- Po godzinie od spotkania z panem posłem, zadzwonił do mnie jeden z wiceprezesów KGHM - zapewnia Edward Klimka. Z nagrania z rozmowy dwóch działaczy PO, opublikowanego przez "Newsweek", wynikać ma, że Norbert Wojnarowski obiecywał Klimce załatwienie pracy w KGHM w zamian za oddanie głosu na Jacka Protasiewicza.
Edward Klimka, delegat PO na zjazd, były wiceprezes Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Legnicy, w swoim oświadczeniu zapewnia, że to poseł Wojnarowski zabiegał o rozmowę z nim dzień przed zjazdem.
Co innego sugeruje Jacek Protasiewicz, według którego to rozmówca Wojnarowskiego "przyszedł w celu nagrania rozmowy": - Naprowadzał ją właśnie na kwestię pracy, będąc już w tym czasie osobą mającą zatrudnienie w KGHM-ie.
"To spotkanie miało na celu zaproponowanie mi pracy, ale wraz z sugestią odpowiedniego głosowania" - napisał w oświadczeniu Klimka. Jak zapewnia, już po godzinie od spotkania z Wojnarowskim, zadzwonił do niego jeden z wiceprezesów KGHM z propozycją spotkania dwa dni po zjeździe.
Klimka utrzymuje jednak, że nie mógł "ulec takiej presji", bo nie było to zgodne z jego zasadami, dlatego poinformował o tym kolegów z lubińskiej PO.
"Dolnośląskie taśmy prawdy"
W sobotę Jacek Protasiewicz wygrał z Grzegorzem Schetyną (dotychczasowym szefem dolnośląskich struktur PO) 11 głosami rywalizację o fotel szefa dolnośląskiej PO. Wybory rozstrzygnęło dopiero drugie głosowanie - w pierwszym ani Schetyna, ani Protasiewicz nie otrzymali wymaganej liczby głosów.
W zamieszczonym w internecie tekście "Dolnośląskie taśmy prawdy. Praca za głos na zjeździe" "Newsweek" podał, że dotarł do nagrania, na którym słychać jak poseł Wojnarowski, stronnik Protasiewicza, obiecuje delegatowi Edwardowi Klimce załatwienie stanowiska w KGHM. W zamian chce jednak oddania głosu na Protasiewicza podczas wyborów szefa partii.
W rozmowie tej Wojnarowski mówił też o perypetiach zawodowych swojej żony Barbary (jeszcze niedawno media informowały, że pełniła ona funkcję dyrektora departamentu w Ecoren, spółce-córce KGHM) i spotkaniu z Pawłem Grasiem.
Graś, pytany we wtorek o nagranie, potwierdził, że Wojnarowski był u niego, podobnie jak "kilkudziesięciu albo nawet kilkuset posłów PO trafia". - Przyszedł skarżyć się, że jego żona nie ma pracy - relacjonował rzecznik rządu. Od Grasia miał jednak usłyszeć, że "to nie jest biuro pośrednictwa pracy."
W ocenie rzecznika rządu rozmowa, którą było słychać na nagraniu, "wygląda na jednostkowy incydent".
Protasiewicz zaprzecza
Jacek Protasiewicz komentując doniesienia "Newsweeka" powiedział, że nie upoważniał nikogo, w tym posła Norberta Wojnarowskiego, do składania jakichkolwiek ofert w jego imieniu. Ocenił też, że nie ma podstaw do powtórzenia zjazdu wyborczego na Dolnym Śląsku.
Z kolei Rafał Grupiński, uważany w PO za stronnika Grzegorza Schetyny, który w weekend przegrał z Protasiewiczem, nie ma wątpliwości, że to, co się stało, jest podstawą do powtórzenia wyborów. Grupiński uważa także, że Wojnarowski powinien być zawieszony w prawach członka klubu do czasu wyjaśnienia tego, co się stało na Dolnym Śląsku.
Autor: db//gak / Źródło: tvn24.pl, PAP, newsweek.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24