SLD zapowiada, że nie zamierza wycofać kandydatury Wojciecha Olejniczaka z wyborów na prezydenta Warszawy. Takie głosy pojawiły się na stronach internetowych "Wprostu". Według czasopisma, Olejniczak miał trafić przed partyjny sąd za to, że przed drugą turą wyborów pojawił się na wiecu Bronisława Komorowskiego.
W niedzielę w Warszawie zebrała się Rada Mazowiecka SLD, na której został również poruszony temat kandydowania Olejniczaka.
Europoseł, zarazem były szef Sojuszu, wystąpił na łowickiej konwencji obok Komorowskiego, zabrał głos, poparł jego kandydaturę. Powiedział również, że podobnie jak on postąpiłby tragicznie zmarły w katastrofie smoleńskiej kandydat Sojuszu na prezydenta Jerzy Szmajdziński.
"W SLD nie ma problemu"
- W SLD nie ma problemu kandydowania Wojciecha Olejniczaka. Ta sprawa została podniesiona dzisiaj przeze mnie na posiedzeniu Rady Mazowieckiej. Zapytałam moich kolegów, czy któryś z nich uważa, że Olejniczak nie powinien kandydować - nie było takiego głosu - zapewniła wiceszefowa SLD i przewodnicząca partii na Mazowszu Katarzyna Piekarska w niedzielę.
Wiceszefowa Sojuszu przypomniała również, że kandydatura dzisiejszego europosła SLD została przed kilkoma miesiącami zatwierdzona przez władze Sojuszu. - Wojciech Olejniczak otrzymał rekomendację zarówno warszawskich, jak i mazowieckich struktur, później jego kandydaturę zaakceptował zarząd i Rada Krajowa partii - podkreśliła Piekarska.
Zwróciła ponadto uwagę, że władze Sojuszu decyzję o tym, na kogo głosować w II turze wyborów prezydenckich, pozostawiły swym wyborcom. Wolną rękę w tej sprawie dostali także - według wiceszefowej SLD - członkowie partii. - Nasi działacze, zwłaszcza tam, gdzie na poziomie lokalnym współpracujemy z PO, często udzielali poparcia Komorowskiemu. Tak stało się w Łodzi, tak stało się również w Warszawie - zaznaczyła Piekarska.
Kalita: mamy ważniejsze sprawy
Rzecznik SLD Tomasz Kalita powiedział z kolei, że sprawą obecności Olejniczaka na konwencji wyborczej PO nie ma zamiaru zajmować się też szef Sojuszu Grzegorz Napieralski. - Przewodniczący nie będzie się tym zajmował, bo mamy w tej chwili ważniejsze sprawy. Chcemy raczej tonować nastroje, choć nie mamy wpływu na to, co robią poszczególni działacze czy struktury u nas w partii - zaznaczył Kalita.
Zapewnił też, że Napieralski w dalszym ciągu chce, by Olejniczak kandydował na prezydenta Warszawy i walczył o jak najlepszy wynik.
Nieoficjalnie mówią: Olejniczak przesadził
- Nie ma dzisiaj żadnego sporu pomiędzy Wojciechem Olejniczakiem a Grzegorzem Napieralskim. Lewicy potrzebna jest ciężka praca, która zaowocuje sukcesem w jesiennych wyborach samorządowych - podkreślił z kolei sekretarz Rady Mazowieckiej Sojuszu Krzysztof Gawkowski.
Nieoficjalnie politycy Sojuszu przyznają, że Olejniczak "przesadził", występując na konwencji Komorowskiego, jednak - według niech - najgorsze, co partia mogłaby teraz zrobić, to rozpocząć rozliczenia i dyskusję wokół tej sprawy.
Wenderlich: kary nie są potrzebne
Przeciwnikiem "sądzenia" byłego lidera Sojuszu jest również nowo wybrany wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich. - Każdy powinien wiedzieć, że jeśli jest w jakiejś partii, to przede wszystkim starać się winien o wzrost jej notowań. Nie sądzę jednak, żeby tutaj konieczne były jakieś kary - każdy dojrzały polityk powinien sam wiedzieć, jak powinien się zachować, by ta gra zespołowa przynosiła jak najlepsze rezultaty. Ale tak, żebyśmy się włóczyli gdzieś po sądach, to nie - mówił Wenderlich dziennikarzom w Warszawie.
Sam Olejniczak spekulacje na temat ukarania go za obecność na spotkaniu wyborczym Komorowskiego lub wycofania jego kandydatury z wyborów w Warszawie nazywa działaniem na szkodę SLD. - Na głupotę po prostu nie ma rady, mogę tylko zaapelować do wszystkich, by nie jątrzyli, tylko wzięli się do roboty. Jak nie chcą pomóc, to niech przynajmniej nie przeszkadzają, bo to jest działanie na szkodę partii - ocenił Olejniczak.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24