Nie chodzi o żadne wyjaśnianie spraw, tylko o to, aby móc upokorzyć kogoś na forum komisji, a następnie doprowadzić do tego, że dana osoba zostanie pozbawiona możliwości udziału w życiu publicznym - powiedział w "Faktach po Faktach" były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Mówił w ten sposób o wniesionym przez PiS projekcie ustawy o powołaniu komisji do spraw zbadania rosyjskich wpływów.
Sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych poparła weto Senatu w sprawie proponowanej przez PiS ustawy o powołaniu Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Ustawa trafi teraz pod obrady Sejmu, a rządzący zapowiadają, że będą dążyć do jej uchwalenia.
Bodnar: cel jest czysto polityczny, związany z wyborami
Profesor Adam Bodnar, były Rzecznik Praw Obywatelskich, mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "ta komisja ma tak naprawdę cel polityczny".
- Ona łączy w sobie różne funkcje. Tam nie chodzi o żadne wyjaśnianie spraw, tylko chodzi o to, aby móc upokorzyć kogoś na forum komisji, a następnie doprowadzić do tego, że dana osoba może zostać pozbawiona możliwości udziału w życiu publicznym - ocenił.
- Co więcej, jeżeli będzie pojawiał się jakikolwiek opór, to (będzie - przyp. red.) nakładanie grzywien w wysokości 20 tysięcy złotych, 50 tysięcy złotych, angażowanie prokuratury do ściągania osób na forum komisji. Cel jest czysto polityczny, związany z wyborami i myślę, że co do tego nie ma żadnych wątpliwości - dodał.
"W ogóle się nie proceduje nad taką ustawą"
Bodnar był pytany, czy jeśli komisja powstanie, to stanie się to zgodnie z prawem i będzie działała legalnie. - Pytanie o konstytucyjność powinno prowadzić do tego, że w ogóle się nie proceduje nad taką ustawą - odparł były RPO.
- Ale już się przyzwyczailiśmy, niestety, od 2016 roku, że nie raz były przedstawiane projekty, które były z gruntu niezgodne z konstytucją, ale nie ma straszaka w postaci niezależnego Trybunału Konstytucyjnego, i Prawo i Sprawiedliwość parło do tego, aby daną ustawę uchwalić i ten sam schemat jest powtarzany. Zamykamy oczy, zanurzamy głowę, idziemy do przodu i budzimy się w momencie, kiedy ustawa jest uchwalona i można nią operować - mówił.
Gość TVN24 ocenił, że tak "jak dzisiaj dyskutujemy o tej kwestii, to mamy bardzo ciekawe porównanie". - Bo dzisiaj zapadł bardzo ważny wyrok Sądu Najwyższego w sprawie uniewinnienia, uchylenia wyroku skazującego w sprawie procesu brzeskiego - wskazywał.
Jak mówił Bodnar, "wtedy obóz sanacji wsadzał opozycję do więzienia, do twierdzy brzeskiej i dokonywał skazania, pozbawienia wolności". - Teraz są inne narzędzia. Teraz są narzędzia upokorzenia w oczach opinii publicznej, ścigania kogoś - kontynuował.
Wyjaśniał, że chodzi mu o "mechanizm szykanowania opozycji w państwie, które przestaje być demokratyczne". - W państwie, w którym mamy jednowładztwo partyjne i w którym cel polityczny uzasadnia różnego rodzaju działania. Państwie, w którym prawo jest tylko i wyłącznie narzędziem do wykonywania tej wojny politycznej. I ta komisja jest taką kwintesencją takiego podejścia - dodał.
Ustawa w sprawie TK. "Nie można zmieniać reguł gry pod potrzeby bardzo konkretnej sprawy"
Bodnar mówił także o projekcie ustawy posłów PiS, który przewiduje zmniejszenie liczby sędziów potrzebnych do stwierdzenia pełnego składu Trybunału Konstytucyjnego. Według ekspertów i opozycji to kolejny przykład ręcznego sterowania tą instytucją i tworzenie prawa pod obecny interes polityczny.
Gość TVN24 przypomniał, że "to właśnie Prawo i Sprawiedliwość doprowadziło do podwyższenia tego progu" sędziów w pełnym składzie TK, więc obecne działanie "pokazuje, jakie są rzeczywiste intencje". - Nie można zmieniać reguł gry pod potrzeby bardzo konkretnej sprawy. I niezależnie od tego, jaki będzie efekt tej sprawy, już samo działanie w taki sposób obnaża intencje i nie może być uznane za dopuszczalne - podkreślał.
>> Cymański o "zmuszeniu ustawą Trybunału do wydania określonego orzeczenia". Poseł się tłumaczy <<<
Przekonywał też, że "najważniejsze jest to, żebyśmy nie koncentrowali się tylko na tych pojedynczych historiach i rozpatrywali je w kategoriach jakiegoś skandalu związanego ze stanowieniem prawa, tylko spojrzeli szerzej na to, w jaki sposób te różne standardy nam się zmieniły i do jakich wniosków nas to prowadzi w kontekście erozji funkcjonowania instytucji państwowych".
- Takie myślenie musi nas prowadzić zarówno do 4 czerwca w kontekście sprzeciwu wobec rządzących, jak również do wyborów parlamentarnych, które się odbędą za kilka miesięcy i które będą w stanie – mam nadzieję - podsumować to niszczenie państwa - dodał Bodnar.
Szef PO Donald Tusk w połowie kwietnia wezwał "wszystkich na marsz w samo południe 4 czerwca w Warszawie", który ma się odbyć "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską". 4 czerwca obchodzona jest rocznica częściowo wolnych wyborów parlamentarnych z 1989 roku. Głosowanie zakończyło się zwycięstwem Solidarności.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24