"Kasjer lewicy" zaczął sypać

Vogel sypie
Vogel sypie
Źródło: Fakty TVN

Peter Vogel zdradza tajemnice. Zwany "kasjerem lewicy", ale mający szerokie znajomości również w centrum i po prawej stronie sceny politycznej Peter Vogel opowiada prokuraturze o okolicznościach wartego setki milionów złotych zakupu wagonów dla warszawskiego metra. Do tych informacji dotarli dziennikarze śledczy TVN.

Z ustaleń dziennikarzy TVN wynika, że na podstawie informacji Vogla toczy się we wrocławskiej prokuraturze śledztwo dotyczące korupcji, do której miało dojść w czasie przetargu na zakup wagonów dla warszawskiego metra. Wart kilkaset milionów konkurs pod koniec lat 90. zorganizowały władze stolicy. — Vogel opowiadał mi, że została wypłacona łapówka, która następnie trafiła na konto w Coutts banku (mieści się w Zurychu, Vogel był tam członkiem zarządu) — opowiada przyjaciel i współpracownik Vogla. — Kiedy zaczęły się jego problemy w Polsce, odgrażał się, że wszystko ujawni.

W marcu ubiegłego roku Vogel został aresztowany w związku ze sprawami związanymi z działalnością Marka Dochnala. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura apelacyjna w Katowicach. Według dziennikarzy Vogel po prawie roku w areszcie postanowił sypać w zupełnie innej sprawie niż ta, w związku z którą został zatrzymany. - Zaczyna grać informacjami, które posiada. A zawsze uważał, że jest człowiekiem od załatwiania rzeczy ważnych, ale wrażliwych - podkreśla Kittel.

Historia Petera Vogla / TVN

Historia Petera Vogla / TVN

Vogel na wolności

W efekcie Vogel wyszedł z aresztu, obecnie przebywa w swoim warszawskim apartamencie. Z dziennikarzami nie rozmawia. Śledczy też nabrali wody w usta. Prowadząca śledztwo wrocławska Prokuratura Apelacyjna nie ujawnia żadnych informacji na temat sprawy. Prokurator Jerzy Kasiura potwierdza tylko, że toczy się śledztwo, w którym świadkiem jest Peter Vogel.

— Ale nie będę rozmawiał na temat tej sprawy, ponieważ mogłoby to zaszkodzić śledztwu — zastrzega Kasiura. Dodaje, że nie może nawet zdradzić czego ono dotyczy. — Od razu wskazałoby to, co jest przedmiotem naszego zainteresowania — tłumaczy.

Przetarg na 150 mln

Rozstrzygnięty w lipcu 1998 roku przetarg na dostawę 108 wagonów metra wartych ponad 150 milionów dolarów był wówczas największym przetargiem w Polsce. Wygrała oferta najtańsza, ale za niewiele większe pieniądze można było dostać dużo nowocześniejsze wagony.

Z ramienia władz miasta przetarg nadzorował ówczesny wiceprezydent Jerzy Lejk. Dziś jest on szefem warszawskiego metra, kilka dni temu w jego imieniu podpisał wartą ponad 4 mld złotych umowę na budowę drugiej linii metra. Lejk nie słyszał o śledztwie, zapewnia, że niczego się nie obawia. — W tamtym przetargu wszystko było w porządku — zapewnia Lejk. Dodaje, że nie zna osobiście Petera Vogla.

Wątek warszawskiego metra / TVN

Wątek warszawskiego metra / TVN

Kłopotliwa znajomość

Nie on jeden. Politycy z prawa i lewa odżegnują się dziś od znajomości z bankierem. A w latach 90-tych jego wpływy były szerokie. Jednak przeszłość bankiera dyskwalifikuje go jako osobę, do przyjaźni z którą należy się przyznawać na salonach.

W latach 70. był jeszcze Piotrem Filipczyńskim. W 1971 został skazany za morderstwo gosposi, którą zabił, bo nie miał na alkohol. Mimo długoletniego wyroku, w trakcie przerwy w odbywaniu kary Filipczyński wyjechał za granicę i zamieszkał w Szwajcarii. Udało mu się to pomimo obowiązywania w Polsce zaostrzonego prawa stanu wojennego.

Wyjechał z pomocą SB

Do dziś nie udało się wyjaśnić, jakie były okoliczności wyjazdu skazańca, jednak ojciec Vogla, Tadeusz Filipczyński był tajnym współpracownikiem SB i miał liczne kontakty we władzach PRL. Prawdopodobnie dlatego Vogel otrzymał zgodę na przerwanie wykonywania kary w 1979, a wydanie paszportu dla Vogla w 1983 roku było poparte wnioskiem Biura Studiów SB.

Następnie przez wiele lat Filipczyński robił wszystko żeby zatrzeć za sobą ślady. Oszukiwał najbliższych, okłamywał urzędy, mylił tropy. W latach 90-tych stał się wpływową postacią działającą na styku biznesu i polityki, bywał w Sejmie, bywał w pałacu prezydenckim, mimo że był poszukiwany listem gończym.

Kim jest człowiek, przez ręce którego przechodziły pieniądze dla nieuczciwych menedżerów i urzędników?  TVN

Kim jest człowiek, przez ręce którego przechodziły pieniądze dla nieuczciwych menedżerów i urzędników? TVN

Kasjer lewicy i nie tylko

Od 1998 roku jako dyrektor szwajcarskiego banku Coutts prowadził m.in. rachunki bankowe lobbysty Marka Dochnala, oskarżonego o skorumpowanie posła Andrzeja Pęczaka. Na konta w Coutts banku miały trafiać też pieniądze pochodzące m.in. z afer gospodarczych oraz korupcji. Miał też prowadzić konta 30 polityków, głównie lewicy. W czasie dziennikarskiego śledztwa dziennikarze TVN odkryli, że fortuny z niejednej głośnej afery trafiły do bezpiecznego skarbca szwajcarskiego banku.

W 1998 roku Vogel został aresztowany w Szwajcarii i trafił do polskiego aresztu. Ale wtedy jego sprawą zaczęli interesować się wpływowi politycy. Po miesiącu Vogel znalazł się na wolności i wyjechał do Szwajcarii, a niedługo potem został ułaskawiony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Wniosek złożyła minister sprawiedliwości Hanna Suchocka z Unii Wolności.

Dziennikarze o sprawie Vogla

Dziennikarze o sprawie Vogla

"Nie będę na ten temat rozmawiał"

Dlaczego w sprawie jego ułaskawienia interweniowali politycy różnych partii? — Nie będę na ten temat rozmawiał — mówi ówczesny wicemarszałek Sejmu Jan Król. Król był u Vogla zaraz po jego zwolnieniu w Szwajcarii. W 2006 polski prokurator złożył do Szwajcarii kilka wniosków o ujawnienie informacji o kontach, co do których istnieją podejrzenia, że były wykorzystywane do transferowania łapówek.

Bertold Kittel, Jarosław Jabrzyk, kaw//mat

Źródło: TVN, TVN24

Czytaj także: