- We wtorek nieuznawana izba Sądu Najwyższego orzekła o ważności wyborów prezydenckich.
- W związku z wątpliwościami co do legalności uchwały izby, pojawiają się głosy, że Hołownia nie powinien zwoływać Zgromadzenia Narodowego, w trakcie którego odbędzie się odebranie przysięgi.
- Marszałek Sejmu argumentował swoją decyzję o zwołaniu posiedzenia połączonych izb Sejmu i Senatu.
Dzień po wydaniu orzeczenia w sprawie ważności wyborów prezydenckich przez nieuznawaną przez część prawników i ekspertów Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego marszałek Sejmu Szymon Hołownia powiedział, że zwoła Zgromadzenie Narodowe, podczas którego odbędzie się zaprzysiężenie Karola Nawrockiego, 6 sierpnia na godzinę 10.
- Wczoraj miało miejsce posiedzenie izby, której status jest słusznie kwestionowany (...). Chcę jednak powiedzieć, że to ja byłem tym jedynym politykiem, który przewidując ten kłopot, coś z tym fantem w kontekście wyborów prezydenckich próbował zrobić - mówił marszałek Sejmu.
Przywołał tym samym uchwaloną w styczniu tak zwaną ustawę incydentalną, zgodnie z którą ważność tych wyborów miał stwierdzić Sad Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych stażem w SN. W pierwszej połowie marca prezydent Andrzej Duda zawetował tę ustawę.
Problem ze statusem SN. Hołownia: takiej ustawy nie otrzymałem
Marszałek Sejmu zaznaczył także, że w Sejmie "w ciągu ostatniego półtora roku nie została złożona jakakolwiek ustawa", która miałaby regulować status SN i kwestionowanej izby. - Ja takiej ustawy nie otrzymałem na swoje biurko ani od ministra sprawiedliwości profesora (Adama) Bodnara, ani od żadnego innego podmiotu uprawnionego do tego, żeby z podobnymi rozwiązaniami wychodzić - dodał.
Podkreślił, że mówi to po to, "żebyśmy mieli świadomość, że cały proces wyborczy i to, co wczoraj widzieliśmy, dzieje się w pewnym kontekście, z którym nikt za bardzo nie miał ochoty, albo pomysłu, albo odwagi, żeby coś zrobić".
W środę na antenie TVN24 dr Maciej Pach z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Jagiellońskiego powiedział, że marszałek Hołownia "w związku z wątpliwościami co do legalnego charakteru uchwały Sądu Najwyższego" od 6 sierpnia powinien tymczasowo wykonywać obowiązki prezydenta.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Hołownia: musielibyśmy uznać, że te wybory od samego początku były bez sensu
Hołownia wskazał w Sejmie, że decyzję o zwołaniu Zgromadzenia Narodowego i przyjęciu przysięgi od Nawrockiego podejmuje "w poczuciu odpowiedzialności za państwo, w poczuciu, że w niespokojnych czasach Polsce należy się ciągłość władzy, ciągłość zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi".
- Izba Kontroli Nadzwyczajnej to jedno, ale wybory prezydenckie korzystają z domniemania ich ważności. To znaczy wybory prezydenckie są ważne w momencie wydania stosownego dokumentu przez Państwową Komisję Wyborczą. One są ważne - tłumaczył.
Jak dodał marszałek Sejmu, decyzja tej izby "miałaby znaczenie wtedy, kiedy zostałaby stwierdzona nieważność tych wyborów". - Wtedy mielibyśmy dopiero kłopot, czy uprawnione, czy też nie grono podważyło ważność wyboru prezydenta Rzeczpospolitej - stwierdził.
Hołownia ocenił też, że nieprawidłowości w komisjach wyborczych "są skandalem", nigdy nie powinny mieć miejsca i powinny zostać wyjaśnione przez prokuraturę. Zaznaczył, że w systemie "powinny zostać zamontowane bezpieczniki, które sprawią, że to się nigdy nie powtórzy".
Stwierdził jednak, że gdyby to inny z kandydatów wygrał wybory prezydenckie, "bylibyśmy w identycznej sytuacji". - Więc musielibyśmy (...) uznać, że te wybory od samego początku były bez sensu, że nie należało ich organizować i nie należało w nich startować, skoro na koniec tego procesu i tak byłaby ta Izba Kontroli Nadzwyczajnej, której rolę w tym całym procesie by podważano - mówił Hołownia.
Autorka/Autor: sz/akw
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymańsk