Kancelaria Prezydenta nie wystąpiła dotychczas do stołecznego konserwatora zabytków o wydanie zaleceń ws. dopuszczalnych zmian otoczenia Pałacu, koniecznych w przypadku powstania w tym miejscu tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy w Smoleńsku. Nie ma też na razie szans na pomnik prezydenta lub ulicę jego imienia w Warszawie.
Stołeczna konserwator zabytków, Ewa Nekanda-Trepka, już w piśmie do Kancelarii z 14 lipca, zwracała uwagę, że na wszelkie nowe elementy, które na dłużej miałyby pojawić się na terenie Pałacu Prezydenckiego i dziedzińca frontowego, konserwator powinien wyrazić zgodę.
Wprowadzenie nowego elementu w tak uporządkowany i utrwalony układ wpłynęłoby na jego wartości zabytkowe, zaburzając klasycystyczny charakter założenia pałacowego. Ewa Nekanda-Trepka o krzyżu przed pałacem
Zaburzanie charakteru
Stołeczna konserwator pisała, że "wprowadzenie na stałe w przestrzeń zabytkową nowych elementów nie jest uzasadnione względami konserwatorskimi, które wskazują zawsze na konieczność zachowania jej w niezmienionej postaci i formie".
Pod koniec lipca jej zastępca Artur Zbiegieni zastrzegał, że uwagi te dotyczyły wyłącznie ustawionego przed pałacem krzyża i wystawy.
Problemy z upamiętnieniem
21 lipca, po podpisaniu porozumienia ws. przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny, szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski powiedział, że prace nad sposobem upamiętnienia ofiar katastrofy będą prowadzone "bez zbędnej zwłoki".
We wtorek zapewnił z kolei, że tablica upamiętniająca ofiary smoleńskiej katastrofy "prędzej czy później" powstanie. Nie potrafił jednak odpowiedzieć, gdzie zostanie ona umieszczona.
Możliwości szybkiego upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego nie widzi natomiast stołeczny ratusz. Podkomisja Rady Warszawy negatywnie zaopiniowała pierwsze wnioski o nadanie jego imienia stołecznym ulicom, zaś zdaniem Jarosława Jóźwiaka - wiceszefa gabinetu prezydent miasta Hanny Gronkiewicz-Waltz - ewentualną budową pomnika Lecha Kaczyńskiego powinien zająć się społeczny komitet.
Społeczna aktywność
Pierwszy wniosek w sprawie nadania jednej z warszawskich ulic imienia Lecha Kaczyńskiego wpłynął do ratusza dwa dni po katastrofie lotniczej w Smoleńsku. W połowie maja wniosek ten negatywnie zaopiniował Zespół Nazewnictwa Miejskiego - grono varsavianistów i historyków społecznie działających przy biurze kultury urzędu miasta.
Na początku czerwca opinię Zespołu podzieliła działająca w komisji kultury i promocji miasta Rady Warszawy podkomisja ds. nazewnictwa ulic. Na przeszkodzie stanęła uchwała rady miasta, zgodnie z którą "nazwy pochodzące od nazwisk osób nie powinny być nadawane wcześniej niż po upływie pięciu lat od dnia śmierci upamiętnianej osoby".
Z tego samego powodu podkomisja negatywnie zaopiniowała dwie inne propozycje, zgłoszone przez prywatne osoby. Jedna z nich wnosiła o przemianowanie ul. Grzybowskiej na ul. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Pomniki wymagają pracy
Do stołecznego ratusza jak dotąd nie wpłynął natomiast żaden formalny wniosek o budowę w stolicy pomnika lub innej formy upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego. Jarosław Jóźwiak, wiceszef gabinetu prezydent Warszawy
Pierwsza petycja, odnośnie budowy pomnika, dotyczyła upamiętnienia prezydenta na Pl. Piłsudskiego. Ratusz odmówił, tłumacząc, że w tym miejscu znajduje się już Grób Nieznanego Żołnierza, płyta poświęcona prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu i papieżowi Janowi Pawłowi II oraz papieski krzyż.
Kolejną petycję w ubiegłym tygodniu skierowali do ratusza "Warszawianie i przyjaciele Warszawy", którzy chcą, by w mieście powstał pomnik prezydenta. Ratusz jeszcze na nią nie odpowiedział. Jóźwiak powiedział jednak, że zarówno w tej, jak i w poprzedniej kadencji samorządu nie było zwyczaju, by to miasto zajmowało się budową pomników.
Radni poczekają
Z inicjatywą budowy pomnika L. Kaczyńskiego mogą wystąpić sami radni, jednak Maciej Maciejowski (PiS) powiedział, że jego ugrupowanie raczej takiego wniosku nie zgłosi.
- To nie jest dobry czas na takie inicjatywy. Mamy teraz zamieszanie z krzyżem, który ma zostać usunięty sprzed Pałacu Prezydenckiego - dodał. Zastrzegł jednak, że gdyby pojawiła się "poważna społeczna inicjatywa" w tej sprawie, radni PiS na pewno życzliwie by się do niej odnieśli.
Lech Kaczyński zginął wraz z małżonką i 94 innymi osobami 10 kwietnia br. w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Zanim został prezydentem kraju, od listopada 2002 r. do października 2005 r. był prezydentem stolicy. W kwietniu br. stołeczni radni pośmiertnie nadali mu honorowe obywatelstwo miasta. W uzasadnieniu do podjętej wówczas uchwały zaznaczono, że radni chcą w ten sposób uhonorować wszystkie ofiary katastrofy.
Źródło: PAP, lex.pl