Rząd przygotowuje prawo, dzięki któremu każdy będzie mógł wydać zgodę na przerwanie swojego życia w razie nieuleczalnej choroby, w której nie mogą pomóc żadne zabiegi. - To zły pomysł. Ja walczyłbym o życie syna - komentował w "Magazynie 24 Godziny" ojciec chłopca, który przeżył taką sytuację: po pobiciu zapadł w śpiączkę.
- Nie wiem, czy jestem za takim prawem, bo nie przedstawiono żadnych konkretnych propozycji - powiedział Pawał Mielcarek, redaktor naczelny katolickiego dwumiesięcznika "Christianitas". Zaznaczył jednak, że "jeżeli zabiegi medyczne tylko przedłużają agonię, to jest jasne, że takiej terapii nie należy podejmować".
Mielcarek wyjaśnił, że należy rozróżniać zaprzestanie uporczywego leczenia od eutanazji, która jest "odłączeniem aparatury karmiącej człowieka".
- Uporczywa terapia to błąd lekarski. W normalnych warunkach nie przedłuża się życia, jeżeli nie ma szans na jego przedłużenie - powiedział drugi z gości programu, prof. Jan Hartman z Zakładu Filozofii i Bioetyki w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Według prof. Hartmana nowe prawo może nie zdać egzaminu. - Wszędzie na Zachodzie to już jest. Ale muszą to zaakceptować i lekarze, i rodziny - mówił.
- Bawimy się tutaj w estetykę przepisów. A tak naprawdę bawimy się czymś, co może być otwarciem problemu eutanazji, a tego byśmy nie chcieli - podsumował Paweł Mielcarek.
Walka o życie
W sytuacji, której dotyczą przygotowywane przepisy, był dwa lata temu Jerzy Albiniuk. Jego syn został wtedy pobity i przez trzy tygodnie leżał w śpiączce.
- Nie myślałem, żeby odłączyć syna, tylko walczyliśmy o jego życie - wspominał na antenie TVN24. Albiniuk stwierdził, że sytuacja, w której każdy mógłby oświadczyć, że nie chce być leczony, byłaby zła. Jak podkreślił, on sam zachowałby się tak samo jak przed trzema laty i walczył o utrzymanie syna przy życiu także wtedy, gdyby syn wcześniej napisał oświadczenie o jakim mówi się w przygotowywanych przepisach.
Dziś syn pana Jerzego czuje się lepiej. Widzi, słyszy, czuje i rozumie, co się do niego mówi. Jego ojciec ma nadzieję, że już niebawem syn się do niego odezwie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24