W Polsce bardzo niewiele wiemy o ruchach kobiet w Kościele katolickim na zachodzie Europy. Bardzo rzadko słyszymy o tym, co mówią kobiety katoliczki w Niemczech, Szwajcarii, Anglii, Francji. Natomiast są one o wiele bardziej otwarte i domagają się swoich praw - mówiła w "Faktach po Faktach" ksiądz Halina Radacz z Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Jak dodała, "to, co u nas jest rzadkością, na przykład ministrantki w czasie mszy katolickiej, na Zachodzie jest na porządku dziennym".
W sobotę w kościele Świętej Trójcy w Warszawie odbyło się nabożeństwo ordynacyjne dziewięciu diakonek służących w Kościele Ewangelicko-Augsburskim w Polsce. Jak podaje Katolicka Agencja Informacyjna, uroczystość ta była pierwszą ordynacją po decyzji Synodu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce z 16 października 2021 roku, która umożliwiła kobietom w tym Kościele zostać księżmi. Jak zwraca uwagę eKAI, dyskusja w tej sprawie toczyła się w Kościele luterańskim od 70 lat.
Wśród ordynowanych diakonek znalazła się Halina Radacz, która była gościem sobotnich "Faktów po Faktach".
Ksiądz Radacz o równości i kobietach w Kościele
Jak powiedziała w TVN24, na ten moment czekała pięć lat. - To z jednej strony wielka ulga, a z drugiej strony wielkie wyzwanie - przyznała.
Ksiądz Radacz powiedziała, że w praktyce już wcześniej administrowała dwoma parafiami. - W moim przypadku niewiele się zmieni. Trochę ta ordynacja jest dla sprawiedliwości dziejowej, że po tylu latach walki i starań należy nam się. Ale z drugiej strony daje mi to oczywiście taką możliwość samodzielnego prowadzenia parafii, bo jednak zawsze musiałam mieć zwierzchnika - tłumaczyła.
W Kościołach luterańskich na Zachodzie kobiety mogły pełnić funkcję księży już od dawna. Zapytana, dlaczego w Polsce dopiero teraz dostępują tej funkcji, ksiądz Radacz odparła, że jej zdaniem "w Polsce opory wynikały w dużej mierze z mentalności społeczeństwa, z jednak ciągle patriarchalnego społeczeństwa, gdzie kobieta ma swoją dawno ustaloną rolę, której zmianę trudno jest przyjąć". - Natomiast jeżeli chodzi o Kościół, to ostatnie lata bardzo wiele zmieniły. Wiele osób, które były przeciwne nadaniu pełnych praw kobietom w Kościele, przekonało się do tej równości, nie dlatego, że ktoś im wiele tłumaczył, tylko dlatego, że zobaczyli, poznali pracę kobiet i uznali, że tu rzeczywiście nie ma żadnej różnicy - wskazywała rozmówczyni TVN24.
Dodała, że odbyła się również "faza teologiczna" i "bardzo wiele dyskusji na poziomie parafialnym i diecezjalnym czy ogólnokościelnym". - I to też swoje zrobiło - oceniła. Jak mówiła, "trudno porównywać nasz Kościół, teologię luterańską, z rozumieniem katolickim urzędu, ponieważ to są jednak dwie różne teologie".
"To, co u nas jest rzadkością, na Zachodzie jest na porządku dziennym"
Zapytana, czy może sobie wyobrazić, że za ileś lat luterańska prezbiterka będzie prowadziła ekumeniczny dialog z katolicką prezbiterką czy kobietą biskupem, ksiądz Radacz odparła: - Wyobrażam sobie taką sytuację.
- W Polsce bardzo niewiele wiemy o ruchach kobiet w Kościele katolickim na zachodzie Europy. W Polsce bardzo rzadko słyszymy o tym, co mówią kobiety katoliczki w Niemczech, Szwajcarii, Anglii, Francji. Natomiast są one o wiele bardziej otwarte i domagają się swoich praw, zabierają głos w Kościele, zajmują różne stanowiska. To, co u nas jest rzadkością, na przykład ministrantki w czasie mszy katolickiej, na Zachodzie jest na porządku dziennym, lektorki od bardzo dawna, szafarki od bardzo dawna. Jest to zupełnie naturalne i oczywiste, że tam tak jest, w Kościele rzymskokatolickim. Ufam, że i do nas to przyjdzie, że i nasze parafie katolickie się pootwierają bardziej dla kobiet i zrozumieją, że kobiety to jest połowa Kościoła - stwierdziła duchowna.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24