Były agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego i były poseł Prawa i Sprawiedliwości Tomasz Kaczmarek będzie mógł wyjść na wolność, jeśli do końca kwietnia wpłaci pół miliona złotych poręczenia majątkowego - zdecydował Sąd Okręgowy w Białymstoku. Były agent został aresztowany 20 lutego i ma status podejrzanego w śledztwie dotyczącym działalności stowarzyszenia Helper.
Sprawa była rozpoznawana na posiedzeniu niejawnym, bez udziału podejrzanego. Postanowienie jest prawomocne.
- Sąd uznał, że zasadne było postanowienie o zastosowaniu tymczasowego aresztowania, jednakże częściowo zmienił to postanowienie - relacjonował w rozmowie z TVN24 prokurator Piotr Bilewicz z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku
20 lutego białostocki sąd rejonowy uwzględnił wniosek Prokuratury Regionalnej w Białymstoku i aresztował Tomasza Kaczmarka na trzy miesiące.
Składając zażalenie na to postanowienie, obrona argumentowała, że sąd rejonowy oparł się wyłącznie na tych zarzutach, które śledczy postawili Tomaszowi K. jeszcze w listopadzie 2019 roku, a wówczas prokuratura nie składała wniosku o areszt i zdecydowała się zastosować tak zwane wolnościowe środki zapobiegawcze, w tym 500 tysięcy złotych poręczenia majątkowego.
- Orzeczenie po części jest satysfakcjonujące, ponieważ po części pokazuje, że nie została podjęta arbitralna decyzja przez sąd pierwszej instancji - oceniła obrończyni Kaczmarka Ewelina Blecharczyk. - Wbrew temu, co przed chwilą usłyszałam z ust pana prokuratora, nie jest prawdą, że sąd wskazał, że mój klient dopuścił się zarzucanych mu czynów. Sąd w postępowaniu przygotowawczym nie skazuje, a ewentualnie może ocenić materiał dowodowy wyłącznie pod kątem tego, czy zaistniało duże prawdopodobieństwo popełnienia tego czynu - wyjaśniła.
Były agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego i były poseł PiS Tomasz Kaczmarek został zatrzymany w 19 lutego rano na polecenie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. Usłyszał dziewięć nowych zarzutów w śledztwie dotyczącym stowarzyszenia Helper. Dotyczą one artykułu 299 Kodeksu karnego, który mówi o tak zwanym praniu brudnych pieniędzy.
§ 1. Kto środki płatnicze, instrumenty finansowe, papiery wartościowe, wartości dewizowe, prawa majątkowe lub inne mienie ruchome lub nieruchomości, pochodzące z korzyści związanych z popełnieniem czynu zabronionego, przyjmuje, posiada, używa, przekazuje lub wywozi za granicę, ukrywa, dokonuje ich transferu lub konwersji, pomaga do przenoszenia ich własności lub posiadania albo podejmuje inne czynności, które mogą udaremnić lub znacznie utrudnić stwierdzenie ich przestępnego pochodzenia lub miejsca umieszczenia, ich wykrycie, zajęcie albo orzeczenie przepadku, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Łącznie na Kaczmarku ciąży teraz 15 zarzutów.
Echa reportażu "Superwizjera"
W połowie stycznia w reportażu "Superwizjera" TVN Tomasz Kaczmarek oskarżał Mariusza Kamińskiego (w przeszłości szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, obecnie ministra spraw wewnętrznych i administracji) i Macieja Wąsika (w przeszłości wiceszefa CBA, obecnie wiceszefa MSWiA) o nieprawidłowości w trakcie badania przez CBA sprawy tak zwanej "willi Kwaśniewskich". - Miałem wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Ja osobiście nigdy takiego przeświadczenia nie powziąłem, a moje notatki [w których to Kaczmarek potwierdzał - przyp. red.] i złożone zeznania są efektem nacisków ze strony moich byłych przełożonych - mówił były agent CBA.
Wkrótce po emisji programu i wypowiedziach Kaczmarka prokuratura wszczęła postępowanie dotyczące składania przez niego od lipca 2009 roku do 12 grudnia 2019 roku fałszywych zeznań w toku postępowań przygotowawczych.
Podstawą wszczęcia były trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które wpłynęły do białostockiej prokuratury od grupy posłów opozycji, w tym posła Jana Grabca (Koalicja Obywatelska), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz z Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24