Wyszła z sopockiej dyskoteki i nigdy nie dotarła do domu. Po półtorarocznym śledztwie - z braku dowodów na popełnienie przestępstwa - gdańska prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Śledczy przyznają jednak, że nie udało im się dotrzeć do bardzo ważnego świadka - mężczyzny, który szedł za dziewczyną tej feralnej nocy, co zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu.
19-letnia dziewczyna zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca ubiegłego roku, wracając z imprezy w Sopocie, na popularnym Monciaku, gdzie wraz z przyjaciółmi bawiła się w jednym z klubów. Wiadomo, że wyszła stamtąd po sprzeczce z towarzyszącymi jej osobami i piechotą udała się do domu w gdańskim Jelitkowie. Nigdy tam nie dotarła.
Nie ustalono rodzaju przestępstwa
Postępowanie w tej sprawie wszczęto dwa tygodnie po zaginięciu dziewczyny. Prokuratura sprawdzała wszystkie możliwe wersje: samouprowadzenie, samobójstwo, nieszczęśliwy wypadek, zabójstwo, a także porwanie dla okupu. Jednak wszystkie tropy podejmowane przez służby nie dały rezultatu. Były to największe poszukiwania w ostatnich latach na Pomorzu. Dziewczyny szukało kilkaset osób, ale - bezskutecznie. Iwony Wieczorek do dziś nie odnaleziono.
Prokuratura wstępnie poinformowała, że zakończyła postępowanie "z braku danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa". W czasie trwającego około półtora roku śledztwa przesłuchano prawie 380 świadków. I choć prokuratura przychyla się do tezy, że doszło do morderstwa, to jednak nie umie jej uzasadnić.
- Nie można było ustalić, jakiego rodzaju przestępstwo zostało popełnione - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Nie odnaleziono ważnego świadka
Choć prokuratorzy twierdzą, że zrobili wszystko, co było możliwe w tej sprawie, to jednak przyznają, że nie udało im się dotrzeć do bardzo ważnego świadka. Chodzi o mężczyznę z ręcznikiem przerzuconym przez ramię, który szedł za Iwoną, kiedy wracała do domu tej feralnej nocy, co zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu.
Śledczy zapewniają, że choć postępowanie zostało umorzone, to jednak przez cały czas będzie działać zespół policyjny, który - jeśli pojawi się się jakiś ślad w tej sprawie - będzie go sprawdzać.
Rocznie w Polsce ginie 15 tys. osób.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24