Nie byliśmy uprzedzeni o tym, że stanie się to w takiej formie i w takim czasie - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 rzecznik Porozumienia Kamil Bortniczuk, odnosząc się do projektu posłów PiS dotyczącego zmian w sądownictwie. - Dowiedziałem się kilka godzin wcześniej od kolegów z Solidarnej Polski, że będą taką inicjatywę ogłaszać - dodał i zapowiedział zgłoszenie poprawek.
Posłowie PiS złożyli w ostatni czwartek projekt nowelizacji ustaw o ustroju sądów powszechnych, o Sądzie Najwyższym i innych ustaw, który przewiduje między innymi "możliwość złożenia z urzędu takich sędziów, którzy domniemywaliby sobie możliwość podważania Krajowej Rady Sądownictwa". Projekt zakazuje też samorządom sędziowskim "podejmowania uchwał wyrażających wrogość wobec innych władz".
"Nie byliśmy uprzedzeni o tym, że stanie się to w takiej formie i w takim czasie"
Do wprowadzenia projektu tej ustawy odniósł się w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Kamil Bortniczuk, rzecznik Porozumienia, które razem z Solidarną Polską jest koalicjantem Prawa i Sprawiedliwości w ramach Zjednoczonej Prawicy. Poseł przyznał, że Porozumienie nie zostało uprzedzone o tym, że "stanie się to w takiej formie i w takim czasie".
- Z tego, co wiem to na posiedzeniu Rady Ministrów premier Morawiecki wspominał, że jest taka wola części posłów klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, ale to była bardzo ogólna informacja - powiedział Bortniczuk.
- Ja osobiście dowiedziałem się kilka godzin wcześniej od kolegów z Solidarnej Polski, że będą taką inicjatywę ogłaszać. Formalnie z nami jako z Porozumieniem Jarosława Gowina, ani kształt, ani termin ogłoszenia tej ustawy konsultowany nie był - zaznaczył.
"Będziemy zgłaszać poprawki"
Poseł Porozumienia powiedział, że określiłby ten projekt jako "ustawę, która ma zapobiegać paraliżom". - Ona ma zapobiegać paraliżowi wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, ma zapobiegać paraliżowi procesu opiniowania kandydatów na sędziów ogółem i zapobiegać temu najważniejszemu paraliżowi, destabilizacji, chaosowi i anarchizacji państwa - skomentował Bortniczuk. Według niego, "do tego doprowadziłaby sytuacja, w której byśmy akceptowali, że jeden sędzia ma prawo podważać status innego sędziego". - To byłby paraliż państwa - stwierdził.
Kamil Bortniczuk poinformował, że Porozumienie ma "swoje propozycje, które mają lekko złagodzić" projekt ustawy. - Będziemy zgłaszać poprawki. W pierwszym rzędzie zgłosimy je - kierując się lojalnością wewnątrzkoalicyjną - naszym partnerom ze Zjednoczonej Prawicy. Nie chcielibyśmy rozmawiać z partnerami za pośrednictwem mediów - powiedział.
Jednak zaznaczył, że Porozumienie "zgadza się co do kierunku" z projektem ustawy proponowanej przez posłów PiS. - Jesteśmy za tym, żeby przeciwdziałać anarchizacji państwa - mówił Bortniczuk.
- Doszło do pewnej niezręczności, że została ogłoszona ustawa, która wcześniej nie była z nami skonsultowana. My nie chcemy pogłębiać tego typu relacji w ramach Zjednoczonej Prawicy. Będziemy rozmawiać lojalnie z naszymi partnerami - podkreślał.
To kolejna ustawa w tej kadencji Sejmu, która nie była konsultowana z Porozumieniem Jarosława Gowina. Wcześniej dotyczyło to projektu PiS w sprawie zniesienia limitu 30-krotności przy składkach ZUS, który został wycofany z Sejmu przed pierwszym czytaniem. Brak poparcia wobec zniesienia limitu składek zadeklarowali nie tylko przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, ale właśnie koalicjant PiS ze Zjednoczonej Prawicy - Porozumienie Jarosława Gowina.
Ugrupowanie to przyjęło uchwałę, która zobowiązywała posłów i senatorów Porozumienia do głosowania przeciwko likwidacji tego limitu.
Projekt zakładał likwidację od 2020 roku górny limit przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe - tak zwanej 30-krotności ZUS.
- Ta 30-krotność wyszła nam wszystkim na zdrowie. Przetoczyła się przez Polskę bardzo ważna, sensowna debata o tym, jakie mogą być skutki dla polskiej gospodarki tego typu zmiany i ostatecznie posłowie Prawa i Sprawiedliwości się z tej zapowiedzi wycofali - skomentował Bortniczuk.
"Ustawa, aby była skuteczna, musi zawierać sankcje, które są bolesne"
Poseł podkreślał, że Porozumienie zgadza się co do tego, że "potrzebna jest ustawa, która będzie zapobiegała anarchizacji państwa, zapobiegała destabilizacji państwa". - Bo to, co robią dzisiaj sędziowie mogłoby doprowadzić do destabilizacji państwa. Natomiast chcielibyśmy ją odchudzić z tych elementów, które nie są w niej niezbędne do tego, aby tej destabilizacji zapobiegać - powiedział.
Pytany, czy podpisuje się pod tą ustawą, rzecznik Porozumienia odparł: - Nie podpisałem się pod tą ustawą jako pod wnioskiem, podpiszę się pod ustawą, która będzie uwzględniała nasze poprawki.
Na uwagę, że ustawia zawiera drakońskie regulacje, na przykład chce wyrzucać sędziów ze stanu sędziowskiego, odparł: - Ustawa, aby była skuteczna musi zawierać sankcje, które są bolesne.
- Wyłączną prerogatywą prezydenta jest powoływanie sędziów i prezydent - po całej procedurze, która jest przeprowadzana - decyduje o tym, czy ktoś może, czy nie może być sędzią. Powołanie przez prezydenta kończy tę procedurę i kończy dyskusje. Więc jeżeli ktoś podważa konstytucyjne prerogatywy prezydenta, to moim zdaniem łamie zasadę apolityczności - ocenił.
Na uwagę, że sędziowie nie podważają konstytucyjnych prerogatyw prezydenta, a zwracają uwagę, że system wyboru sędziego jest obarczony wadą prawną, bo wadą prawną jest obarczone powołanie nowej, upolitycznionej KRS, Bortniczuk odparł, że "mogą na to wskazywać ludzie związani ze środowiskiem sędziowskim, nawołując do zmiany tego systemu".
- Natomiast w polskiej konstytucji jest tak, że po powołaniu sędziego przez prezydenta Rzeczpospolitej nie ma dyskusji na temat tego, czy on został prawidłowo powołany, czy nie. Te dyskusje kończy prezydent aktem powołania - ocenił rzecznik Porozumienia.
Autor: KB/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24