Dostał od sztabu wyborczego 1500 zł. na kampanię, wydał na nią kilkaset razy więcej i wszedł do Sejmu z 19. miejsca na liście. Dziś Łukaszowi Gibale, szefowi krakowskiej PO część partyjnych kolegów zarzuca, że zrobił to nieuczciwie.
Szef krakowskiej Platformy po raz drugi z rzędu zdobył mandat poselski, startował z 19 miejsca na liście. Dostał się do Sejmu, chociaż wcześniej w ogóle nie mógł być pewny, że znajdzie się na liście Platformy. Ostatecznie o jego losie zdecydował zarząd krajowy partii i wstawiennictwo Grzegorza Schetyny. Ale nad Łukaszem Gibała i całą krakowską PO zebrały się czarne chmury. Partyjne struktury mogą zostać rozwiązane. Wszystko przez zaskakujący rozmach jego kampanii, a w zasadzie dwóch kampanii. Już wiosną Gibała rozpoczął, wycenioną na kilkaset tysięcy, kampanię informacyjną, za którą jak twierdzi PKW, zapłacić powinien komitet wyborczy PO. Karą za tą akcję było odległe miejsce na partyjnej liście kandydatów do Sejmu.
Partia dała mu niewiele
Na prowadzenie oficjalnej kampanii Gibała, dostał od swojej partii 1500 złotych. Skąd zatem stać go było na stosy materiałów wyborczych, które zalały cale miasto?
Łukasz Gibała twierdzi, że cała kampania wyborcza przebiegła zgodnie z obowiązującymi w PO standardami, a dodatkowe fundusze pozyskał od jej działaczy, którzy "pożyczyli mu swoje limity" na zorganizowanie kampanii.
Myśmy jako region na kampanię wyborczą mieli 800 tys. zł na wszystkich 82 kandydatów do Sejmu i Senatu oraz 8 Senatorów. Nie ma więc szansy, by zebrać jakiekolwiek rezerwy i przekazać je na rzecz Łukasza Gibały. Krakowska PO Gibala kampania za 1500 zl
Witold Latusek, szef sztabu wyborczego PO w Małopolsce informuje natomiast, że na to zgody nie było i Gibała dobrze o tym wiedział.
Ma trzy miesiące
Gibała twierdzi, że nic do ukrycia nie ma i odsyła do mecenasa, który był jego skarbnikiem. Ten jednak nie chce rozmawiać i pokazywać dokumentów świadczących o przekazywaniu poszczególnych limitów na rzecz Gibały.
Przy bliższym liczeniu kosztów okazuje się jednak, że nawet pieniądze przekazane przez partyjnych kolegów nie starczyłyby na zorganizowanie tak szerokiej kampanii. - Myśmy jako region na kampanię wyborczą mieli 800 tys. zł na wszystkich 82 kandydatów do Sejmu i Senatu oraz 8 Senatorów - tłumaczy Latusek i dodaje: - Nie ma więc szansy, by zebrać jakiekolwiek rezerwy i przekazać je na rzecz Łukasza Gibały.
Latusek wycenia kampanię Gigały na kilkaset tysięcy złotych, i zdradza, że sam Gibała na partyjny fundusz wpłacił 1700 złotych.
Poseł przyznaje, że korzystał też z własnych środków, ale i tutaj łatwo napotkać na problem, bo ustawa wyborcza przewiduje, że na kampanię można wydać 45-krotność minimalnej płacy, czyli niecałe 62 tys. zł.
Krakowski członek PO ma na rozliczenie się z kampanii 3 miesiące.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24