- Wniosek PiS o odwołanie mnie z funkcji ministra rolnictwa jest decyzją polityczną - skomentował w czwartek minister rolnictwa Stanisław Kalemba. Dodał, że do dymisji się nie poda, gdyż się "nie dezerteruje".
Klub PiS złożył w środę w Sejmie wniosek o odwołanie ministra rolnictwa. Posłowie PiS zarzucają Kalembie m.in. bezradność w sprawie cen skupu płodów rolnych. - Na mnie to nie robi większego wrażenia - powiedział Kalemba podczas konferencji prasowej i zacytował powiedzenie, "o ile wiatr wieje ci w twarz, to znaczy, że twarz jeszcze masz". - To mnie tylko mobilizuje do jeszcze lepszej pracy - dodał.
"Ja się nie boję"
Jak mówił, był nie raz pytany, czy nie boi się, że zostanie odwołany - zawsze odpowiadał, "ja się nie boję (...) tylko rzetelnie wykonuję pracę". Podkreślił, że nie zgadza się z katastroficzną wizją polskiego rolnictwa, którą przedstawia część polityków. Jego zdaniem "jest to nieuczciwe". Odnosząc się do zarzutu PiS w sprawie braku reakcji na niskie ceny skupu zbóż i rzepaku, wyjaśnił dziennikarzom, że na rynku rzepaku KE nie przewiduje żadnej interwencji, a ceny tego surowca wynikają z relacji rynkowych. Dodał, że chciałby zobaczyć, czy któryś z polityków zagwarantuje, że gdy on zostanie ministrem rolnictwa, cena rzepaku będzie z góry ustalona. Co do interwencji na rynku zbóż, to jest ona możliwa - przyznał. Zaznaczył, że KE przewiduje skup zbóż po cenie 101,3 euro za tonę tj. ok. 430 zł za tonę. Natomiast obecny poziom skupu pszenicy - to 650-700 zł za tonę.
Bo "oszukał rolników"
Kolejnym argumentem PiS za odwołaniem Kalemby z funkcji ministra jest to, że - jak twierdzi - wprowadził on w błąd Sejm i oszukał polskich rolników oraz opinię publiczną w sprawie zwiększenia środków na unijną Wspólna Politykę Rolną. Kalemba wyjaśnił, że środki na dopłaty bezpośrednie i rozwój obszarów wiejskich na lata 2014-2020 będą o 12 proc. wyższe niż w latach 2007-2013 i wyniosą 32,1 mld euro (w cenach bieżących). Jak mówił, w Sejmie, na konferencjach prasowych i na spotkaniach zawsze informował, że Polska w nowej perspektywie będzie miała największy budżet ze wszystkich państw europejskich biorąc pod uwagę wszystkie fundusze (z polityką spójności) i wyniesie on ok. 106 mld euro.
Natomiast, jeżeli chodzi o środki na Wspólną Politykę Rolną, Polska będzie na piątym miejscu, a na tzw. II filar, czyli rozwój obszarów wiejskich Polska dostanie najwięcej ze wszystkich krajów UE. Będzie to ok. 11 mld euro. Jest to mniej o ok. 2,5 mld euro niż w tej perspektywie finansowej, ale część zadań dotycząca rozwoju wsi będzie finansowana z polityki spójności.
Autor: mn//kdj / Źródło: PAP