Protesty to wynik niezadowolenia z efektu wyborów; w Polsce nie ma zagrożenia dla demokracji - ocenił prezes PiS Jarosław Kaczyński, który w sobotę odpowiadał na pytania internautów. Kaczyński zapowiedział m.in. zmiany w Kodeksie wyborczym, a także reformę sądownictwa.
Prezes PiS otrzymał od jednego z internautów pytanie o to, czy obecne protesty to z punktu widzenia PiS istotny problem. W sobotę odbyłaa się manifestacja "Jesteśmy i będziemy w Europie" współorganizowana przez Komitet Obrony Demokracji oraz partie opozycyjne: PO, Nowoczesną i PSL.
"Nie będziemy przyjmować uchodźców"
- Nie jest to wielkie zmartwienie. Protesty to wynik niezadowolenia z efektu wyborów. W Polsce nie ma zagrożenia dla demokracji, przyznają to również nasi rozmówcy z UE. Jest to kwestia zaakceptowania, że w demokracji władza może się zmienić. Chociaż być może niektórzy z maszerujących uważają, że chodzi o monarchię i przywrócenie tronu dynastii Wettynów, skoro pan Petru twierdzi, że obowiązuje Konstytucja 3 Maja. Mam nadzieję, że weźmie udział w najbliższym spotkaniu ugrupowań politycznych i będziemy mogli o tym porozmawiać - zaznaczył prezes PiS. Kaczyński był pytany przez internautów o "plan obrony przed uchodźcami". - My mówimy krótko: po ostatnich wydarzeniach związanych z aktami terroru nie będziemy przyjmować uchodźców, bo nie ma mechanizmu, który by zapewnił bezpieczeństwo. To jest stanowisko pani premier i całego PiS. To ci, którzy dzisiaj maszerują, chcą, żeby polskie życie było zakłócone. My chcemy pomóc, ale tam na miejscu - odpowiedział prezes PiS. Kilka pytań dotyczyło Unii Europejskiej. Według prezesa PiS można w niej "zabiegać o zmiany pozytywne". - Będziemy to czynić, ale przede wszystkim będziemy bronić polskiej suwerenności, by Polska w wielu sprawach, w tym dotyczących wartości, była "oddzielna" - zaznaczył.
Kaczyński odniósł się do propozycji Komisji Europejskiej, aby kraje, które nie chcą przyjąć uchodźców, płaciły po 250 tys. euro za każdego z nich. - Krótko mówiąc, ponad milion złotych za nieprzyjętego uchodźcę. Taka decyzja zniosłaby suwerenność państw członkowskich UE - oczywiście tych słabszych. Nie ma na to zgody, musimy się przeciwstawić, bo jesteśmy i będziemy gospodarzem we własnym kraju. Jeśli uczestnicy dzisiejszego marszu tego nie chcą, niech to uczciwie powiedzą - zaznaczył.
"Nie widzę potrzeby spotkania z Rzeplińskim"
Kaczyński odpowiedział na pytanie, czy zamierza się osobiście spotkać z prezesem Trybunału Konstytucyjnego Andrzejem Rzeplińskim, aby omówić kwestie związane z zażegnaniem kryzysu wokół TK. - Nie widzę w tej chwili potrzeby takiego spotkania. Sądzę, że pan prezes powinien unikać kontaktów z politykami, bo jego funkcja obliguje do pewnej wstrzemięźliwości. Przypomnę, że TK pełni ważną rolę, ale nie jest dodatkową izbą parlamentu i nie może w istocie decydować - arbitralne decyzje jednej instytucji to cecha autorytaryzmu - podkreślił.
Jarosław Kaczyński ustosunkował się również do pytania, czy jego zdaniem Trybunał Konstytucyjny musi istnieć. - Powinien istnieć, choć są kraje, np. Holandia, której przedstawiciel się nami zajmuje, gdzie nie ma trybunału, jest zakaz oceny prawa przez sądy. Trójpodział władzy musi się jednak wiązać z równowagą - jeden rodzaj władzy nie może zdobywać pozycji dominującej i niekontrolowanej, do czego niestety dąży Prezes Rzepliński. Nie można też łamać konstytucji czy traktować jej, jakby nie była systemem, tak jak każdy system prawny, wyjmując z niej pewne fragmenty i nie stosując innych. Student czwartego roku prawa oblałby za to egzamin. Na egzaminie z teorii prawa i Prezes Rzepliński mógłby dzisiaj mieć kłopot - ocenił prezes PiS.
"Panie Prezesie, kiedy zaczniemy się liczyć ze zdaniem szanowanych instytucji w Polsce i na świecie w sprawie TK?" - zapytał Kaczyńskiego jeden z internautów. - My się musimy przede wszystkim liczyć z własną konstytucją. Sejm ma obowiązek wg art. 197 uchwalić ustawę, która decyduje o funkcjonowaniu TK. Sejm wykonał ten obowiązek i to prawo i nie uczynił tego w sposób absurdalny, bo tylko absurdalne prawo można pominąć. TK miał obowiązek działania wg tej ustawy i wtedy mógłby ją uchylić. Zdecydował się jednak ją pominąć, na co nie miał prawa, i dzisiejsze działania mają wyłącznie charakter prywatny. Trzeba tę sytuację naprawić. Myślę, że instytucje, o których Pan mówi, coraz lepiej widzą, że racje nie są rozłożone tak, jak przedstawia je druga strona. Nie dopuścimy do dyktatu TK, ale jesteśmy gotowi do kompromisu, tak by pozwolić wszystkim stronom konfliktu wyjść z twarzą. Naszą dobrą wolę musi jednak przyjąć druga strona. Na marginesie zaapeluję o więcej pewności siebie, poczucia równoprawności, a nie przejmowania się tylko opiniami innych - zaznaczył.
Kaczyński był też pytany, kiedy będzie wprowadzona kwota wolna od podatku. - To będzie następowało albo rok po roku, krokowo, albo wprowadzimy tzw. dużą reformę systemu podatkowego, która to wprowadzi. Z całą pewnością ci, którzy zarabiają teraz najmniej, będą w dużo lepszej sytuacji - odpisał prezes PiS.
Zmiany w kodeksie wyborczym
Internauci chcieli też wiedzieć, czy jest zwolennikiem zreformowania PKW i wprowadzenia m.in. przeźroczystych urn i "publicznego liczenia głosów". - Oczywiście, to nasze stare postulaty, niestety przegrywały w poprzednich kadencjach. Wrócą w tzw. małej reformie prawa wyborczego, później będzie zmiana kodeksu wyborczego. Przezroczyste urny, kamery internetowe transmitujące liczenie głosów - to wszystko, by nie mieć do czynienia z nadużyciami, które już miały miejsce - podkreślił Kaczyński. Prezes PiS odpowiedział również na pytanie, jakie kroki zamierza podjąć PiS w sprawie reformy sądów. - Trzeba zreformować sądownictwo, reforma prokuratury już trwa. Będzie to reforma daleko idąca, oczywiście nie podważająca zasady niezawisłości, ale pozwalająca obarczyć sędziów pewną odpowiedzialnością za prowadzenie procesu, wyrokowania, traktowania świadków. Chodzi o wyniesienie odpowiedzialności dyscyplinarnej poza korporację, przynajmniej w ostatniej instancji - zadeklarował.
Padło również pytanie dotyczące wizji zmiany konstytucji. Kaczyński był pytany o to, czy bliżej jest mu do systemu prezydenckiego czy kanclerskiego lub czy wolałby zachować status obecny. - Na pewno trzeba wybrać. W tym momencie system kanclerski, jako poddany większej kontroli, byłby lepszy, ponieważ, co pokazały ostatnie dwie kadencje, mamy w Polsce tendencję do niszczenia mechanizmów kontroli. Ale ostateczna decyzja powinna należeć do społeczeństwa w referendum - ocenił.
Autor: mart,mw//rzw / Źródło: TVN 24