"Lex Tusk", wypowiedź poseł Bartuś o metodzie in vitro i interwencja Rzecznika Praw Dziecka w liceach, technikach i branżówkach, które wygrały w Rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+ to główne tematy piątkowego programu „Kampania #BezKitu”. Gośćmi Radomira Wita byli poseł Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy, Zbigniew Girzyński z koła poselskiego Polskie Sprawy oraz psycholog dr Milena Drzewiecka z SWPS.
W pierwszej części programu poseł Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy i Zbigniew Girzyński z koła poselskiego Polskie Sprawy w programie "Kampania #BezKitu" rozmawiali o głosowaniu nad "lex Tusk".
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która głosowała za senackim wetem do tej ustawy oceniła, że projekt ten "w sposób jawny i oczywisty, także widać to w jego uzasadnieniu, ma być batem, pałką polityczną" i nie bez przyczyny pojawił się na kilka miesięcy przed wyborami.
- To ma być narzędzie do tego, żeby walkę polityczną przenieść na kolejny level, żeby wykorzystać toczącą się wojnę i antyrosyjskie, słuszne, nastroje, do wykluczenia określonych polityków z przestrzeni i debaty publicznej - stwierdził.
Zbigniew Girzyński, który głosował za tym projektem, stwierdził, że "jeśli ktoś nie ma sobie nic do zarzucenia, to też nie powinien się niczego obawiać". - Od tego jest parlament i instytucje państwa, żeby przyglądać się różnego rodzaju działaniom z przeszłości - dodał.
Dziemianowicz-Bąk o wypowiedzi poseł Bartuś: kolejne nieludzkie i krzywdzące słowa
Goście programu debatowali także o wypowiedzi Barbary Bartuś z PiS, w której stwierdziła, że in vitro to "produkcja człowieka".
Przedstawicielka Nowej Lewicy powiedziała, że słuchając tych słów myślała o dzieciach urodzonych dzięki metodzie in vitro oraz o ich rodzicach. - Co musi czuć osoba, która wie, że przyszła na świat dzięki temu, że jej rodzice skorzystali z takiej metody i słyszy, że jest produktem a nie człowiekiem? To są kolejne odczłowieczające, nieludzkie i krzywdzące słowa, które nigdy nie powinny paść z mównicy sejmowej - podkreśliła.
Zbigniew Girzyński stwierdził, że "jest to niepotrzebny spór". - Ja bym takich słów nigdy nie powiedział. Cieszę się, że dziś, choć też w mojej opinii powinna to zrobić pani poseł. Przepraszała za to, że jeśli kogoś uraziła, to wyraziła ubolewanie - podkreślił.
- Ja się cieszę, że obecny rząd dla polskich dzieci zrobił tyle, jak nie zrobiła Lewica, nie zrobiła Platforma i nikt nie zrobił wprowadzając chociażby 500 plus i inną pomoc dla rodzin - dodał.
Girzyński o kontrolach w szkołach przyjaznych osobom LGBTQ+
Pytania do gości programu kierowali przedstawiciele młodzieżówek: Dominik Kuc (aktywista oświatowy i koordynator Rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+), Karolina Ryszkowska (Stowarzyszenie Pokolenie 2050) i Anna Niewiadomska (Inicjatywa dla Młodych). Pytania dotyczyły m.in. interwencji Rzecznika Praw Dziecka w liceach, technikach i branżówkach, które wygrały w Rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+.
Przedstawiciel koła poselskiego Polskie Sprawy stwierdził, że "w zasadzie każdego dnia dwóch posłów opozycji, posłowie Joński i Szczerba wchodzą do różnych instytucji państwowych i ministerstw z kontrolami poselskimi". - Choć nie jest to dla władzy wygodne, nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby tych parlamentarzystów za to skrytykować, ponieważ każda instytucja państwowa ma prawo być kontrolowana - wspomniał.
- Podobnie jest z placówkami oświatowymi i to, że jakaś kontrola się odbywa to wcale nie musi oznaczać, że jest to kontrola robiona w sposób intencjonalny, tak aby danemu środowisku zaszkodzić – ocenił.
"Przeprosiny" Bartuś i "zabieg, którego podręczniki nie opisują"
W kolejnej części programu, psycholog dr Milena Drzewiecka z SWPS powiedziała, że poseł Barbara Bartuś z PiS swoją wypowiedzią o osobach urodzonych metodą in vitro "zaistniała w świadomości wyborców, przeszła do archiwum telewizyjnego TVN i nie tylko, ale to, co zrobiła dzisiaj jest bardziej ciekawe z analitycznego punktu widzenia".
- Wczoraj doznała kryzysu wizerunkowego i spotkała się z szeregiem zarzutów, nie tylko ze strony swoich konkurentów politycznych, ale także obserwatorów, analityków czy dziennikarzy. Dzisiaj dokonała ciekawego zabiegu, gdzie połączyła przeprosiny z usprawiedliwieniem, jak ktoś by się poczuł urażony i jednocześnie zdjęciem odpowiedzialności z własnych ramion – zwróciła uwagę.
Zdaniem ekspertki "to jest zabieg, którego podręczniki nie opisują". -Jeśli przepraszam, to biorę za to odpowiedzialność, a tutaj słowo "przepraszam" nie ma nic wspólnego z klasycznymi przeprosinami - dodała.
Źródło: TVN24