Kilkakrotnie wzywane pogotowie nie przyjechało do chorej w Gryficach. Karetki nie wysłała dyspozytorka, która uznała, że chorej wystarczy pomoc lekarza rodzinnego. Chora kobieta zmarła.
23-letnia Kornelia uskarżała się na bóle w okolicach mostka. Jej partner kilkakrotnie dzwonił na pogotowie, jednak bezskutecznie. Zadano mu jedynie pytanie, czy kobieta się uderzyła, a następnie odesłano do lekarza rodzinnego.
O pomoc prosił także policję, która radziła, by ponawiał zgłoszenie na pogotowie. Opowiada, że było to, jak "odbijanie piłeczki": - Postanowiłem zadzwonić na policję, żeby chociaż oni wezwali karetkę, bo będą bardziej wiarygodni. Może dyspozytorka bała się, że jakiś dzieciak dzwoni – opowiada narzeczony Kornelii.
W końcu wspólnie z kolegą narzeczony sam zabrał kobietę do szpitala. Niestety mimo próby reanimacyjnej kobieta zmarła.
Dyrektor gryfickiego szpitala mówi, że w pracy dyspozytora łatwo o błąd. Jest pod presją, żeby nie wysyłać zespołu do banalnego zgłoszenia. Podjął jednak decyzję o jej dyscyplinarnym zwolnieniu. Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Gryficach.
Źródło: tvn24