Krajowa Administracja Skarbowa prześwietliła Fundację "Sensoria" i sieć spółek powiązanych z biznesmenem Radosławem Tadajewskim, bliskim współpracownikiem polityków Zjednoczonej Prawicy. Efekt: wykryte nadużycia finansowe, zawiadomienie do prokuratury i uruchomienie następnych kontroli - dowiedział się reporter tvn24.pl.
Nazwisko dolnośląskiego biznesmena Radosława Tadajewskiego już kilka razy skupiało uwagę mediów i opinii publicznej - raczej wbrew zamierzeniom Tadajewskiego, który woli działać w cieniu.
"Orlen zapłacił miliony biznesmenowi zaangażowanemu w kampanię Andrzeja Dudy" - to tytuł z "Rzeczpospolitej" z połowy ubiegłego roku.
"Jak ukręcono śledztwo w sprawie korupcji w Orlenie. Znamy szczegóły i konkretne kwoty" - to portal Onet, na początku bieżącego roku.
"Radosław Tadajewski. Kim jest biznesmen, który zarobił 12 milionów na rządowej kampanii #StopRussiaNow" - tak tytułowali swoje śledztwo dziennikarze OKO.press w lutym 2023 roku.
Układ wrocławski: biznesmeni i politycy
Dziennikarze wiążą Radosława Tadajewskiego z tak zwanym układem wrocławskim, czyli wpływowym kręgiem polityczno-biznesowym, w skład którego wchodzi m.in. były rzecznik PiS Adam Hofman, były minister skarbu Dawid Jackiewicz czy też były prezes PZU i Lotosu Robert Pietryszyn. Sam Tadajewski lubi się przedstawiać jako specjalista od nowych technologii, inwestor, filantrop.
Jednym z ostatnich osiągnięć Radosława Tadajewskiego były wybory prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej w sierpniu 2021 roku. Wygrał je wspierany przez biznesmena Cezary Kulesza.
Dwa miesiące później Tadajewski powołał do życia spółkę Publicon Sport, która latem 2022 roku otrzymała pięcioletni kontrakt na obsługę reklamową piłkarskiej reprezentacji Polski.
Teraz - jak wynika z dokumentów, do których dotarł dziennikarz tvn24.pl - Tadajewski znów może mieć problemy z prokuraturą. I tym razem także z fiskusem.
Pod lupą KAS
Najpierw kontrolerzy z Krajowej Administracji Skarbowej wzięli pod lupę Fundację "Sensoria" oraz sieć spółek, z którymi współpracuje. Poznaliśmy efekty kontroli skarbowej w tej pierwszej organizacji, gdyż tu już skarbowcy zakończyli część swojej pracy. Efekt? Do wrocławskiej prokuratury trafiło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Wpłynęło do nas pisemne zawiadomienie od naczelnika Dolnośląskiego Urzędu Celno-Skarbowego - potwierdziła tvn24.pl rzecznik wrocławskiej prokuratury okręgowej, prokurator Karolina Stocka-Mycek.
Materiały przesłane przez skarbowców są właśnie analizowane przez śledczych, nie ma jeszcze decyzji o wszczęciu postępowania.
Tymczasem w samej fundacji kontrole się nie zakończyły - KAS-owcy nadal prześwietlają pierwsze lata działalności organizacji.
"Najlepszy czas na działanie JEST TERAZ"
Fundacja "Sensoria" istnieje od 2015 roku, w swoim statucie zapisane ma działania na rzecz osób z niepełnosprawnościami w zakresie ochrony zdrowia, opieki nad dziećmi i edukacji. Na jej stronie internetowej czytamy: "Fundacja Sensoria powstała po to, by wspierać budowę wykształconego, mądrego i zdrowego społeczeństwa. Prowadzimy projekty z zakresu edukacji historycznej i zdrowia, kładąc szczególny nacisk na profilaktykę, zgodnie z hasłem, że 'najlepszy czas na działanie JEST TERAZ".
Sensoria została powołana do życia przez Fundację "Rosa" o podobnym profilu działania, nad którą kontrolę Tadajewski przejął od pierwotnych założycieli na przełomie 2008 i 2009 roku. Od tamtego czasu we władzach fundacji zasiadają jego biznesowi współpracownicy. Od 2015 roku prezesem zarządu fundacji "Rosa" jest Adam Bogacz, bliski wspólnik w licznych przedsięwzięciach biznesowych Tadajewskiego. Bogacz jest także prezesem fundacji "Sensoria".
Sam Tadajewski 16 lat temu - z dotacji unijnych na innowacje - stworzył prosty program pomagający w rozliczaniu podatku PIT. Każdy, kto skorzystał z tego wygodnego rozwiązania o nazwie "podatnikINFO", miał z automatu wskazaną Fundację "Rosa" jako odbiorcę swojego 1 proc., który można przeznaczyć na organizacje pożytku publicznego.
Efekt w ten sposób opisali we wspólnym tekście dziennikarze Oko.press i Onet: "W 2009 roku, pierwszym po przejęciu Rosy przez Tadajewskiego, z 1 procenta wpływa do kasy 3,1 mln zł. W kolejnym już 3,3 mln zł."
Sensoria powstaje sześć lat później, gdy Tadajewski jest dosłownie opleciony siecią różnych działalności gospodarczych. Jej prezesem zostaje Adam Bogacz, zarazem prezes "Rosy".
Ze sprawozdań finansowych wynika, że między 2019 a 2023 rokiem do Sensorii trafiło 77 milionów złotych.
Choć fundacja współpracowała w tym czasie m.in. z Orlenem, Bankiem Gospodarstwa Krajowego, Totalizatorem Sportowym, to nadal lwia część tej kwoty (84 proc.) pochodziła właśnie z darowizn z podatku dochodowego. To efekt tego, że program "podatnikINFO" zaczął przekierowywać do Sensorii.
Fundacje w Polsce - po zdobyciu statusu organizacji pożytku publicznego - mogą zbierać pieniądze z darowizn od podatku dochodowego (dziś to 1,5 proc. podatku, wcześniej, przez kilka lat 1 proc.). Tyle że taki przywilej wiąże się też z prawnym obowiązkiem: środki zebrane w ten sposób muszą zostać wydane na pomocową działalność organizacji pożytku publicznego.
Przywileje i obowiązki
Tymczasem skarbowcy wykryli w przypadku Sensorii, że przynajmniej 20 milionów złotych trafiło do kilku powiązanych z nią spółek w formie pożyczek, aby ostatecznie wylądować w kontrolowanych przez Tadajewskiego i jego bliskich współpracowników spółkach.
W konkretnym prześledzonym przypadku około 20 milionów złotych w pierwszym kroku trafiło do spółki o nazwie Instytut Innowacji Katoda, w której Sensoria ma udziały.
W drugim kroku pieniądze z Instytutu - m.in. jako "transza wkładu inwestora do funduszu" - trafiły do spółki ASI Czysta3.vc sp. z o.o. spółka komandytowa, która jest już kontrolowana przez samego Tadajewskiego.
KAS-owcy ujawnili, że dodatkowo z kwoty 77 milionów złotych Sensoria przelała 22 miliony złotych do firmy Google. Była to zapłata za kampanię reklamową polegającą na informowaniu o możliwości odpisu 1,5 proc. podatku na rzecz właśnie tej fundacji.
Kolejne niemal 13 milionów za takie same działania otrzymała agencja Hattori Hanzo (wcześniej działająca pod nazwą 1450), którą założył sam Tadajewski i wraz z rodziną jest on "beneficjentem rzeczywistym" tej spółki. Bezpośrednio z tej spółki 2,5 miliona złotych trafiło na konta samego Radosława Tadajewskiego - wynika z kontroli KAS.
- Pieniądze, zamiast na działania statutowe fundacji, szły do podmiotów, które w bezpośredni lub pośredni sposób kontrolował sam Tadajewski. Dlatego trafiło zawiadomienie do prokuratury - usłyszeliśmy od jednego z urzędników Ministerstwa Finansów.
Finansowe ciosy
"Materiał dowodowy wskazuje, że fundacja 'Sensoria' wydatkowała środki publiczne uzyskane z darowizn z podatku dochodowego na cele niezwiązane z działalnością statutową, w zakresie udzielonych pożyczek w kwocie około 20 milionów i dofinansowania powiązanych spółek" - brzmi fragment z zawiadomienia Krajowej Administracji Skarbowej do prokuratury.
W ocenie kontrolerów skarbówki doszło do naruszenia przepisów artykułu 231 Kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych - czyli w tym wypadku pracowników Fundacji "Sensoria", którzy wykonywali tutaj funkcje publiczne.
Miało dojść także do naruszenia dwóch artykułów (82 i 54) Kodeksu karnego skarbowego.
Pierwszy przepis przewiduje karę grzywny dla każdego, "kto naraża finanse publiczne na uszczuplenie poprzez nienależną wypłatę, pobranie lub niezgodne z przeznaczeniem wykorzystanie dotacji lub subwencji". Drugi zaś mówi nawet o karze więzienia dla "podatnika, który uchylając się od opodatkowania, nie ujawnia właściwemu organowi przedmiotu lub podstawy opodatkowania".
W praktyce Fundację "Sensoria" może czekać konieczność zwrotu całej kwoty wydanej niezgodnie z Ustawą o organizacjach pożytku publicznego. Co więcej: fiskus wyliczył, że 20-milionowa "pożyczka", którą fundacja udzieliła Instytutowi Innowacji Katoda, powinna zostać objęta podatkiem. Skarbowcy wyliczyli zaległość na kwotę 3,4 miliona złotych.
Tadajewski o "rynku wrzutek politycznych"
O komentarz do sprawy poprosiliśmy samego Radosława Tadajewskiego. Dolnośląski biznesmen odparł, że nic nie wie o kontrolach. "Wiem, że kampania wchodzi w decydującą fazę, a rynek zleceń i wrzutek politycznych jest rozgrzany do białości, ale nawet w uśmiechniętej Polsce wspominany KAS powinien wysłać choćby jeden list do mnie, zanim ktoś i coś wyśle do Pana" - odpowiedział nam w wiadomości SMS.
Inaczej na nasze pytania zareagowały władze Fundacji "Sensoria". Przyznały, że zakończyło się postępowanie kontrolne, które wykazało "drobne nieprawidłowości": fundacja powinna uiścić 22 800 zł tytułem należności podatkowej. Od tej decyzji fundacja złożyła już odwołanie.
Na pytanie o to, jaką część dochodów z lat 2019 - 2023 fundacja przeznaczyła na działania statutowe, pomocowe, inne niż autoreklama i przelewy do podmiotów powiązanych z Radosławem Tadajewskim, nie odpowiedziano nam wprost.
"Wszystkie podejmowane przez Fundację działania, niezależnie od ich formy służą realizacji jej misji i celów statutowych. Informacje dotyczące finansów fundacji, zakresu działalności oraz efektów realizowanych projektów publikowane są na stronach Narodowego Instytutu Wolności w bazie sprawozdań organizacji pożytku publicznego" - taką odpowiedź przekazał nam w mailu "zespół fundacji Sensoria".
Tymczasem - jak wynika z informacji tvn24.pl - inspektorzy KAS kontrolują nadal działalność Sensorii w okresie przed 2019 rokiem. Cały czas pracują także w dwóch innych fundacjach oraz spółkach powiązanych z dolnośląskim biznesmenem Radosławem Tadajewskim.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański/PAP