W archikatedrze warszawskiej pod wezwaniem Męczeństwa Świętego Jana Chrzciciela w Warszawie odbyła msza w intencji ojczyzny oraz prezydenta Karola Nawrockiego. Liturgii przewodniczył prymas Polski arcybiskup Wojciech Polak. - Promowanie i ochrona dobra wspólnego, dobra nas wszystkich, niezależnie od jakichkolwiek interesów własnych, partykularnych, jest wyrazem prawdziwej miłości ojczyzny i najlepszym zabezpieczeniem jej żywotnych interesów - mówił prymas Polski, nawiązując do słów papieża Leona XIV.
"Lizusi są najgorsi"
Homilię wygłosił metropolita warszawski arcybiskup Adrian Galbas. Mówił, że "nasze codzienne życie rozgrywa się pomiędzy dwiema górami: pomiędzy Taborem i Kalwarią". - Doświadczamy na przemian śmiechu i łez, pocieszenia i strapienia, radości i smutku - podkreślił.
- Nie ma na świecie nikogo, kogo życie byłoby tylko samą euforią i nie ma nikogo, kogo życie byłoby samą tylko tragedią - dodał.
Zwracając się do prezydenta powiedział, że "także on doświadczy prawa falowania, tego, że będzie i tak, i siak, Góra Kalwaria i Góra Tabor". - Oby w ciągu najbliższych pięciu lat intensywność tych gór nie rozłożyła się w pana życiu, w pana posługiwaniu i w życiu pana rodziny po połowie. A tym bardziej, oby nie zdominowało to, co trudne i ciężkie - powiedział arcybiskup Galbas.
- Ale nie jesteśmy naiwni. Wiecznego Taboru na pewno nie będzie. Pięć usłanych różami lat nie nadejdzie - dodał. - Aby w radości nie stracić głowy, a w strapieniu serca, potrzeba nie tylko osobistych przymiotów, inteligencji, kompetencji komunikacyjnych, decyzyjności, pracowitości, wytrwałości, odwagi, a jednocześnie pokory, zgody na kompromis i prostej dobroci. Potrzeba także dobrego zespołu złożonego z ludzi lojalnych, uczciwych, rzetelnych, krytycznych, a nie krytykanckich. I oczywiście nie lizusów. Lizusi są najgorsi - ocenił.
- Do tego wszystkiego potrzeba jednak przede wszystkim łaski Bożej. Dlatego o nią teraz się modlimy - dodał.
"Konflikt polityczny rozbija nasz naród na wrogie sobie plemion"
Arcybiskup zwracając się do Nawrockiego mówił, że "z pewnością w trakcie sprawowania swej prezydentury będzie świadkiem wielu szczęść polskiego narodu, które pana jako pierwszego z nas napełnią słusznym uczuciem dumy". - Będą to szczęścia spektakularne, jak choćby te, które kryją się w znanych dziś wszystkim imionach Iga i Sławosz, ale będą także szczęścia mniej powszechnie znane, ale nie mniej ważne, za którymi będzie stał wysiłek milionów Polek i Polaków. Oby mógł się pan nimi jak najczęściej, jak najwięcej i jak najdłużej cieszyć - powiedział.
Ale, jak dodał, niestety "będzie uczestnikiem także tego, co dla społeczeństwa jest trudne, niepokojące i złe". - Dziś jest to szczególnie niestabilna sytuacja na świecie, zwłaszcza w Europie i podział wewnątrz polskiego społeczeństwa. Tocząca się od przeszło trzech lat wojna na Ukrainie, presja migracyjna na wschodniej i zachodniej granicy, przeobrażenia w Unii Europejskiej, kryzys liberalnej demokracji, kryzys antropologiczny, to znaczy zatracenie wiedzy na temat natury człowieka. Coraz większy rozziew między prawem pozytywnym a prawem naturalnym - wymieniał i dodał, że "to tylko niektóre z niepokojów przychodzących z zewnątrz".
- I mamy jedno niezwykle trudne wyzwanie wewnętrzne. To trwający od lat konflikt polityczny, który dramatycznie rozbija nasz naród na wrogie sobie plemiona - powiedział arcybiskup.
Arcybiskup Galbas: chcielibyśmy, aby nowy prezydent uczył nas przestrzegać prawa
Podkreślił, że urząd Prezydenta RP "powinien nas wszystkich jednoczyć, ponieważ prezydent jest symbolem narodowej jedności, a także dlatego, że takie zostało mu powierzone zadanie - być prezydentem wszystkich Polaków, ponad jakimikolwiek podziałami". - Bardzo byśmy chcieli, by taka była pana prezydentura. Aby nie miał pan względu na osoby, ale przewodził nam wszystkim ze spokojem i mądrością, przestrzegając prawa i ucząc nas je przestrzegać - powiedział abp Galbas, zwróciwszy się do Nawrockiego.
Wyraził także nadzieję, że cele, które wyznaczył sobie nowy prezydent "na pierwsze dni prezydentury, na pierwsze sto dni, na pierwszy rok i na pięć lat", ustrzegą go i nas "przed chaosem". - Proszę jednak, jako osoba wierząca nie stracić nigdy ostatecznego celu życia, jakim jest wieczność z Bogiem, przed którym każdy będzie musiał zdać sprawę ze swoich dokonań i zaniedbań - powiedział abp Galbas. Jak dodał, "gdy mamy to przed oczyma i w sercu, łatwiej ustrzec się od wielu błędów i od wielu grzechów, zwłaszcza od grzechu pychy".
Autorka/Autor: js/ft
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymańsk