Prezydent powierzył wykonywanie obowiązków pierwszego prezesa Sądu Najwyższego Kamilowi Zaradkiewiczowi – poinformował na Twitterze rzecznik Andrzeja Dudy Błażej Spychalski. W czwartek sześcioletnią kadencję kończy profesor Małgorzata Gersdorf.
"Prezydent RP Andrzej Duda na podstawie art. 13a par. 1 w związku z art. 111 par. 4 o Sądzie Najwyższym powierzył wykonywanie obowiązków Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego Kamilowi Zaradkiewiczowi do czasu powołania Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego" – napisał na Twitterze prezydencki rzecznik Błażej Spychalski.
"Jest to zła decyzja dla polskiej demokracji i praworządności"
- Spodziewałem się takiej decyzji, mimo że ona z punktu widzenia praworządności jest zła - komentuje prof. Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. - Kamil Zaradkiewicz od początku polskiego sporu o praworządność stał po stronie tego, co robił PiS, już od konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego, mimo że był osobą pracującą w Trybunale – powiedział Matczak.
Zwrócił uwagę, że zanim Kamil Zaradkiewicz został sędzią Sądu Najwyższego, "był bliskim współpracownikiem Zbigniewa Ziobry, więc ma bardzo bliskie kontakty, jak wielu prezesów sądów, którzy byli powoływani, żeby zapewnić transmisję wartości, które dla naszej władzy są ważne".
- Z pewnego punktu widzenia to jest naturalny dla tej władzy ruch. On ma zapewnić jednolitość myśli między władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Jednolitość, która jest niezgodna z polską konstytucją, bo ona wymaga, żeby sądownictwo było niezależne. To kolejny ruch, który ma zapewnić, żeby wszyscy z Polsce myśleli tak samo jak PiS i dlatego jest to zła decyzja dla polskiej demokracji i praworządności – powiedział Matczak.
- Prawo i Sprawiedliwość prowadziło atak na trzy główne instytucje, zabezpieczające w Polsce praworządność. W Trybunale Konstytucyjnym już to się udało. (…). Później Krajowa Rada Sądownictwa, tam też się to udało. Sąd Najwyższy był ostatnim bastionem, który dzięki odwadze pani profesor Gersdorf i innych sędziów bronił praworządności. Teraz bez względu na to, czy pan Zaradkiewicz zostanie prezesem, jestem pewien, że nasza władza domknie ten system, oddając ten bastion komuś, kto gwarantuje lojalność. Sędziowie są po to, żeby recenzować władze, a nie po to, żeby jej przytakiwać - podkreślił.
Zwrócił także uwagę na rolę pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, który z urzędu jest przewodniczącym Trybunału Stanu. – Jeżeli ta osoba będzie lojalna wobec władzy, to będzie to żart z praworządności. To oznacza, że prezydent Duda może być w przyszłości sądzony przez Trybunał Stanu, więc w tej procedurze, którą mamy, w pewnym sensie ten, kto może być sądzony, wybiera sobie sędziego. To jest absurd, który trudno sobie wyobrazić – zaznaczył Matczak.
"Jestem spokojny o to, że sędziowie nie ulegną naciskom"
- Chciałem powiedzieć, że to nie jest koniec świata. Jest 10 tysięcy sędziów sądów powszechnych i to oni będą cały czas stać na straży konstytucji i wymierzać sprawiedliwość na podstawie przepisów, zgodnie z własnym sumieniem - zauważył z kolei rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Bartłomiej Przymusiński, który rozmawiał z TVN24.
Podkreślił, że "żadna osoba pełniąca obowiązki pierwszego prezesa Sądu Najwyższego nie może sędziom narzucić tego, w jaki sposób mają orzekać". - Jestem spokojny o to, że sędziowie nie ulegną naciskom, które będą na nich wywierane - zaznaczył.
Jak dodał, Zaradkiewicz to "bliski współpracownik ministra Ziobry". - Myślę, że uczyni on wszystko, żeby w zgromadzeniu (ogólnym sędziów, które wybierze kandydatów na pierwszego prezesa - red.) wzięli udział sędziowie dwóch nowych izb, które naszym zdaniem nie powinny w nim brać udziału, bo trybunał w Luksemburgu powiedział wyraźnie, że osoby z Izby Dyscyplinarnej nie dają gwarancji niezawisłości. Naszym zdaniem nie są oni sędziami - tłumaczył Przymusiński.
"Figura osoby pełniącej obowiązki pierwszego prezesa Sądu Najwyższego nie jest zapisana w konstytucji"
– Trzeba pamiętać, że ta figura osoby pełniącej obowiązki pierwszego prezesa Sądu Najwyższego nie jest zapisana w konstytucji – zauważył natomiast doktor Witold Zontek z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Osoba taka, wydaje się, nie ma pełnych kompetencji pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Pamiętajmy, że wedle konstytucji pierwszy prezes przewodniczy Trybunałowi Stanu. Jest także członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. Osoba zastępująca czy pełniąca obowiązki pierwszego prezesa tych funkcji konstytucyjnych wykonywać nie może. Trzeba się opowiedzieć za tym, że ma ona kompetencje jedynie do bieżącego zarządzania pracami sądu, bez możliwości podejmowania decyzji strategicznych związanych z orzecznictwem, regulaminami, zarządzeniami – ocenił.
Mucha: przed południem obył się uroczystość przekazania dokumentów potwierdzających postanowienie prezydenta
Jak poinformował wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha, w czwartek przed południem w Pałacu Prezydenckim odbyła się uroczystość, w trakcie której prezydent przekazał dokument potwierdzający treść swojego postanowienia osobiście sędziemu Zaradkiewiczowi. - W sensie prawnym mamy sytuację jednoznaczną. Nie ma wątpliwość, że tak jak wskazuje treść postanowienia prezydenta na gruncie ustawy od 1 maja Sądem Najwyższym kieruje wykonując obowiązki pierwszego prezesa Sądu Najwyższego pan sędzia Zaradkiewicz - powiedział prezydencki minister.
Jak powiedział, obecnie powinno odbyć się Zgromadzenie Ogólne sędziów SN, które następnie przedstawi prezydentowi pięciu kandydatów, spośród których prezydent dokonana wyboru pierwszego prezesa. - Te kompetencje związane ze zwołaniem i przeprowadzeniem Zgromadzenia Ogólnego to są kompetencje, które są powierzone bezpośrednio panu sędziemu Zaradkiewiczowi - dodał.
Powołany przez nową Krajową Radę Sądownictwa
Kamil Zaradkiewicz jest doktorem habilitowanym nauk prawnych. Pracował jako asystent naukowy w Trybunale Konstytucyjnym, gdzie doszedł do stanowiska dyrektora zespołu orzecznictwa i studiów. W kwietniu 2016 w związku z aktywnością medialną Zaradkiewicza został on przeniesiony na stanowisko asystenta-eksperta jednego z sędziów TK. W odpowiedzi na to złożył pozew przeciwko TK między innymi o naruszenie praw pracowniczych.
W kwietniu 2017 roku został dyrektorem nowo powstałego departamentu prawa administracyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości.
W 2018 roku zgłosił swoją kandydaturę na sędziego Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Został wybrany na to stanowisko przez nową, wyłonioną przez polityków Krajową Radę Sądownictwa. 10 października 2018 roku oficjalnie powołał go prezydent Andrzej Duda.
Ostatni dzień kadencji Małgorzaty Gersdorf
Czwartek to ostatni dzień Małgorzaty Gersdorf w Sądzie Najwyższym, która zdecydowała, że wraz z zakończeniem kadencji pierwszej prezes przejdzie w stan spoczynku.
Gersdorf została powołana na stanowisko pierwszego prezesa Sądu Najwyższego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego 30 kwietnia 2014 roku. Jest pierwszą kobietą na tym stanowisku. W 2014 roku pierwszego prezesa SN trzeba było wybrać po tym, jak z powodu ciężkiej choroby zmarł pełniący poprzednio tę funkcję sędzia Stanisław Dąbrowski.
Czytaj więcej: Gersdorf w "Kropce nad i": nie wywiesiłam białej flagi
Zmiana przepisów
Zgodnie z przepisami ustawy o SN, przed kilkoma tygodniami w związku ze zbliżaniem się końca kadencji Gersdorf, Zgromadzenie Ogólne Sędziów tego sądu powinno wyłonić pięciu kandydatów na jej następcę, którzy byliby przedstawieni prezydentowi. Jednak z powodu ograniczeń związanych z epidemią prezes Gersdorf zdecydowała o odwołaniu zgromadzenia przewidzianego pierwotnie na 17 marca, a następnie na 21 kwietnia. Ustawowy czas na zwołanie tego zgromadzenia minął zaś w marcu.
W takiej sytuacji - według art. 13a ustawy o SN - jeżeli kandydaci na stanowisko pierwszego prezesa SN nie zostali wybrani zgodnie z zasadami określonymi w ustawie, prezydent "niezwłocznie powierza wykonywanie obowiązków Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego wskazanemu przez siebie sędziemu Sądu Najwyższego".
"W terminie tygodnia od dnia powierzenia wykonywania obowiązków Pierwszego Prezesa SN sędzia, któremu obowiązki te powierzono, zwołuje Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, któremu przewodniczy, w celu wyboru kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa SN" - stanowi ponadto ten artykuł. Zgodnie z kolejnym z jego zapisów, do dokonania wyboru kandydatów na stanowisko pierwszego prezesa SN przez to zgromadzenie wymagana jest obecność co najmniej 32 jego członków.
Zespół prasowy SN wskazywał, że głównym zadaniem osoby, której prezydent powierzy wykonywanie obowiązków pierwszego prezesa SN, będzie zwołanie zgromadzenia w terminie siedmiu dni. - Czy to odbędzie się w tym terminie, czy też zostanie przedłużone ze względu na pandemię, to zobaczymy - mówił Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN.
Przepisy art. 13a były jedną z regulacji, które weszły w życie w połowie lutego tego roku na mocy nowelizacji ustaw o ustroju sądów i Sądzie Najwyższym z grudnia ubiegłego roku (tak zwanej ustawy represyjnej).
Czytaj więcej: Gersdorf: prezydent zapomniał, co to jest konstytucja
Gersdorf: Zgromadzenie ogólne nie mogło się odbyć zdalnie. Regulamin tego nie przewiduje
W połowie kwietnia pojawiła się inna interpretacja przepisów, powołująca się na art. 14 par. 2 ustawy o SN, stanowiący, że "w czasie nieobecności Pierwszego Prezesa SN zastępuje go wyznaczony przez niego Prezes SN, a w przypadku niemożności wyznaczenia - Prezes SN najstarszy służbą na stanowisku sędziego". Obecnie najstarszym służbą sędziowską jest prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Józef Iwulski.
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha powiedział wówczas w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że "taka sytuacja w ogóle nie będzie miała miejsca, jeżeli prezydent skorzysta ze swojej ustawowej kompetencji".
Pytany wtedy, co się stanie w sytuacji, gdy wskazanie kandydatów na pierwszego prezesa SN nie będzie możliwe ze względu na epidemię, Mucha odpowiedział, że "to są wyzwania do podjęcia na gruncie ustawy o Sądzie Najwyższym i regulaminu Sądu Najwyższego, które będą rozstrzygane przez osobę wykonującą obowiązki pierwszego prezesa, skoro zabrakło w tej sprawie działań przed upływem kadencji dotychczasowej pierwszej prezes".
Gersdorf mówiła zaś w zeszłym tygodniu, że obecnie obowiązujący regulamin SN nie przewiduje możliwości przeprowadzenia zgromadzenia, ani tym bardziej wyboru kandydatów na stanowisko pierwszego prezesa SN, przy użyciu środków porozumiewania się na odległość.
"W tym kontekście bez komentarza należy pozostawić sformułowany w przestrzeni publicznej przez przedstawicieli prezydenta RP zarzut braku woli współdziałania w omawianym zakresie ze strony SN" - oceniła.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24