Były premier Jarosław Kaczyński stracił ochronę Biura Ochrony Rządu. Zdecydował tak szef MSWiA Grzegorz Schetyna. - To małostkowe - komentuje sekretarz prasowy prezesa PiS Jan Dziedziczak.
Ani MSWiA ani BOR nie podają konkretnych powodów decyzji. Rzeczniczka resortu Wioletta Paprocka stwierdziła jedynie, że ustały przesłanki do ochrony.
Decyzję resortu szeroko skomentował za to sekretarz prasowy prezesa PiS Jan Dziedziczak, nazywając całe posunięcie „małostkowym”. Ponieważ – jak stwierdził - nic się nie zmieniło jeśli chodzi o powody chronienia Jarosława Kaczyńskiego.
Przypomniał, że funkcjonariusze BOR towarzyszyli szefowi PiS ze względu na podobieństwo do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który jest chroniony ustawowo.
Zdaniem Dziedziczaka, powodem odebrania ochrony liderowi PiS jest "zły nastrój" polityków PO, spowodowany malejącym dla ich partii poparciem.
Zapowiedział, że prezes PiS nie będzie się odwoływał od tej decyzji.
Były obawy o bezpieczeństwo, była ochrona
Na mocy ustawy o BOR ochrona przysługuje jedynie prezydentowi, premierowi, marszałkom Sejmu i Senatu oraz najważniejszym ministrom. Każdy szef MSWiA może jednak wystąpić o ochronę dla osób, które nie są wymienione w ustawie.
Jarosław Kaczyński miał ochronę Biura od 2006 roku, gdy został premierem. Ochrona przysługiwała mu jeszcze pół roku po odejściu z urzędu do maja 2008.
Szef MSWiA zdecydował się ją wtedy przedłużyć na czas nieokreślony na prośbę samego zainteresowanego. Lider PiS uzasadniał to obawami o swoje bezpieczeństwo.
- Jeśli czuje się zagrożony, jeżeli otrzymuje anonimy, pogróżki, jeżeli jest możliwość fizycznej agresji, to wtedy ochrona może przysługiwać - mówił wówczas Schetyna.
Według wicepremiera przedłużenie ochrony Jarosławowi Kaczyńskiemu nie miało związku z podobieństwem do brata - prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa