- Kiedy człowiek decyduje, żeby zostać sędzią, to musi brać pod uwagę, że będą na niego w różnych okolicznościach wywierane naciski – podkreśla sędzia Wojciech Maczuga z Sądu Okręgowego w Krakowie.
Razem z dwoma innymi sędziami sądu drugiej instancji był w składzie, który badał wyrok wydany przez asesora. Sędziowie odroczyli rozprawę i zwrócili się do prezesa sądu rejonowego z pytaniem, kiedy asesor został powołany. Chcieli ustalić, czy nominację wydała poprzednia Krajowa Rada Sądownictwa, czy obecna, co do której legalności i niezależności sędziowie mieli wątpliwości.
Rzecznik dyscyplinarny, powołany przez ministra sprawiedliwości, już rozpoczął przeciwko sędziom postępowanie za "przyznanie sobie kompetencji do oceny prawidłowości działania organów konstytucyjnych" i "bezprawną ingerencję w ustawowy tryb powoływania sędziów i asesorów".
- Ten nacisk tylko częściowo skierowany jest na mnie, bo głównym adresatem jest całe środowisko sędziowskie – ocenia Wojciech Maczuga.
Decyzję tłumaczył tym, że "rolą sądu jest sprawiedliwie i uczciwie sądzić, a nie bawić się w politykę i podważać status innych sędziów".
"Istnieje ryzyko podważania orzeczeń"
- Ryzyko, że orzeczenia, które wydadzą, będą podważane w przyszłości, istnieje i to jest ryzyko, które obraca się przeciwko stronom tych postępowań – wyjaśnia rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski.
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta uważa, że "niezależnie od zastrzeżeń kierowanych wobec nowej KRS (...) spełnia ona warunki demokratyzacji i zapewnienia niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów o wiele dalej niż Rada Państwa PRL".
Dlatego wiceminister sprawiedliwości nie domaga się, by nową KRS zmienić i nie domaga się, by przekazać olsztyńskiemu sądowi informację, kto poparł sędziów wchodzących w skład nowej Rady.
Szefowa Kancelarii Sejmu ma na to jeszcze kilka dni. Jeśli listy nazwisk nie przekaże, grozi jej grzywna do trzech tysięcy złotych.
Autor: asty//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24