Archeolog z Olkusza przy miejscowej bazylice wykopał 300-letni pierścień. I tu zaczęły się problemy - mężczyzna boi się teraz swojego znaleziska: nie daje nikomu pierścienia do ręki, szybko go chowa i straszy klątwą.
- To zapewne pozostałość po pochówku jakiejś młodej kobiety - mówi dziennikowi Jerzy Roś, który na terenie wokół kościoła - niegdyś cmentarzyska - znalazł wiekowy pierścień.
Dlaczego archeolog boi się swojego znaleziska? Mężczyzna - na podstawie własnych 26-letnich doświadczeń oraz relacji swoich kolegów po fachu - twierdzi, że niektóre zdarzenia związane z zabytkowymi przedmiotami nie znajdują racjonalnego wytłumaczenia. I dlatego lepiej dmuchać na zimne.
Lekarze: To bzdura
W klątwy, zabobony, a nawet medyczne zagrożenia ze strony wykopalisk nie wierzy lekarz Marek Trzcionkowski. – Średniowieczne znaleziska nie stanowią większego zagrożenia. Te same bakterie bytujące w glebie mogą nas zaatakować nawet podczas prac we własnym ogródku – tłumaczył w rozmowie z "Polską".
Wprawdzie do dziś nie wiadomo czy słynna "klątwa Tutenchamona" była faktem czy dziennikarską fantazją. Nie wiadomo też na pewno czy śmierć po chorobie nowotworowej osób, które uczestniczyły w otwarciu grobu Kazimierza Jagiellończyka była wynikiem klątwy czy może jednak rakotwórczego grzyba.
Nie wiadomo też, jak będzie ze znaleziskiem Rosia, ale on sam jest pewien: będzie ostrożny.
Źródło: "Polska", TVN24