"Pseudomocarstwowe i anachroniczne myślenie" oraz "nie wykorzystanie szans" podczas spotkanie z brytyjskim premierem - takie zarzuty padły pod adresem Jarosława Kaczyńskiego z ust dwóch ministrów rządu PO-PSL: Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego.
Zaczął szef MSZ Radosław Sikorski. Wracając do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego (PiS) z niedzielnej debaty prezydenckiej o Białorusi (prezes PiS powiedział, że o sytuacji Polaków na Białorusi porozmawiałby z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem), szef polskiej dyplomacji stwierdził:
"Pseudomocarstwowy Kaczyński"
- Ta wypowiedź prezesa Kaczyńskiego była w moich oczach dowodem pseudomocarstwowości. Próbowałem sobie wyobrazić to spotkanie, na którym prezes Kaczyński razem z prezydentem Miedwiediewem w taki dziewiętnastowieczny sposób określają, co ma być na Białorusi. To jest, moim zdaniem, kolejnym dowodem na anachronizm myślenia i na to, że polityka zagraniczna jest trudniejsza, niż to się prezesowi Kaczyńskiemu wydaje - ocenił.
Jak podkreślił, nie może być mowy o "dziewiętnastowiecznym kupczeniu jakimś krajem ponad jego głową z innym krajem". - Prezes Kaczyński nazywa naszą politykę minimalistyczną, a ja jego politykę nazywał pseudomocarstwową, bo ona jest i straszna, i śmieszna jednocześnie - zaznaczył Sikorski.
"Nie wykorzystał spotkania z Cameronem"
Po nim mikrofon przejął Rostowski. Minister finansów odniósł się z kolei do poniedziałkowej wizyty prezesa PiS w Londynie i rozmów z brytyjskim premierem Davidem Cameronem. - Jarosław Kaczyński nie wykorzystał tego spotkania, żeby poruszyć ważne tematy, które mógł omawiać na poziome partyjnym, skoro chwali się, że jest w samym ugrupowaniu w europarlamencie co brytyjscy konserwatyści – wytknął Rostowski.
Ministrowi chodziło przede wszystkim o kwestę rabatu (wielomiliardowej ulgi w składkach brytyjskich do unijnego budżetu, wywalczonej jeszcze przez Margaret Thatcher w latach 80.), który Wielka Brytania otrzymuje od wszystkich członków UE. - Polski udział w tym rabacie wynosi 160 mln euro w 2010 r., czyli 650 mln zł haraczu, które płaci polski podatnik na rzecz budżetu Wielkiej Brytanii – podkreślił. I dodał: - Do głowy mi nie wpadło, że Jarosław Kaczyński tej sprawy w Londynie nie poruszy.
"Nie miałem problemu z tym, że byłem torysem"
Ponadto Rostowski uważa, ze prezes PiS powinien z brytyjskim premierem poruszyć kwestię europejskiej polityki rolnej, co do której stanowisko torysów jest „niedwuznacznie wrogie”. Odniósł się też do swojego dawnego członkostwa w Partii Konserwatywnej, co wytknął mu sztab PiS. Najpierw jednak przypominał, że na początku lat 90. Wspólna Polityka Rolna powodowała bardzo duże dopłaty dla rolników unijnych i była dla polskich rolników bardzo niekorzystna.
- Dlatego sprzeciw wobec tej Wspólnej Polityce Rolnej na początku lat 90. był dla polskich rolników rzeczą korzystną i dlatego nie miałem żadnego problemu z tym, że byłem w tej partii torysowskiej, która wtedy tą Wspólną Politykę Rolną też chciała ograniczać - oświadczył szef resortu finansów. Przypomniał, że od 17 lat nie jest w brytyjskiej Partii Konserwatywnej, a w 2004 roku Polska przystąpiła do UE i od tego czasu Wspólna Polityka Rolna jest dla polskich rolników bardzo korzystna.
"PiS nie rozumie mechanizmów Wspólnej Polityki Rolnej"
- Mówienie o tym, iż byłem w brytyjskiej partii torysowskiej, to jest taka próba znalezienia tematu zastępczego, za co gratuluję, ale także wydaje się świadczyć o tym, że sztab PiS, że w ogóle PiS jako partia nie rozumie mechanizmów Wspólnej Polityki Rolnej - ocenił Rostowski.
Sztab PiS pokazał na wtorkowej konferencji prasowej nagranie fragmentu wywiadu radiowego z ministrem Rostowskim, który mówiąc, iż wstąpił do Platformy Obywatelskiej poinformował, że przedtem był członkiem Partii Konserwatywnej w Wielkiej Brytanii. - Byłem torysem - mówił w wywiadzie Rostowski.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP