Janusz Kaczmarek żąda 5,5 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia od prokuratury i Ministerstwa Sprawiedliwości. Na tyle były Prokurator Generalny i szef MSWiA w rządzie PiS wycenia swoje straty po tym, jak został zatrzymany przez ABW w związku ze sprawą afery gruntowej.
Wezwanie do ugody ze Skarbem Państwa złożył w piątek w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście prawnik Kaczmarka. Jeśli negocjacje będą bezowocne, Kaczmarek zamierza złożyć sądowy pozew o zapłatę.
Kwota pięć i pół miliona złotych wynika z bezprecedensowej skali nagonki na pana Kaczmarka i jego rodzinę, w jakiej uczestniczyli najwyżsi przedstawiciele organów ścigania mec. Mieczysław Hebel, pełnomocnik Kaczmarka
3 mln za przeprosiny
Kaczmarek może zrezygnować z części swoich żądań pod warunkiem przeprosin od następcy prawnego ówczesnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry - czyli prokuratury lub ministerstwa sprawiedliwości. - Nie chodzi mi o to, żeby pan prokurator Andrzej Seremet czy minister Krzysztof Kwiatkowski składali mi przeprosiny, ale o to, aby przeprosiły instytucje - prokuratura czy ministerstwo - podkreśla były Prokurator Generalny.
Jak dodaje, po przeprosinach jest gotów zrezygnować z 3 mln zł zadośćuczynienia za straty moralne. Pozostałe 2,5 mln zł to według jego wyceny wartość należnego mu odszkodowania. - Wycenę przygotował specjalista z dziedziny finansów, jest oparta na wysokości uposażenia prokuratora Prokuratury Krajowej - podkreśla Kaczmarek.
Prokuratura nic nie wie
Pismo Kaczmarka jeszcze nie dotarło do prokuratury. Na razie nie wiadomo, jaka będzie jej reakcja.
13 sierpnia pismo o podobnej treści - lecz z żądaniem odszkodowania 10 mln 229 tys. 620 zł - złożył szef PZU za rządów PiS, Jaromir Netzel. Sąd zaplanował wstępne posiedzenie w tej sprawie na 13 października. Wcześniej Rzecznik Prokuratury Generalnej pytany o tę sprawę powiedział, że "wydaje się bardzo mało prawdopodobne", by uznano taką wysokość żądanej sumy. W piątek PAP ustalił, że prokuratura nie zgadza się na ugodę z Netzlem.
Przeciek i afera
ABW zatrzymała Kaczmarka w sierpniu 2007 roku. W tym samym czasie zatrzymani zostali prezes PZU Jaromir Netzel i b. szef policji Konrad Kornatowski. Planowano także zatrzymać biznesmena Ryszarda Krauzego, jednak nie było go wówczas w kraju. Janusz Kaczmarek stracił funkcję szefa MSWiA latem 2007 r. Premier Jarosław Kaczyński zwrócił się do prezydenta Lecha Kaczyńskiego o dymisję swego ministra uznając, że jest on w kręgu podejrzeń o dokonanie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa, która doprowadziła do wyeliminowania z rządu wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera, a w konsekwencji - upadku rządu koalicji PiS-Samoobrona-LPR i przedterminowych wyborów parlamentarnych, wygranych przez PO
Kaczmarkowi, Kornatowskiemu i Netzlowi zarzucono utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku z afery gruntowej w resorcie rolnictwa. Zarzutu o dokonanie przecieku nie przedstawiono nikomu. Kaczmarek według śledczych miał zataić, że spotkał się z Krauzem na 40. piętrze warszawskiego hotelu Marriott w przeddzień akcji CBA. Tak to przedstawiał to na multimedialnej konferencji ówczesny wiceprokurator generalny Jerzy Engelking, prezentując podsłuchy rozmów m.in. Netzla, Kaczmarka i Kornatowskiego.
Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone za rządów Platformy Obywatelskiej.
100 tys. odszkodowania
- Ówczesne kierownictwo prokuratury powinno mieć świadomość, że stosowane wobec pana Kaczmarka środki są bezprawne. Już w styczniu 2007 r. Prokurator Generalny wystąpił do Sądu Najwyższego o wykładnię, w jakich sprawach można stosować podsłuch. I SN w kwietniu odpowiedział. Z odpowiedzi wynikało, że nie można tego robić w sprawach o fałszywe zeznania czy o przeciek z akcji - podkreśla mec. Hebel.
Kaczmarek już raz wytoczył Skarbowi Państwa proces o 100 tys. zł odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie. W czerwcu 2008 r. stołeczny sąd - na wniosek prokuratury - zawiesił ten proces do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia śledztwa. We wrześniu 2007 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał zatrzymanie Kaczmarka za "bezzasadne i nieprawidłowe". Podzielono argumenty jego obrońców, że nie trzeba było go zatrzymywać, bo deklarował, że stawi się na każde wezwanie. Ta sprawa pozostaje zawieszona.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24