Sejmowa komisja regulaminowa opowiedziała się za wyrażeniem zgody przez Sejm na tymczasowe aresztowanie posła Stanisława Łyżwińskiego w związku z tzw. seksaferą w Samoobronie.
Komisja rekomenduje takie rozwiązanie posłom. Już w lipcu komisja opowiedziała się za uchyleniem Łyżwińskiemu immunitetu poselskiego.
Już po głosowaniu komisji tygodnik Wprost dowiedział się, że marszałek Ludwik Dorn ma zamiar uzupełnić porządek rozpoczynającego się w środę posiedzenia Sejmu. Głosowanie Izby nad zgodą na uchylenie immunitetu i tymczasowe aresztowanie posła Stanisława Łyżwińskiego miałoby odbyć się w czwartek.
- Stanisław Łyżwiński planuje sam zrzec się immunitetu poselskiego - zapowiedziała jego żona. Według posłanki Wandy Łyżwińskiej, gdy Sejm na posiedzeniu plenarnym będzie zajmował się tą sprawą, jej mąż zamierza zabrać głos i po tym wystąpieniu, tak jak zapowiadał już wcześniej, zrzec się immunitetu.
W związku z tym Łyżwińska zwróciła uwagę, że sprawa zarzutów wobec jej męża w tzw. seksaferze w Samoobronie i tak trafi do sądu. - Wreszcie mąż będzie mógł się bronić. Do tej pory nie był ani przesłuchany, ani nic nie mógł zrobić w swojej obronie - dodała. Tuż przed posiedzeniem komisji Samoobrona i LPR zapowiedziały, że złożą wkrótce wniosek o odwołanie jej szefa, Marka Suskiego (PiS). Suski wypowiadał się w mediach na temat akt sprawy Łyżwińskiego. Powiedział między innymi, że "Łyżwiński organizował usługi seksualne, których odbiorcą był Andrzej Lepper".
Zdaniem Janusza Maksymiuka (Samoobrona) Suski bezprawnie zapoznał się z materiałami w tej sprawie. Czemu? Bo jego nazwiska nie ma w specjalnym rejestrze, do którego muszą wpisywać się posłowie, którzy czytali te akta w Sejmie.
- Do wczoraj, do godz. 14, tylko dwóch posłów zaglądało w akta - poseł Piotr Cybulski (PiS) i ja. Poseł Suski albo konfabulował mówiąc co jest w aktach, albo zaglądał do akt niezgodnie z przepisami - mówił Maksymiuk na konferencji prasowej. Jego zdaniem Suski zachował się "niegodnie: nakręcał atmosferę i wydawał wyroki".
W trakcie otwartej dla mediów części posiedzenia komisji Suski wymienił nazwiska posłów, w tym swoje, którzy zapoznali się z aktami. - Jeszcze dzisiaj pana nazwiska tutaj nie było - zarzucali Suskiemu posłowie Samoobrony Mateusz Piskorski i Maksymiuk.
Szef Komisji Regulaminowej przyznał, że czytał akta dotyczące "seksafery" 31 lipca i 1 sierpnia, a swoje nazwisko umieścił na specjalnym wykazie post factum.
Maksymiuk zarzucił więc Suskiemu, że ten sfałszował listę posłów, którzy zapoznawali się z aktami. W odpowiedzi na zarzuty Maksymiuka inny z posłów PiS Adam Hoffman podkreślił, że jako szef Komisji Regulaminowej Suski jest "dysponentem akt przekazanych przez prokuraturę w Łodzi".
Wiceszef LPR Wojciech Wierzejski zapewnił, że odwołanie Suskiego poprą także posłowie Ligi a nowym przewodniczącym powinien zostać ktoś z obecnych wiceszefów komisji.
W lipcu komisja pozytywnie zaopiniowała wniosek o uchylenie immunitetu Łyżwińskiego. Wówczas też posłowie zwrócili się do prokuratury o akta sprawy, aby gruntowniej zapoznać się z nimi przed decyzją o ewentualnej zgodzie na areszt.
Prokuratura w Łodzi chce postawić Łyżwińskiemu siedem zarzutów: zgwałcenia kobiety, wielokrotnego wykorzystania seksualnego Anety Krawczyk oraz trzech innych kobiet (łącznie 4 zarzuty), nakłanianie Krawczyk do usunięcia ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. Zarzuty prokuratury wobec pos. Łyżwińskiego
Pierwszy dotyczy wypowiedzi Leppera na jednej z konferencji prasowych w lutym tego roku. Zapytany, czy Aneta Krawczyk (główny świadek w śledztwie w tzw. seksaferze w Samoobronie) może być w przyszłości radną Samoobrony, powiedział: "Niech ta pani idzie do partii zboczonych kobiet; ona jest zboczona do potęgi, niech taką partię założy i będzie sama w tej partii, bo myślę, że więcej takich kobiet w Polsce nie ma". Krawczyk chce pociągnięcia Leppera do odpowiedzialności za te słowa.
Dwa pozostałe wnioski zostały sformułowane przez firmę Bakoma i jej prezesa Zbigniewa Komorowskiego. Latem 2002 r. Lepper zarzucił, że zboże sprowadzane z zagranicy do młynów Komorowskiego jest skażone. Komorowski temu zaprzeczał. Prokuratura stwierdziła, że wysypane na tory zboże nie było skażone. Posłowie Samoobrony najpierw mówili o złej jakości zboża i zanieczyszczeniu go zwierzęcymi odchodami, potem twierdzili, iż w ziarnach wykryto nitrofen - rakotwórczą substancję. W programie TVP w lipcu 2002 r. Lepper mówił nawet, że zatrute są też jogurty Bakomy.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24