Północnokoreański przywódca Kim Dzong Il jest niechętny dziedzicznemu przekazywaniu władzy. Wyznaczył swojego młodszego syna na następcę jedynie po to, by zapewnić stabilność rządów - oświadczył Kim Dzong Nam, najstarszy syn Kima w wywiadzie dla japońskiej gazety "Tokyo Shimbun".
- Nie doszło do dziedziczenia nawet w przypadku chińskiego przywódcy Mao Zedonga - przypomniał 39-letni Kim w trwającej 90 minut rozmowie przeprowadzonej na początku stycznia na południu Chin. - To nie jest zgodne z socjalizmem i mój ojciec jest temu przeciwny - dodał.
Kim Dzong Nam, który mieszka poza Koreą Północną, wyraził przekonanie, że jego przyrodni brat Kim Dzong Un polepszy życie mieszkańców kraju. - Rozumiem, że postanowiono tak, by ustabilizować kraj - przekonywał. - Niestabilność w Korei Północnej doprowadzi do niestabilności w regionie - stwierdził.
Nam przeciwny władzy brata
W październiku 2010 roku Korea Płn. obchodziła 65-lecie powstania rządzącej Partii Pracy Korei i z tej okazji obywatelom tego kraju i całemu światu przedstawiono przyszłego następcę Kim Dzong Ila - 27-letniego Kim Dzong Una. Kim Dzong Un, który podobnie jak jego najstarszy brat kształcił się w Szwajcarii, został mianowany czterogwiazdkowym generałem i wyznaczony na kluczowe stanowisko w partii.
Kim Dzong Il, który w dwa lata temu najprawdopodobniej miał wylew, sam również został wyznaczony na następcę przez swojego ojca Kim Ir Sena, zmarłego w 1994 roku.
W niełaskę za podróż do Myszki Miki
Kim Dzong Nam od 2001 roku popadł w niełaskę u swojego ojca, kiedy został zatrzymany na lotnisku w Tokio. Tłumaczył, że jechał do Disneylandu w stolicy Japonii. W październikowej rozmowie z japońską telewizją Asahi oświadczył jednak, że osobiście jest przeciwny przekazaniu władzy swojemu młodszemu bratu.
Obecnie Kim Dzong Nam dzieli czas między Makau, gdzie mieszka wraz z żoną i dwójką dzieci w luksusowej willi, a Pekinem, gdzie również ma dom. Często podróżuje też do Bangkoku, Moskwy i krajów Europy.
Źródło: PAP