- Ja mówiłem o realnej sprawie, która dotyczy interesu Polaków - stwierdził Jarosław Kaczyński odnosząc się do swojej wypowiedzi o uchodźcach. Prezes PiS także również rozporządzenie ministra zdrowia, w którym jest mowa o możliwości odmowy pobytu w Polsce dla cudzoziemców, którzy stanowiliby zagrożenie epidemiologiczne.
Jarosław Kaczyński odwołał się do rozporządzenia ministra zdrowia z 17 września 2015.
- Każdy może zajrzeć do Dziennika Ustaw z tego roku pod nr 1501, tam jest rozporządzenie ministra zdrowia, które te sprawy reguluje. To jest rozporządzenie wykonawcze do ustawy o cudzoziemcach. Tam zagrożenie chorobami, o których mówiłem, jest podstawą do odmowy wpuszczenia czy zapewnienia stałego pobytu w kraju - mówił w środę prezes PiS podczas wystąpienia w Brzezinach (woj. łódzkie).
Do dokumentu wydanego przez ministra Mariana Zembalę odnosił się dziś w Sejmie również szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. - Rozporządzenie to stanowi o konieczności odsyłania uchodźców, emigrantów, którzy są podejrzewani o to, że są zakażeni chorobami zakaźnymi. Tu jest cały katalog tych chorób: błonica, cholera, dur brzuszny - mówił Błaszczak. - Jakie były powody wydania tego rozporządzenia przez ministra zdrowia? Jaki jest stan przygotowania służb państwowych do zrealizowania decyzji podjętej przez rząd koalicji PO-PSL o przyjęciu uchodźców? - pytał szef klubu PiS.
Kontrowersje po wypowiedzi prezesa PiS
Prezes PiS podczas poniedziałkowej wizyty w Makowie Mazowieckim odniósł się do publikacji tygodnika "wSieci", który napisał, że rząd zgodził się by, do Polski trafiło 100 tys. islamskich imigrantów. Jak mówił Kaczyński, on nie wie, czy to jest prawda, ale wie "o jakich liczbach się mówi jeżeli chodzi o ilość tych, którzy się mają w Europie znaleźć w niedługim czasie, albo już się w Europie znaleźli". I w związku z tym - zaznaczył prezes PiS - są pytania do premier, szefowej MSW, ale również do minister zdrowia, "bo to są także kwestie związane z różnego rodzaju niebezpieczeństwami w tej sferze".
- Są już przecież objawy pojawienia się chorób bardzo niebezpiecznych i dawno niewidzianych w Europie: cholera na wyspach greckich, dyzenteria w Wiedniu, niektórzy mówią o jeszcze innych, jeszcze cięższych chorobach. No i są pewne przecież różnice związane z geografią - różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne. To nie oznacza, żeby kogoś dyskryminować, ale sprawdzić trzeba. Sprawdzić trzeba, dlatego minister zdrowia powinien wyjaśnić jak w tej chwili naprawdę to wygląda, bo z tego co my wiemy, z tego, co wiedzą nasi działacze (...) to to wygląda bardzo niedobrze - mówił Kaczyński.
Słowa Kaczyńskiego wywołały oburzenie wielu polityków. - Mówiło się: te Żydki niosą tyfus. Straszenie pasożytami to jest język nazizmu. Kaczyński musi to wiedzieć, on nie jest idiotą - mówił wczoraj o słowach Kaczyńskiego Andrzej Celiński (Partia Demokratyczna).
- To jest język, którego ani Hess, ani Goebbels, ani Hitler by się nie powstydził. To jest język rasistowski, faszystowski - powiedział Janusz Palikot komentując słowa Kaczyńskiego.
"Niebezpieczeństwa są trudne do określenia, ale być może są poważne"
- Jeżeli mamy tutaj nazizm to jest to nazizm tego rządu, tego ministra i tej pani premier. Ja to oczywiście mówię żartem. Chodzi o to, żeby w kampanii wyborczej nie przekraczać pewnych granic absurdu - mówił Jarosław Kaczyński podczas środowego spotkania wyborczego w Brzezinach.
- Ja mówiłem o realnej sprawie, która dotyczy interesu Polaków. Rząd Polski ma przede wszystkim chronić interes własnego społeczeństwa przed poważnymi niebezpieczeństwami. Te niebezpieczeństwa są trudne do określenia, ale być może są poważne i dlatego trzeba to brać pod uwagę - stwierdził Jarosław Kaczyński.
- Z nazizmem nie ma to absolutnie nic wspólnego. Nie wolno używać w życiu publicznym tego rodzaju argumentów. To jest właśnie ta niszcząca Polskę wojna, którą my skończymy jeżeli zwyciężymy w tych wyborach - zapowiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Autor: PM,ts//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24