Szaleństwa polityka, który przez blisko 40 lat odrzucał polityczne prawo ciążenia, doprowadziły w końcu do bolesnego upadku na ziemię".
Czy jakiekolwiek pismo w Polsce tak pożegna prezesa i Morawieckiego? Być może odezwą się protesty, że Johnson to nie Kaczyński, a Polska nie Wielka Brytania.
I właśnie o uświadomienie tej różnicy chodziło.
Opinie wyrażane w felietonach dla tvn24.pl nie są stanowiskiem redakcji.
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24