Europoseł KO Krzysztof Brejza zawiadomił prokuraturę w związku z wizytą Karola Nawrockiego w Moskwie w 2018 roku. Kandydat PiS był o to pytany na konferencji prasowej. - Jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej prowadziłem politykę historyczną, politykę pamięci - odpowiedział. Przekonywał, że to właśnie był cel jego wizyty w stolicy Rosji. - Nie wiem, o co chodzi panu Brejzie. Wykonywałem swoje obowiązki - dodał.
Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki był w latach 2017-2021 dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Od 23 do 25 lipca 2018 roku on oraz jego czterech współpracowników w ramach delegacji odwiedzili Moskwę.
"Po powrocie Muzeum nie wydało komunikatu, nie zamieściło zdjęć z wizyty, pobyt Nawrockiego u ludzi Putina przemilczano też w social mediach MIIWŚ, choć z dyrektorem bawił w Rosji m.in. rzecznik prasowy. Zawiadamiam prokuraturę z paragrafu o niegospodarności i przekroczeniu uprawnień" - poinformował w piątek na platformie X Krzysztof Brejza. Jak zaznaczył, wyjazd kosztował 22,5 tysiąca złotych.
Brejza skierował 27 lutego do Muzeum II Wojny Światowej prośbę o uściślenie informacji dotyczącej wyjazdu Karola Nawrockiego oraz innych pracowników do Victory Museum w Moskwie oraz Instytutu Polskiego w Moskwie. Zapytał o konkretne efekty wizyty Karola Nawrockiego oraz jego zastępcy, rzecznika prasowego, kierownika działu marketingu i sprzedaży oraz specjalisty do spraw dyplomacji z biura dyrektora towarzyszących mu podczas wizyty.
Przedstawiciele MIIWŚ odpowiedzieli europosłowi, że w zasobach archiwalnych muzeum nie odnalazło informacji o tej wizycie.
Brejza przekazał, że zawiadomił o tym prokuraturę "z paragrafu o niegospodarności i przekroczeniu uprawnień".
Nawrocki: wykonywałem swoje obowiązki
W piątek Karol Nawrocki na konferencji prasowej w Gubicie został zapytany, co robił w Moskwie w lipcu 2018 roku. - Jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej prowadziłem politykę historyczną, politykę pamięci. Mówiłem o polskim doświadczeniu II Wojny Światowej literalnie na całym świecie. I w Moskwie, i w Pekinie, i w Nowej Zelandii, i w krajach Europy Zachodniej, i w Brukseli - wyliczał.
Jak podkreślił Nawrocki, zawsze mówił, że "wojna rozpoczęła się od ataku III Rzeszy Niemieckiej i Związku Sowieckiego na państwo polskie 1 września 1939 roku". - I taki był cel także mojej wizyty w Moskwie - oświadczył.
Wyjaśnił, że w czasie swojej delegacji spotkał się z ówczesnym dyrektorem Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w Moskwie, któremu powiedział, że "wojna rozpoczęła się w roku 1939, a nie w 1941, jak chciałaby Moskwa". - Tego samego dnia, o ile dobrze pamiętam, spotkałem się z panem profesorem (Włodzimierzem - red.) Marciniakiem, z ambasadorem Rzeczpospolitej Polskiej w Moskwie, proponując wystawę "Walka i cierpienie", aby pokazać ją w Moskwie, aby całej Moskwie przypomnieć, że 17 września roku 1939 jest konkretną datą w kalendarzu XX wieku, a Związek Sowiecki był sprawcą II wojny światowej - wyjaśnił.
- Nie wiem, o co chodzi panu Brejzie. Wykonywałem swoje obowiązki, zawsze mówiłem to samo (....). Panu Brejzie sygnalizuję, czy proszę, żeby spytał, o czym Donald Tusk rozmawiał z Władimirem Putinem niedaleko mojego domu na molo w Sopocie, a o mnie niech będzie spokojny - dodał Nawrocki.
CZYTAJ TEŻ: Nawrocki na Nowogrodzkiej. Poseł PiS: Podziękował. Przecież te spotkania nie zorganizowały się same
Tego samego dnia Nawrocki opublikował na platformie X wpis, w którym również odniósł się do zapowiedzi Brejzy o złożeniu zawiadomienia oraz podsumował swoją wizytę w Moskwie.
"Wstydu nie macie, paliwa do ataku nie macie, wiedzy nie macie, prokuraturę traktujecie jak partyjną bojówkę, wyborców nie doceniacie" - napisał.
Brejza: opinia publiczna ma prawo wiedzieć
Krzysztof Brejza o szczegóły swojego zawiadomienia został zapytany przez reporterkę TVN24 Michalinę Czepitę. - Wystąpiłem z kilkoma interwencjami w sprawie wizyt pana Nawrockiego i jego wojaży. Ze zdziwieniem dwa miesiące temu wyczytałem, że pan Nawrocki w 2018 roku odbył eskapadę do Moskwy - powiedział. Jak dodał, dowiedział się o tym z odpowiedzi muzeum na jego interwencje.
- Wystąpiłem z dodatkowymi pytaniami do kierownictwa muzeum i muzeum nie potrafiło wskazać, po co (do Moskwy - red.) pojechał Karol Nawrocki. Muzeum wskazało, że zabrał ze sobą dość dużą świtę czterech osób, w tym rzecznika prasowego. I skoro zabrał rzecznika prasowego, to zadałem pytania, czy był jakiś konkretny efekt. I okazało się, że ta wizyta była bardzo tajemnicza na tle wszystkich pozostałych - zauważył.
Brejza dodał, że "muzeum dokonało kwerendy informacji prasowych i okazało się, że pan Nawrocki ze świtą w ogóle nie poinformowali o efektach wizyty studyjnej w Moskwie".
Jak zaznaczył, jest to "rzecz bardzo niepokojąca, ponieważ dowiedzieliśmy się o celu wizyty z mediów propagandzistów rosyjskich".
- To rosyjska propaganda poinformowała, że pan Nawrocki spotkał się tam z jakimś propagandzistą proputinoskim, od którego miał dostać jakiś podarek. Sytuacja jest bardzo niepokojąca, bo wydatkowano duże pieniądze polskiego podatnika wydatkowano pieniądze na wyjazd studyjny akurat do Moskwy, z którego to wyjazdu nie opublikowano żadnego raportu, żadnej informacji i opinia publiczna ma prawo wiedzieć, co kandydat na prezydenta partii PiS robił w Moskwie - mówił europoseł.
Brejza ocenił również, że "albo pan Nawrocki wyjaśni szczegóły tej wizyty w Moskwie, albo powinien zniknąć z życia publicznego". - Nie ma miejsca w życiu publicznym dla osoby, która jedzie do Moskwy i nie wiadomo, co tam robi - mówił.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24