Grzegorz Schetyna został wybrany nowym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej. Były wicepremier zdobył 91 proc. głosów. Frekwencja wyniosła 52 proc. Schetyna był jedynym kandydatem na to stanowisko. Wcześniej z wyścigu o fotel przewodniczącego wycofała się była premier Ewa Kopacz (dotychczasowa pełniąca obowiązki szefa PO), oraz byli ministrowie: Borys Budka i Tomasz Siemoniak.
"Kapitan kajaka"
- Patrząc po wyborze i po tym co dzieje się w PO, to raczej chyba był wybór, w mojej ocenie, kapitana kajaka. Wciąż jednak poparcie spada Platformie Obywatelskiej - skomentowała to Kempa. Dodała, że kajak to "nie jest już łódź, ani piękny statek, albo coś co jest flagowe, tylko łupinka, która jest coraz mniejsza". - Dla nas oznacza to bardzo agresywną opozycję, która będzie mało konstruktywna - stwierdziła.
Zdaniem Kempy wcześniejsze działania Schetyny mają dowodzić, że będzie prowadził agresywną politykę. - To, co już zapowiadał pan Schetyna, jeszcze przed ostatecznym wyborem, szczególnie to, co chciał zgotować naszemu krajowi w Parlamencie Europejskim wtedy, kiedy tak naprawdę chciał jeszcze przygotować drużynę do boju, żeby jeszcze mocniej uderzyć w państwo polskie, to pokazuje, że będzie się starał prowadzić politykę agresywną. To jest ich problem, ja już nawet nie mam nadziei, że będą opozycją konstruktywną - powiedziała. Stwierdziła też, że jej ugrupowanie "będzie musiało sobie z tym radzić".
"Opozycja na arenie międzynarodowej dostała histerii"
Wspomniała również o sytuacji Polski w Unii Europejskiej, m.in. w kontekście rozpoczęcia przez KE procedury kontroli praworządności. - Opozycja na arenie międzynarodowej dostała histerii, co spowodowało, że mamy takie, a nie inne, zupełnie niepotrzebne kłopoty - stwierdziła.
- Jeśli licytujemy się na "obgadywanie" to jesteśmy bardzo mało skuteczni w porównaniu z PO i Nowoczesną - dodała przypominając, że wysłuchania publiczne inicjowane przez PiS jej zdaniem nie szkodziły Polsce.
- Ostatnie decyzje pokazały, że nie ma woli dyskusji na temat tych spraw, które tutaj się toczą - powiedziała odnosząc się do decyzji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, aby nie przeprowadzać w czwartek dyskusji o Polsce. - Pokazuje to, że skuteczność Beaty Szydło była naprawdę bardzo dobra i te sprawy - dodała.
"Nie wszyscy dyrektorzy będą zwalniani"
Kempa mówiła też o nowelizacji ustawy o służbie cywilnej, która weszła w życie w sobotę. Zakłada ona obsadzanie wyższych stanowisk w drodze powołania, a nie - jak dotąd - konkursu. Na jej mocy stosunki pracy z osobami zajmującymi obecnie takie stanowiska wygasną po 30 dniach, chyba że zostaną im zaproponowane nowe warunki.
- Jesteśmy po przyjęciu bardzo dobrej ustawy, w mojej ocenie, niwelującej to co było fikcją i to co było mydleniem oczu całemu społeczeństwu, czyli konkursy, które tak naprawdę w 60, czy nawet 70 procentach wygrywały te osoby, które miały wygrać - powiedziała Kempa.
- My nie będziemy uprawiać w wielu kwestiach fikcji, a to, co działo się ze służbą cywilną, było fikcją - oceniła szefowa kancelarii.
- Każdy szef jednostki będzie się musiał zmieścić w swoim budżecie i takie jest polecenie pani premier - wyjaśniła. - Sporo osób, które dziś są urzędnikami służby cywilnej, urzędnikami mianowanymi, będzie miało możliwość objęcia funkcji dyrektora, czy zastępcy dyrektora - dodała. Stwierdziła także, że to, że umowy wygasną na obecnych zasadach nie oznacza, że części z tych osób nie zostaną zaproponowane nowe warunki. - Jeśli nie zostaną przyjęte to siłą rzeczy umowa o pracę zostanie rozwiązana - powiedziała.
Kempa: to co działo się ze służbą cywilną było fikcją
"To co działo się ze służbą cywilną było fikcją"
- Mam takich dyrektorów, którzy już wykazali się podczas 1,5 miesiąca bądź podczas wieloletniej pracy uzyskali status urzędników mianowanych i dzisiaj bardzo dobrze pełnią swoje funkcje i otrzymają propozycję pracy na stanowiskach dyrektorów lub zastępców dyrektorów – stwierdziła Kempa. Dodała jednak, że nie wszystkie osoby "gwarantują realizację programu PiS".
Zaznaczyła, że "służba cywilna nie jest rozwalona". - Na gruncie tej ustawy pozostaje nietknięty tak zwany szczebel średni, czyli każdy urzędnik, który jest poniżej stopnia kierowniczego - wyjaśniła. - Nikt nie wyrzuca ludzi z pracy, są to kolokwializmy powtarzane na użytek dość brutalnej propagandy, pewnie takiej trochę platformerskiej - dodała.
Autor: mart/tr / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24