Kwestia ustawy ujawniającej wysokość zarobków w Narodowym Banku Polskim rozgrzała dyskusję w "Kawie na ławę" w TVN24. - Ta ustawa nic nie da - stwierdził Bartosz Arłukowicz (PO). Dodał, że "Kaczyński tkwi w stalowym uścisku Glapińskiego". - Niezależność NBP nie może tłumaczyć braku transparentności jego funkcjonowania - mówiła Paulina Henning-Kloska z Nowoczesnej. Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski przekonywał, że "nie ma dyskusji, czy będzie ustawa, tylko kiedy będzie".
Dyskusja o zarobkach w NBP rozpoczęła się po tym, jak pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała o zarobkach dwóch współpracowniczek prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego. Chodziło o szefową departamentu komunikacji i promocji Martynę Wojciechowską oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamilę Sukiennik. "GW" doniosła wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej wynoszą około 65 tysięcy złotych wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i dodatkami.
9 stycznia rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek zapowiedziała, że PiS przedstawi projekt ustawy, która wprowadzi jawność wysokości wynagrodzeń w Narodowym Banku Polskim - zarówno obecnie, jak i za poprzednich zarządów - oraz ustali górną granicę zarobków dla osób zajmujących funkcje kierownicze w NBP. Własne propozycje regulacji tej kwestii mają też Platforma Obywatelska i Kukiz'15.
"Kaczyński tkwi w stalowym uścisku Glapińskiego"
Na temat jawności zarobków w NBP i o ustawie, która miałaby to uregulować, rozmawiali w niedzielę w "Kawie na ławę" w TVN24 politycy.
Bartosz Arłukowicz z PO stwierdził, że "ta ustawa nic nie da". - Problem polega na tym, że już wam Szydło przykład dała, jak nagrody dzielić macie - mówił, odnosząc się do nagród dla ministrów, jakie ówczesna premier Beata Szydło przyznała im za rok 2017. Ostatecznie ministrowie mieli zwrócić premie i przekazać je na cele charytatywne.
Dodał, że "[Adam - przyp. red.] Glapiński jest historią Kaczyńskiego w polityce". - Dziś Kaczyński tkwi w stalowym uścisku Glapińskiego, jest bezradny - ocenił poseł PO. Odwołał się jednocześnie do sytuacji wokół byłego już przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, Marka Chrzanowskiego, który miał przedstawić właścicielowi Getin Banku propozycję korupcyjną, za co usłyszał prokuratorski zarzut przekroczenia uprawnień, a obecnie przebywa w areszcie.
- Kiedy Chrzanowski wpadł w turbulencje dotyczące dotyczące KNF-u, zajęło to dwie-trzy doby i Chrzanowski złożył dymisję, a dzisiaj Glapiński jest samodzielnym królem w swoim królestwie, zatrudnia kogo chce - komentował Arłukowicz.
"Nie ma dyskusji, czy będzie ustawa, tylko kiedy będzie"
Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski ocenił, że "sytuacja [związana z wysokością wynagrodzeń dwóch współpracownic - przyp. red.] jest bulwersująca". Odnosząc się do ustawowego uregulowania zarobków w NBP, podkreślał, że "nie ma dyskusji, czy będzie ustawa, tylko kiedy będzie".
Stwierdził również, że "siatka płac w całej Polsce to jest bardzo trudne do zmiany".
- W ciągu tych trzech lat dużo zrobiono, by ujawnić majątki, dochody, (...) ale sprawa jest niedokończona - ocenił Cymański. Zapewnił jednoczenie, że "wszystko będzie ujawnione".
"W Polsce mamy zakłócony system wynagrodzeń"
Prezydencki minister Andrzej Dera podkreślił z kolei, iż "pan prezydent uważa, że wynagrodzenia w tej instytucji powinny być jawne i co do tego nie ma wątpliwości". Mówił, że "potrzebne są uregulowania ustawowe, dlatego [NBP - red.] jest to organ niezależny od władzy". Zaznaczył, że "wynagrodzenia w sektorze bankowym trzeba porównywać do sektora bankowego".
- W Polsce mamy zakłócony system wynagrodzeń i trzeba nad tym popracować - ocenił Dera.
Odnosząc się do tej sprawy, Paweł Kukiz stwierdził, że "należałoby przekazać kompetencje prezesa NBP - dotyczące ustalania wysokości zarobków dyrektorów departamentów w NBP - marszałkowi Sejmu".
"Instytucje państwa świadczą o sile i potędze tego państwa"
Piotr Zgorzelski z PSL przypomniał, że "PiS szedł do wyborów pod hasłem rewolucji moralnej". Podkreślił jednocześnie, że "cała ta rewolucja została skompromitowana".
Zdaniem posła Polskiego Stronnictwa Ludowego "dużo ważniejsze od tego, żeby po wygranych wyborach [parlamentarnych w 2015 roku - red.] wpadać i wymieniać ludzi, jest to, aby dbać o autorytet instytucji, bo to instytucje państwa świadczą o sile i potędze tego państwa".
"Wystarczyłaby odrobina przyzwoitości"
Paulina Henning-Kloska z Nowoczesnej mówiła, że "żadna ustawa nie jest potrzebna". Stwierdziła, że "wystarczyłaby odrobina przyzwoitości". - To, co dziś obserwujemy, to jest patologia - oceniła posłanka. Dodała, że "niezależność NBP-u nie może tłumaczyć braku transparentności jego funkcjonowania".
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24