Gdybym wygrał wybory prezydenckie, to byłaby bardzo poważna zmiana na scenie politycznej. Każdy, z kim moglibyśmy prowadzić politykę uważaną przez nas za właściwą, byłby dla nas akceptowalnym partnerem - powiedział w wywiadzie dla "Faktu" kandydat PiS na prezydenta Jarosław Kaczyński. I zastrzegał: - Nie akceptuję koncepcji rozmytego państwa. Skutkiem jego słabości była katastrofa smoleńska. Nie sądzę, że państwo sprawdziło się w czasie powodzi i przed nią.
Kaczyński tłumacząc, dlaczego jego ewentualna wygrana w wyborach prezydenckich zmieniłaby scenę polityczną stwierdził, że do tej pory funkcjonował plan, nazywany planem Tuska, który zakładał, że PiS na długi czas pozostanie stosunkowo silną opozycją. - Bo cieszącą się może nawet 30-procentowym poparciem, ale jednak opozycją. Korzystny dla mnie wynik wyborów przekreślałby to założenie i sprawiłby, że scena polityczna, by się uelastyczniła - przekonywał prezes PiS.
"Komorowski kreacją Tuska"
Wskazał jednocześnie, że jest różnica pomiędzy nim, a kandydatem PO Bronisławem Komorowskim, choć - jak podkreślił - nie była ona do tej pory akcentowana. - Jest jasne, że pomiędzy moją wizją Polski a wizją marszałka Komorowskiego różnice są znaczne. Tyle, że ja uważam, że nowa sytuacja stwarza większą możliwość porozumienia w niektórych kwestiach. Nie jestem pewien, czy tak samo uważa pan Komorowski - zastrzegł prezes PiS.
Nie akceptuję ponadto, by tak rzec, koncepcji rozmytego państwa. Uważam, że skutkiem słabości państwa była katastrofa smoleńska. Nie sądzę także, żeby państwo sprawdziło się w czasie powodzi i przed nią, zwłaszcza w sferze przeciwdziałania temu żywiołowi kaczka
I jako różnicę wymienił stosunek do prezydentury. - Trzeba tu przypomnieć słowa Donalda Tuska o żyrandolach. Bronisław Komorowski jest w pewnym sensie kreacją premiera Tuska... - stwierdził prezes PiS.
I dodał: - Donald Tusk wygłosił słynne słowa. Uznał, że prezydentura sprowadza się do kwestii czysto reprezentacyjnych. Ja uważam, że polska konstytucja opisuje tzw. czynną prezydenturę, a zatem prezydent powinien być czynny i faktycznie jest pierwszą osobą w państwie.
"Byłem szczerze z koalicją PO-PiS"
Zdaniem prezesa PiS, od kandydata PO różni go także podejście do prywatyzacji służby zdrowia. - Ja jestem przeciwko, pan Komorowski, jak rozumiem jest za. Uważam też, że prywatyzowanie wszystkich firm bez zastanowienia, nie tylko na poziomie centralnym, ale także samorządowym jest błędem. Jestem również za utrzymaniem mediów publicznych jako bardzo silnej instytucji. Uważam, że te media to czynnik spójności narodu jako całości. Rozumiem, że pan Komorowski jest w tej sprawie odmiennego zdania - wyliczył Kaczyński.
Jestem również za utrzymaniem mediów publicznych jako bardzo silnej instytucji. Uważam, że te media to czynnik spójności narodu jako całości. Rozumiem, że pan Komorowski jest w tej sprawie odmiennego zdania Kaczka
I podkreślił: - Nie akceptuję ponadto, by tak rzec, koncepcji rozmytego państwa. Uważam, że skutkiem słabości państwa była katastrofa smoleńska. Nie sądzę także, żeby państwo sprawdziło się w czasie powodzi i przed nią, zwłaszcza w sferze przeciwdziałania temu żywiołowi.
Wśród różnic między nim a Komorowskim, Kaczyński wymienił także Wojskowe Służby Informacyjne. - Byłem zdecydowanym zwolennikiem likwidacji WSI. Pan Komorowski był przeciw - powiedział prezes PiS. I dodał, że podobnie jak w przypadku koalicji PO-PiS, podczas, gdy on był "szczerze za".
Kaczyński zastrzegł, że nie zrezygnował z koncepcji IV RP. - Tropienie układu to kwestia języka, który bardziej był nam wmówiony niż naprawdę się nim posługiwaliśmy. Co do walki z korupcją - dziś nadal uważam, że należy z nią walczyć - powiedział. I podkreślił, że nie chce się posługiwać językiem, który z tych czy innych względów stał się językiem konfrontacji. - I nie będę się nim posługiwał nawet, jeśli w określeniu "IV RP" nie ma nic konfrontacyjnego.
Źródło: Fakt
Źródło zdjęcia głównego: PAP