Nowy dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kłobucku (Śląskie) swoje rządy rozpoczął od wielkiego sprzątania. To, co znaleziono w trakcie prac porządkowych, zaskoczyło nie tylko jego. W kasie basenu miejskiego odkryto urządzenie podsłuchujące. Gdy sprawą zajęła się policja, w innym budynku należącym do samorządu również natrafiono na pluskwę.
W Kłobucku wybuchała afera podsłuchowa. Najpierw w kasie miejskiego basenu, a później w pomieszczeniach miejskiej biblioteki odnaleziono urządzenia podsłuchowe.
Na początku marca burmistrz Kłobucka Jerzy Zakrzewski powołał nowego dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który swoją pracę rozpoczął od przeprowadzenia prac porządkowych. Został do nich zobligowany przez Radę Miejską. - Na ostatniej sesji jedna z pań radnych stwierdziła, że nie najlepiej jest z czystością. Postanowiliśmy przeprowadzić generalne sprzątanie - mówi Jacek Krakowian, dyrektor OSiR w rozmowie z reporterem tvn24.
Podczas prac w kasie basenu odkryto urządzenie przypominające podsłuch. Jeszcze tego samego dnia zostało ono zdemontowane. Krakowian poprosił byłego dyrektora o wytłumaczenie, co to jest.
Nagrywane były rozmowy z poczekalni
Okazało się, że podsłuch został zamontowany w grudniu 2013 roku podczas instalacji monitoringu. Założono go w pomieszczeniu kasjerów, miało nagrywać rozmowy z całej kasy i poczekalni. W pomieszczeniu kierownika basenu było zaś urządzenie, które rejestrowało wszystkie te rozmowy. Pracownicy nic o tym nie wiedzieli.
- Z dokumentów, które posiadam, wynika, że przeprowadzono przetarg tylko na monitoring wizyjny, nie było na temat jakichkolwiek urządzeń odsłuchowych. Stwierdziłem, że to niezgodne z prawem, zgłosiłem sprawę na policję w Kłobucku - tłumaczy Krakowian.
Policja wyjaśnia sprawę
Policja w tym samym dniu rozpoczęła czynności wyjaśniające. Dyrektor złożył wyjaśnienia na policji, technicy zabezpieczyli sprzęt. - Badamy, w jakim celu urządzenie zostało zamontowane, czy w ogóle rejestrowało dźwięk i co działo się z nagrywanym w ten sposób materiałem. Kto miał do niego dostęp i czy pracownicy i użytkownicy pływalni wiedzieli o tym, że ich głos może być nagrywany - wyjaśnia sierż. szt. mgr Marta Ladowska z policji.
Poprzedni dyrektor nie był w stanie odpowiedzieć, dlaczego w pomieszczeniu był podsłuch. W swoich wyjaśnieniach mówił, że zrobił to dla bezpieczeństwa basenu. Oficjalnie nie chce sprawy komentować.
Podsłuchiwano także w bibliotece
Podsłuch na basenie nie jest jedynym, na jaki natrafiono ostatnio w Kłobucku. Kilka dni po tym, jak znaleziono pluskwę w budynku Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, pracownicy innego budynku należącego do samorządu również natrafili na takie urządzenie. Podsłuch zainstalowany był w pomieszczeniu, gdzie znajdowało się ksero w miejskiej bibliotece. - Jak powiedziała jedna z koleżanek, to jest takie science-fiction dla nas - mówi Monika Wypych, dyrektor Biblioteki Publicznej w Kłobucku.
- Nie jest to żadne strategiczne pomieszczenie w bibliotece, trudno mi coś na ten temat powiedzieć. Narad jakichś nie ma w tym pomieszczeniu, raczej w czytelni, albo w pokoju obok - dodaje Wypych.
Burmistrz martwi się o inne miejsca
- Trzeba zastanowić się, czy inne instytucje nie są „skażone” tym nieszczęsnym podsłuchem. Problem jest dość poważny, bo z tych instytucji korzystają ludzie na różnych stanowiskach, piastujący różne funkcje społeczne - stwierdza Jerzy Zakrzewski, burmistrz Kłobucka w rozmowie z reporterem tvn24.
Zgodnie z prawem, za posługiwanie się urządzeniami podsłuchowymi w celu uzyskania informacji, do których nie ma się uprawnień, grozi kara nawet kara pozbawienia wolności do 2 lat.
Autor: geb/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24