Izabella C., która w grudniu ubiegłego roku pijana wjechała samochodem do przejścia podziemnego w centrum Warszawy, na razie nie wróci przed sąd. Biegli, którzy badali kobietę, uznali, że nie są w stanie wydać opinii bez obserwacji w zakładzie zamkniętym. Wcześniej będzie musiał zgodzić się na to sąd.
Sprawa Izabelli C., mieszkanki Warszawy, która - mając promil alkoholu we krwi - wpadła rozpędzonym mercedesem do przejścia podziemnego na jednym z głównych skrzyżowań w mieście, ciągnie się od trzech miesięcy. Kobieta nie została ukarana natychmiast bo sąd uznał, że nie może wydać wyroku przed zbadaniem jej przez psychiatrów i psychologów.
Sprawa wróciła do prokuratury, która zobowiązała biegłych do wydania opinii. Mieli odpowiedzieć, czy Izabella C. jest poczytalna i może brać udział w postępowaniu. W połowie stycznia kobieta przeszła pierwsze badania, kilka tygodni później kolejne, a potem jeszcze jedne.
Na razie do zakładu, a nie przed sąd?
W czwartek do prokuratury trafiła "opinia", w której biegli napisali jednak, że na podstawie jednodniowych badań nadal nie są w stanie wypowiedzieć się na temat stanu zdrowia C.
Potrzebna będzie do tego obserwacja kobiety w zakładzie psychiatrycznym. Ale żeby C. mogła tam trafić, sąd musi wydać na to zgodę. - W najbliższych dniach zwrócimy się z takim wnioskiem - deklaruje prok. Przemysław Nowak, rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Obserwacja potrwać może nawet kilka tygodni.
Opinia na temat poczytalności kobiety ma kluczowe znaczenie dla prokuratorów. Z wysłaniem aktu oskarżenia do sądu czekają tylko na nią, pod warunkiem, że będzie korzystna dla prokuratury. Jeśli biegli stwierdzą natomiast, że C. jest niepoczytalna i nie może brać udziału w postępowaniu, sprawa będzie musiała zostać umorzona.
Kobieta-kłopot
Izabella C. wjechała do przejścia podziemnego w centrum miasta w nocy z 17 na 18 grudnia po tym, jak uderzyła w inne auto i straciła panowanie nad swoim mercedesem. Za kierownicę wsiadła pijana. Nie pierwszy raz. Miesiąc wcześniej ten sam sąd, który "odsyłał" ją na badania, zdecydował, że 31-latka przez dwa lata nie może prowadzić pojazdów mechanicznych i musi zapłacić 2 tys. zł grzywny - także za jazdę pod wpływem alkoholu.
Kobieta od początku sprawiała duże kłopoty. Gdy w grudniu sędzia zakazała jej opuszczać kraj, C. oświadczyła, że nie może oddać paszportu ponieważ "to mocno koliduje z jej planami na święta". Później, mimo obowiązku nałożonego przez sąd, nie meldowała się na policji.
Autor: Łukasz Orłowski/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/KSP | PAP/Radek Pietruszka