- Czuję się pomówiona, a moje ewentualne wypowiedzi były zmanipulowane. Moje rozmowy z dyrektorem szpitala MSWiA dotyczyły tylko zdrowia mojej mamy – zapewniała w „Kropce nad I” Beata Kempa. Według „Newsweeka” na miesiąc przed zatrzymaniem dr Mirosława G. miała mu powiedzieć, że „sprawę się umorzy".
- Zostały naruszone moje dobra osobiste, zostałam wmanipulowana, a nie czuję się winna. Dlaczego dzieje się tak, że teraz są jakieś wycieki? Czy ktoś nad tym panuje? - pytała. Zdaniem Kempy po zmianie władzy na cenzurowanym są wszyscy współpracownicy Zbigniewa Ziobry.
"Rozmawialiśmy o mojej mamie"
Nie rozumiem dlaczego taśmy z nagraniami nie mogą być pokazane, skoro prokuratura pokazała na przykład, jak dr G. bierze łapówkę. Ja się zgadzam, żeby je ujawnić. Beata Kempa
Jak dodała, przypomina sobie, że dyrektor mówił, że do szpitala weszło CBA. - Zawsze w takich sytuacjach mówiłam tę sama maksymę – jeśli jest coś na rzeczy, należy się trzymać na dystans – powiedziała. Jej zdaniem cała sprawa ma wiele wspólnego z konfliktem prokuratorów, a ona „zawsze stała z daleka”.
"Pokażcie taśmy!"
Kempa dodała, że nie rozumie dlaczego taśmy z jej nagraniami nie mogą być pokazane, skoro prokuratura pokazała na przykład, jak dr G. bierze łapówkę. – Ja się zgadzam, żeby je ujawnić – stwierdziła.
Pytana o swoją kontrowersyjną wypowiedź o śmierci Barbary Blidy (obciążyła odpowiedzialnością SLD), Kempa powiedziała: - Starałam się pokazać pewien mechanizm by odejść od metody robienia z tego aury wyjątkowości, choć sytuacja była bardzo tragiczna – zastrzegła. - Śledztwo nabrało tempa w ciągu ostatnich dwóch lat Czemu nie za rządów SLD? Być może wtedy nie doszłoby do tragedii. Co do kwestii moralnej odpowiedzialności SLD zdania nie zmienię, bo to oni stworzyli kapitalizm polityczny. A Blida mogła nawet paść ofiarą tarć w SLD – dodała.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24