- Otwierają groby tylko po to, żebyśmy przez następny miesiąc znów wojowali z kłamstwem smoleńskim, z tym, że tam był jakiś zamach, żebyśmy znowu zajmowali się sprawami, które są, przepraszam za słowo, podłe - mówił w "Faktach po Faktach" o planowanych ekshumacjach ofiar katastrofy smoleńskiej były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Według nieoficjalnych informacji TVN24 14 listopada na Wawelu ma dojść do ekshumacji ciał Lecha i Marii Kaczyńskich. W sumie ma dojść do 83 ekshumacji. Rodziny 17 ofiar nie godzą się na ekshumację swych bliskich. Część zapowiada złożenie do sądu zażaleń na decyzję prokuratury oraz wniosków o zaniechanie tych działań.
"Na to wszystko nakładają religię smoleńską"
Zdaniem Marcinkiewicza ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej mają przykryć inne kwestie. - Lada moment zacznie się ostateczne przejmowanie TK. Wejdzie w życie ustawa - powiedział. Dodał, że wybierany będzie również nowy prezes Trybunału Konstytucyjnego. - W tym czasie mamy budżet państwa nowy, który jest dla Polski fatalny - stwierdził.
- Na to wszystko oni nakładają znów religię smoleńską. Otwierają groby tylko po to, żebyśmy przez następny miesiąc znów wojowali z kłamstwem smoleńskim, z tym, że tam był jakiś zamach, żebyśmy znowu zajmowali się sprawami, które są, przepraszam za słowo, podłe - dodał Marcinkiewicz. Jak zaznaczył, jeśli są rodziny, które nie godzą się na ekshumacje bliskich, "to nikt, nawet Jarosław Kaczyński, nie ma prawa ruszyć takiego grobu, bo go sponiewiera". B. premier ocenił też, iż prezes PiS Jarosław Kaczyński "niestety pokazuje, że jest strasznie silnym człowiekiem". - Bo jeśli potrafi tak grać śmiercią swojego najbliższego brata, to to jest naprawdę straszne - powiedział.
"To jest ideologia populizmu"
Marcinkiewicz skomentował też projekt ustawy "Za życiem" o wsparciu dla kobiet w ciąży i ich rodzin, który w środę wpłynął do Sejmu. Projekt przewiduje m.in. jednorazowe świadczenia z tytułu urodzenia żywego dziecka z upośledzeniem bądź nieuleczalną chorobą. - Widać kompletne niezrozumienie problemu - powiedział były premier. Dodał, że przyjaźni się z matką, która ma niepełnosprawnego syna. - Potrzebna jest pomoc różnego rodzaju na różnym etapie życia. Wcale nie najważniejsza na początku. Na początku może te 4 tys. jednorazowe powstrzymają ojca od szybkiego odejścia od rodziny, bo najczęściej właśnie tak się zdarza - stwierdził. - Właściwie ta rodzina od początku do końca swoich dni potrzebuje pomocy państwa - wskazał. - Jak przeczytałem projekt tej ustawy, to pomyślałem, że to jest jednak ideologia. To jest ideologia populizmu i polega na tym, że się kupuje. Uważa się, że społeczeństwo jest głupie i że trzeba kupować poparcie społeczne obiecankami ideowymi albo pieniędzmi - ocenił Marcinkiewicz. Jego zdaniem trzeba stworzyć cały system pomocy dla matek, które decydują się urodzić nieuleczalnie chore dziecko. Zaznaczył, że nie łączyłby spraw, jakimi są zakaz aborcji i pomoc państwa dla rodzin, które wychowują ciężko chore dziecko. Łączenie tych spraw nazwał "szalbierstwem".
Autor: mart/tr / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24