W Kędzierzynie-Koźlu (Opolskie) samochód osobowy potrącił na oznakowanym przejściu dla pieszych rodziców z czteroletnią córką. Kierowca uciekł z miejsca zdarzenia. Dzień po zdarzeniu policja poinformowała o zatrzymaniu osoby, która "ma związek z tą sprawą". Funkcjonariusze apelują o zgłoszenie się świadków zdarzenia.
Do zdarzenia doszło w czwartek po godzinie 18 na ulicy Łukasiewicza w Kędzierzynie-Koźlu. Samochód wjechał w rodzinę przechodzącą przez jezdnię, po czym oddalił się. Prawdopodobnie było to auto marki Volkswagen. Na miejsce wezwano policję i pogotowie ratunkowe. Ranni zostali rodzice dziewczynki, dziecku nic się nie stało.
W piątek po południu policjanci poinformowali o zatrzymaniu 44-letniego mężczyzny. - Ma on związek z tą sprawą. Na razie jednak nie mogę przekazać więcej informacji na jego temat - powiedziała nam Monika Frąckowiak, rzeczniczka policji w Kędzierzynie-Koźlu.
Opuścili już szpital
- Dziecku nic się nie stało, kobieta ma ogólne potłuczenia, a mężczyzna doznał złamania nogi - informowała Monika Frąckowiak.
Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, ojciec odepchnął matkę i dziecko na chodnik i to głównie on przyjął na siebie uderzenie.
- Wczoraj wieczorem te dwie osoby trafiły do nas na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Mężczyzna miał złamane podudzie i został zaopatrzony, kobieta miała ogólne potłuczenia. Oboje około 23 opuścili szpital - mówi Jarosław Kończyło, dyrektor Szpitala Powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu.
W mediach społecznościowych pojawił się apel policji dotyczący poszukiwań świadków wypadku. "Jeśli posiadasz jakiekolwiek informacje na temat wypadku, skontaktuj się z nami pod nr tel. 47 863 42 66" - czytamy w komunikacie.
Po zatrzymaniu 44-latka policjanci podtrzymali swój apel. - Za szybko, by mówić o jednoznacznym zamknięciu sprawy - poinformowała tvn24.pl Frąckowiak.
Spłonął samochód
Niespełna godzinę po zdarzeniu na przejściu dla pieszych, w oddalonym od tamtego miejsca o około 10 kilometrów Cisku, strażacy zostali wezwani do pożaru w pustostanie. W środku płonął samochód marki Volkswagen.
- Po przyjeździe na miejsce strażacy nie byli w stanie zidentyfikować pojazdu, ponieważ był pozbawiony tablic rejestracyjnych. W wyniku zdarzenia nie było osób poszkodowanych. Na miejscu pracowały cztery zastępy straży pożarnej. Było to celowe podpalenie. Ten obiekt jest wyłączony z użytku od kilku lat, więc na pewno nikt nie parkował tam pojazdu - mówi Piotr Krok, rzecznik straży pożarnej w Kędzierzynie-Koźlu.
Policja sprawdza, czy to ten sam pojazd, który brał udział w zdarzeniu na ulicy Łukasiewicza. Auto zostało zabrane z pustostanu i zostanie wnikliwie przebadane przez techników kryminalistyki.
Wcześniej policjanci informowali, że ustalili właściciela pojazdu. - Nie jest to równoznaczne z tym, że ta osoba kierowała tym samochodem - zaznaczyła Monika Frąckowiak.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KK24 / Michał Natyna