Antoni Macierewicz, szef podkomisji smoleńskiej, przekonywał w oświadczeniu, że rząd Donalda Tuska "nie wystosował pism o zwrot wraku do strony rosyjskiej". MSZ w 2019 roku informował, że było inaczej. Za czasów rządów PO-PSL do Rosji przesłano 11 not dyplomatycznych dotyczących zwrotu wraku - siedem z nich za czasów Tuska.
Antoni Macierewicz ukrył dokumenty i dowody, które nie pasują do tezy o bombie i zamachu w Smoleńsku. Co najmniej od grudnia 2020 roku Macierewicz i inni członkowie podkomisji dysponują materiałami, analizami i zagranicznymi raportami, które albo wprost wykluczają zamach, albo wskazują na katastrofę jako przyczynę tragedii z 2010 roku.
Amerykański raport obalający tezę o zamachu, który kosztował 8 milionów złotych, został przez podkomisję Macierewicza ukryty.
Po emisji reportażu "Siła kłamstwa" autorstwa Piotra Świerczka podkomisja wydała oświadczenie, podpisane przez Macierewicza.
Stwierdzono w nim między innymi, że "ani rząd D. Tuska ani komisja J. Millera nie wystosowały pism o zwrot wraku do strony rosyjskiej, za to w dniu 31 maja 2010 r. w imieniu rządu Jerzy Miller podpisał memorandum, w którym zgodził się na pozostawienie rejestratorów lotu w rękach rosyjskich".
11 not dyplomatycznych w sprawie zwrotu wraku
Nie jest to prawda, co już w 2019 roku udowodnił obecny senator, a ówczesny poseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza, zwracając się z interpelacją do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Z odpowiedzi MSZ wynika wprost, że w latach 2010-2015 rząd PO-PSL 11-krotnie przesyłał noty dyplomatyczne do strony rosyjskiej dotyczące zwrotu wraku tupolewa.
Noty, o których mowa, zostały przesłane:
- 20 września 2010 roku, - 21 kwietnia 2011 roku, - 29 kwietnia 2011 roku, - 29 września 2011 roku, - 23 maja 2012 roku, - 23 kwietnia 2013 roku, - 6 maja 2013 roku, - 23 stycznia 2015 roku, - 14 kwietnia 2015 roku, - 14 lipca 2015 roku, - 24 sierpnia 2015 roku.
Siedem z nich zostało przesłanych w czasie, kiedy premierem był Donald Tusk, a cztery, kiedy Radą Ministrów kierowała Ewa Kopacz.
O informacje, do których dotarł reporter "Czarno na białym" Piotr Świerczek, a które nie zostały upublicznione przez podkomisję smoleńską, Antoni Macierewicz był pytany we wtorek w Sejmie. Na pytanie reportera TVN24 Radomira Wita o to, dlaczego to, co zostało ustalone, nie znalazło się w raporcie komisji, odparł: - Niech pan nie kłamie przy wszystkich, to nieprzyzwoite.
.- Wszystkie wyniki raportu NIAR-u zostały opublikowane - przekonywał Macierewicz. - Państwo z TVN-u nie rozumieją, na czym polegał kontrakt, który został zawarty między komisją a NIAR-em. Polegał na tym, że zostanie odkształcone, odtworzona cała trajektoria lotu według pani (Tatiany - red.) Anodiny i pana (Jerzego - red.) Millera i samolot uderzy w ziemię tak jak zakłada pan Miller i pani Anodina i zostanie pokazane, jak rozbija się samolot po uderzeniu w ziemię według założeń Millera i Anodiny - mówił polityk Prawa i Sprawiedliwości.
- Niczym nie manipulowaliśmy - zapewniał dalej przewodniczący podkomisji. - Wszystko dokładnie odtworzyliśmy, tak jak zostało to ustalone z NIAR - dodał. - To jest dokładna prawda - stwierdził.
W dalszej części wymiany zdań z dziennikarzami mówił, że "wszystkie zdjęcia zostały opublikowane i wszystkie wyniki zostały opublikowane".
Świerczek: Macierewicz de facto przyznał się, że wybrał tylko ten fragment
Do tłumaczeń Macierewicza odniósł się autor reportażu. - Zgadzam się z nim w jednej kwestii - powiedział. - Opinia publiczna zasługuje na prawdę, a prawda jest taka, że Antoni Macierewicz nie opublikował całego raportu amerykańskiego instytutu NIAR - podkreślił Świerczek.
- Antoni Macierewicz w tej rozmowie de facto przyznał się, że wybrał tylko ten fragment z tych badań, który dotyczy poprzedniej polskiej komisji badającej ten wypadek, czyli komisji Jerzego Millera. Jego interesowało tylko to, by obalić wyniki poprzedniej polskiej komisji - mówił dalej Świerczek.
- Nie interesował go główny raport instytutu NIAR, który wprost mówi, że niski przelot nad ziemią, uderzenie w brzozę, obrót na plecy, a potem uderzenie o ziemię było możliwe, że rozpad samolotu i ilość szczątków na ziemi świadczy o tym, że jeśli ten samolot uderzał o kolejne przeszkody terenowe i pofałdowany grunt, to mogło dojść do rozczłonkowania na tyle części. O tym mówi raport NIAR - że końcówka skrzydła mogła się urwać w wyniku zderzenia z brzozą. O tym wszystkim mówi raport NIAR, ale Antoni Macierewicz go nie opublikował, opublikował tylko fragmenty załączników do amerykańskiego raportu, wybrał to, co mu odpowiadało do narracji - zwracał uwagę.
"To nie jest materiał TVN-u, to jest materiał podkomisji"
Wcześniej autor reportażu podkreślał, że "to nie jest nasz materiał, to nie jest materiał TVN-u, to jest materiał podkomisji, który powinien być znany opinii publicznej najpóźniej w momencie publikacji raportu pana Antoniego Macierewicza".
- A te wszystkie raporty, które były niewygodne i nie pasowały do tezy o wybuchach i zamachu, zostały po prostu schowane. To jest niezgodne z prawem, niezgodne z rozporządzeniem, na podstawie którego funkcjonuje podkomisja - mówił.
Źródło: TVN24