Ćwierć wieku po upadku PRL poseł PiS Wojciech Jasiński, były działacz PZPR, kroczy wśród haseł walki z komuną. Razem z nim maszeruje Jarosław Kaczyński, kolega ze studiów, później - po przeciwnej stronie barykady. Materiał magazynu "Czarno na białym".
- Nie byłem wówczas po tamtej stronie barykady, zakładałem Solidarność w moim zakładzie pracy - ucina Jasiński i nie chce odpowiadać na pytania o swoje członkostwo w partii.
Poseł do PZPR należał w latach 1975-82, a od 1975 do 1980 roku był kierownikiem Wydziału Spraw Wewnętrznych płockiego urzędu. Pracownicy takich wydziałów z zasady musieli pracować z funkcjonariuszami SB.
W 1980 roku Wojciech Jasiński odszedł z urzędu i, jak twierdzi, zaczął organizować Solidarność w swoim nowym miejscu pracy - Społem. Jego zdaniem to dlatego w 1982 roku został wyrzucony z PZPR. Cztery lata później wyjechał do USA.
"To paskudne"
Teraz w wolnej Polsce zasiada w komitecie honorowym marszu PiS w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. - Osoby, które były wtedy ewidentnie po drugiej stronie, wrogowie nasi i wolności, teraz starają się wozić na tej rocznicy. Jest to paskudne - mówi Marek Kossakowski, internowany w stanie wojennym. - Mając taki rozdział, specjalnie bym się do roli kaznodziei, moralisty, zwłaszcza politycznego, nie kwapił. To mi przeszkadza - dodaje publicysta Adam Szostkiewicz, również wówczas internowany.
- I tylko dlatego, że kiedyś byłem w PZPR, teraz mam nie krytykować stanu wojennego? Było to świństwo i tak trzeba o tym mówić - tak kilka dni temu na zarzuty odpowiadał w prasie Jasiński.
Z braćmi Kaczyńskimi poznał się na studiach pod koniec lat 60. Razem chodzili do jednej grupy na prawie na UW. Po ukończeniu uczelni ich drogi się rozeszły. - Potrafi się przystosować, jest jak chorągiewka - opisuje posła Andrzej Stankiewicz z "Rzeczpospolitej".
Jasiński wspierał Kaczyńskiego?
- W czasach wczesnego KOR (1976-77) działałem właśnie na odcinku płockim, nie bez wsparcia ze strony mojego przyjaciela - zapewnia Jarosław Kaczyński. Jasiński nigdy jednak o tamtych kontaktach publicznie nie wspominał. Według akt IPN prezes PiS nie był przez SB zbyt intensywnie rozpracowywany. - Jarek był w czwartym, piątym garniturze. Był człowiekiem z tego środowiska, ale z takich dość odległych kręgów - mówi Seweryn Blumsztajn, obecnie dziennikarz, w czasach PRL działacz opozycji.
- Są tacy, którym ulżyłoby, gdyby się dowiedzieli, że Kaczyński nic nie robił w podziemiu, ale to nieprawda, bo robił. Z kolei być może jego zagorzali zwolennicy chcieliby, żeby od początku był jeszcze ważniejszy niż Wałęsa. Też tak nie było - wyjaśnia Henryk Wujec, jeden z najważniejszych działaczy antykomunistycznej opozycji i uczestnik Okrągłego Stołu.
Drogi polityków o tak różnych życiorysach schodzą się ponownie na początku lat 90. Jasiński w 1992 roku trafił do NIK, którego prezesem jest Lech Kaczyński. W rządzie Jarosława Kaczyńskiego był z kolei ministrem skarbu. - Nigdy nie był człowiekiem, który szczególnie rzucał kłody pod nogi opozycjonistom z KOR czy Solidarności. Ale był oportunistą: jeżeli władza postanowiła kogoś ukarać, to on się nie sprzeciwiał - uważa Stankiewicz.
Autor: iwan / Źródło: tvn24