W sobotę wieczorem w Archikatedrze Warszawskiej odbyła się msza w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. - To, co się wydarzyło przed 11 laty, stało się wielką raną dla nas wszystkich - mówił biskup Michał Janocha, którzy przewodniczył nabożeństwu. - Dziś stajemy się narodem coraz bardziej wewnętrznie skłóconym, wojującym ze sobą, narodem pobitym - powiedział.
W wieczornej mszy wzięli udział między innymi: prezes Prawa i Sprawiedliwości, wicepremier Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, prezydent Andrzej Duda z pierwszą damą Agatą Kornhauser-Dudą, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, wicepremierzy: Piotr Gliński, Jacek Sasin, ministrowie, w tym szef resortu spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński i kierujący ministerstwem sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Po zakończeniu mszy para prezydencka złożyła kwiaty pod znajdującą się w Archikatedrze Warszawskiej tablicą upamiętniającą prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Zgromadzonych na mszy przywitał proboszcz Parafii Archikatedralnej świętego Jana Chrzciciela ksiądz Bogdan Bartołd.
Czytaj więcej: Obchody 11. rocznicy katastrofy smoleńskiej
"Stajemy się narodem coraz bardziej wewnętrznie skłóconym, wojującym ze sobą"
Biskup Michał Janocha przytoczył w homilii słowa - jak mówił - wydrapane na ścianie katowni Gestapo: "Łatwo jest mówić o Polsce, trudniej dla niej pracować, jeszcze trudniej zginąć, a najtrudniej cierpieć". Podkreślał, że podobnie myśleli powstańcy warszawscy, więźniowie niemieckich obozów i sowieckich łagrów oraz oficerowie wiezieni ciężarówkami do Katynia - którzy do tej drogi zostali zmuszeni przemocą.
- A co myśleli po latach ich duchowi synowie i córki, którzy 10 kwietnia 2010 roku lecieli samolotem, aby wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego małżonką pomodlić się na ich grobach? Oni, którzy byli prawdziwą elitą, reprezentacją narodu, (...) oni, którzy wybrali tę drogę świadomie i dobrowolnie. Czy mogli pomyśleć, że to ich lot ostatni? - pytał.
Jak mówił, "to, co się wydarzyło przed 11 laty pod Smoleńskiem, stało się wielką raną nie tylko dla najbliższych, rodzin i przyjaciół". - Stało się wielką raną dla nas wszystkich, dla całego narodu i pozostaje nią po dziś dzień - podkreślił.
Mówił, co z taką "raną" należy zrobić. - Można rozdrapywać, jątrzyć, wtedy bardziej krwawi, można ją zasłonić, udawać, że jej nie ma - ale przecież zasłaniana, pozostaje. Można przyjąć postawę człowieka niegodną, można ją wyśmiewać, można z niej szydzić. Wszystko można, ale czy się godzi? - pytał biskup Janocha.
- Dziś, 11 lat po tej katastrofie, stajemy się narodem coraz bardziej wewnętrznie skłóconym, wojującym ze sobą, narodem pobitym - stwierdził.
Katastrofa smoleńska
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Źródło: PAP