Sejm wieczorem w środę zajmował się wnioskiem o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sportu Kamila Bortniczuka. Domaga się tego od grudnia Koalicja Obywatelska, w związku ze sprawą wiceministra Łukasza Mejzy. – Był młodym przedsiębiorcą. Szukał zarobku tam, gdzie nie powinien go szukać - argumentował szef resortu sportu. W obronie Kamila Bortniczuka stanął premier Mateusz Morawiecki.
Koalicja Obywatelska złożyła wniosek o odwołanie Bortniczuka na początku grudnia ubiegłego roku. Szef klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka zwracał wtedy uwagę na bulwersujące opinię publiczną doniesienia dotyczące ówczesnego wiceministra sportu Łukasza Mejzy.
Według wniosku Koalicji Obywatelskiej Kamil Bortniczuk, "kierując się znanymi tylko sobie powodami, nieujawnionymi szerzej opinii publicznej, rekomendował na stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Łukasza Mejzę". 23 grudnia Mejza podał się do dymisji.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: RELACJA Z DEBATY NAD WNIOSKIEM O ODWOŁANIE KAMILA BORTNICZUKA
Marek Sowa: PiS potraktował resort sportu jak łup polityczny
W środę późnym wieczorem wniosek Koalicji Obywatelskiej w Sejmie uzasadniał poseł Marek Sowa. Jak mówił, w stosunku do ministra Kamila Bortniczuka kierowane są poważne zarzuty.
- Jak to możliwe, że ministrem został człowiek, o którym wiedzieliście, że w stosunku do niego kierowane są zarzuty? Bo przecież media o tym pisały, a Prokuratura Regionalna w Katowicach wszczęła na podstawie materiałów CBA śledztwo ws. zakupu propylenu przez Zakładały Azotowe Kędzierzyn, a czasie gdy członkiem zarządu negocjującym wspomniany kontrakt był obecny minister Kamil Bortniczuk - mówił Sowa.
Poseł Koalicji Obywatelskiej, powołując się na doniesienia medialne, podał, że Bortniczuk "prawdopodobnie zataił przed ABW próby szantażu związane z jego kontaktami z biznesmenami".
- To pokazuje, że rządzący Polską układ polityczno-towarzysko-biznesowy najpierw wywindował Kamila Bortniczuka na członka zarządu Grupy Azoty, a następnie uczynił z niego ministra sportu i turystyki, który poprzez istnienie potencjalnych kompromitujących materiałów może być osobą łatwo sterowalną. Taki Mejza 2.0 - dodał Sowa. Jego zdaniem "PiS potraktował resort sportu jak łup polityczny". Zaapelował przy tym do posłów PiS o powiedzenie: "stop zgniłemu układowi".
Okła-Drewnowicz: twierdził, że wyjaśnienia Mejzy są wiarygodne
Z kolei Marzena Okła-Drewnowicz z Koalicji Obywatelskiej przypomniała, że Kamil Bortniczuk bronił byłego wiceministra sportu. Przekonywała, że tymczasem to on sam powinien wystąpić do premiera o dymisję swojego podwładnego, po tym, jak opinię publiczną obiegły bulwersujące doniesienia na temat Mejzy.
- Kiedy afera pana Mejzy była już ewidentna, wtedy z zafrasowaną miną mówił pan: ja pana Mejzy nie rozgrzeszałem. Tymczasem kilkanaście dni wcześniej pańskie oświadczenie brzmiało: wyjaśnienia pana Mejzy są dla mnie wiarygodne. Podkreślał, że działał w dobrej wierze – przypomniała.
- Pytanie, czy jest pan tak cyniczny, czy naiwny? Niestety wygląda to na cynizm. Właściwie każdy wśród rodziny lub znajomych ma kogoś, kto zmaga się z ciężką chorobą. Jak może pan spojrzeć im teraz prosto w oczy, po tym, jak bronił pan Łukasza Mejzy? – pytała.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński stwierdził, że Ministerstwo Sportu zostało utworzone po to, żeby "znaleźć miejsce dla pana Mejzy i dla pana Bortniczuka". – Ciułacie głos po głosie, żeby Mejza plus Bortniczuk, plus Kołakowski dali wam więcej niż 230 głosów. Macie swojego Mejzę od dwóch wież, macie Mejzę od propagandy telewizyjnej, macie Mejzę od podsłuchów. Macie armię Mejzów, którymi zatruliście Polskę – powiedział.
- Zrobiliście z konstytucyjnego ministerstwa pokój Renaty Beger. Kiedyś kupczyliście stanowiskiem po cichu w pokoju hotelu posłanki Samoobrony, a dziś robicie to w świetle kamer – dodał.
Olszewski: do odwołania ministra powinny być dowody
Dariusz Olszewski z Prawa i Sprawiedliwości podczas przedstawiania sprawozdania komisji ws. wniosku o wotum nieufności wobec ministra Bortniczuka podkreślił, że "do odwołania ministra konstytucyjnego powinny być dowody". – Niestety na komisji o tym nic nie było. Było to, czego obawialiśmy się na komisji, że to będzie polityczna hucpa i tak jest – ocenił.
- Państwo przybiegliście tutaj tylko po to, żeby uderzyć w rząd, a nie w sport. A my na komisji sportu mówimy o sporcie i staramy się nie wprowadzać tam żadnej polityki. Ale pan Kamil Bortniczuk zmienił się na Łukasza Mejzę. To nie jest wniosek o odwołanie pana ministra Kamila Bortniczuka – dodał.
Bortniczuk: Mejza szukał zarobku tam, gdzie nie powinien go szukać
- Przysłuchując się państwa wypowiedziom miałem wrażenie, że nie wszyscy pamiętacie, kogo dotyczy ten wniosek – zaczął Kamil Bortniczuk. Odnosząc się do przedstawianych przez posłów zarzutów, odparł, że "nigdy niczego nikomu nie ukradł, nigdy nie uległ korupcji, nigdy nie był szantażowany".
– W związku z czym nigdy przez żaden sąd nie zostałem skazany za żadne przestępstwo. Nigdy przez żadnego prokuratora czy inny organ nie zostałem o nic oskarżony, nigdy nie byłem nawet podejrzany w żadnej sprawie. Taki mam nudny życiorys – powiedział.
Odnosząc się do sprawy Łukasza Mejzy podkreślił, że polityk ten "nie piastuje już funkcji" wiceministra sportu. – Sam złożył rezygnację i pewnie wiedział też, że takie jest oczekiwanie naszego kierownictwa politycznego. Łukasz Mejza był młodym przedsiębiorcą, który szukał zarobku tam, gdzie nie powinien go szukać – dodał Kamil Bortniczuk.
Morawiecki: potrzebni są ludzie z temperamentem, jaki ma Bortniczuk
Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że wniosek o wotum nieufności wobec ministra sportu jest "zupełnie pozamerytoryczny". - Sport jest potrzebny Polakom, ale potrzebni są też ludzie z pasją, ludzie z temperamentem, jaki ma minister Kamil Bortniczuk. To człowiek najbardziej właściwy, żeby pociągnąć sport w różnych projektach i programach – ocenił.
- Łożymy coraz więcej środków na sport dla dzieci i młodzieży. Przez e-sport chcemy dzieci wyciągać z domów. Nie chcemy, żeby były przed komputerem bez programów państwowych, samorządowych. Specjaliści podpowiadają nam taką ścieżkę: bądźcie tam, żeby wyciągać dzieci sprzed ekranów monitorów, telewizorów na boiska, do hal sportowych - mówił.
Źródło: TVN24, PAP