Europoseł Joachim Brudziński został szefem sztabu wyborczego PiS, zastąpił na tym stanowisku Tomasza Porębę, który w piątek zrezygnował z funkcji. - Do tej pory kampania to była jedna wielka kompromitacja i szczerze mówiąc nie sądzę, żeby wiele się w tej sprawie zmieniło - komentował Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej. Przypominał też wiadomość skierowaną do Brudzińskiego opublikowaną w ramach tak zwanej afery mailowej oraz sprawę remontu warszawskiego mieszkania europosła PiS.
O przejęciu przez Brudzińskiego funkcji szefa sztabu wyborczego PiS poinformował w poniedziałek rzecznik partii Rafał Bochenek.
Kosztowniak: ja czytam własne maile, cudzej korespondencji nie czytam
O nowej funkcji Brudzińskiego mówił w rozmowie z reporterką TVN24 poseł PiS Andrzej Kosztowniak. - Czy będzie lepszy? Ja myślę, że PiS wie, jak zrobić kampanię. Jestem przekonany, że akurat Joachim Brudziński jest politykiem bardzo twardym i doprowadzi do mocniejszego poruszenia nas wszystkich. Jest nam to potrzebne, żeby jeszcze mocniej artykułować to, co - mam nadzieję - będziemy realizować w trzeciej kadencji - powiedział.
Pytany o ujawnione w ramach tak zwanej afery mailowej wiadomości adresowane do Brudzińskiego, odparł: - Ja czytam własne maile, cudzej korespondencji nie czytam, tak mnie rodzice wychowali.
Tomczyk: jedna wielka kompromitacja
- Do tej pory kampania to była jedna wielka kompromitacja i szczerze mówiąc nie sądzę, żeby wiele się w tej sprawie zmieniło. Każdy na samym początku tej jego drogi powinien zadać mu jedno podstawowe pytanie - co się dzieje z jego niedawno wyremontowanym mieszkaniem i czy hasło "dzień dobry wujku" załatwia pracę w spółkach Skarbu Państwa - mówił poseł Cezary Tomczyk, odnosząc się do afer z udziałem Brudzińskiego.
- Ten człowiek to jedna wielka kompromitacja. Nie wróżę tej kandydaturze przyszłości - skwitował.
Gawkowski: zamienili siekierkę na kijek
Krzysztof Gawkowski z Lewicy powiedział, że "Prawo i Sprawiedliwość zamienia siekierkę na kijek w sztabie wyborczym". - Nic tej kampanii nie uratuje. Brudziński może i będzie mocno trzymał za twarz, spory będą pod dywanem, będzie więcej pieniędzy na kampanię ze spółek Skarbu Państwa, ale prawda jest taka - kampania PiS-u już tonie. Można próbować ją ratować, ale nikt jej nie ocuci - komentował poseł.
"Cześć wujku"
W sierpniu ubiegłego, w ramach tak zwanej afery mailowej, ujawniony został mail, który miał trafić do skrzynki Joachima Brudzińskiego, europosła i wiceszefa PiS. Z jego treści wynikało, że Brudziński miał składać propozycje dotyczące zatrudnienia w państwowych spółkach członkom swojej rodziny.
"Cześć Wujku. W załączeniu przesyłam nasze aktualne CV. Myśleliśmy nad twoją propozycją, jednak nadal bardziej skłanialibyśmy się w stronę Rzeszowa, nawet ze względu na studia czy możliwość wynajęcia mieszkania. Nie chcemy jednak robić kłopotów i jeśli będzie problem ze znalezieniem czegoś w Rzeszowie, to Grupę Azoty Tarnów również bierzemy pod uwagę. (...) Zdajemy sobie sprawę, że nie tak łatwo spełnić takie oczekiwania, dlatego cierpliwie czekamy na propozycje wujka" - czytamy w mailu.
Do wiadomości zostały załączone dwa pliki z CV - autorki maila, wówczas 25-letniej i 22-letniego mężczyzny. Mężczyzna o tym nazwisku - podawał wtedy Onet - na portalu LinkedIn napisał, że rzeczywiście w marcu 2019 roku rozpoczął pracę w rzeszowskim oddziale PGE. Jego profil zniknął zaraz po tym, jak media zaczęły publikować mail do Brudzińskiego.
Jak przekonywał później Brudziński "to była prośba o możliwość, zorientowanie się, czy jest szansa przeniesienia się na równorzędne stanowisko w ramach tej samej firmy, tego samego doświadczenia, tej samej pensji". - Nie załatwiam pracy członkom swojej rodziny. Jestem europosłem, nie zajmuję się pośrednictwem pracy - dodał w wywiadzie dla RMF FM.
400 tysięcy złotych na kampanię od osób z państwowych spółek
Dziennikarze tvn24.pl i TVN24 Grzegorz Łakomski i Dariusz Kubik w reportażu "Do spółki z PiS. Finansowe plecy" przeanalizowali finansowanie kampanii europosłów PiS, między innymi Brudzińskiego. Pokazali, że 83 procent pieniędzy, czyli ponad 400 tysięcy złotych przeznaczonych na jego kampanię w 2019 roku pochodziło z darowizn od osób zatrudnionych w państwowych spółkach.
Remont mieszkania
W maju tego roku "Gazeta Wyborcza" napisała, że w 2020 roku państwowy Polski Holding Hotelowy zarządzał remontem luksusowego mieszkania Joachima Brudzińskiego. Dziennik powoływał się korespondencję polityka z prezesem PHH i pisał, że Brudziński jest "promotorem kariery" prezesa holdingu.
"Wyborcza" opublikowała też fragmenty korespondencji mailowej między dyrektor do spraw technicznych i realizacji w PHH Agnieszką Łebską oraz prezesem PHH, z których wynika, że dyrektor była zaangażowana w remont apartamentu europosła.
Brudziński w odpowiedzi napisał, że to "kłamstwo i wyssana z chorej nienawiści manipulacja" i kilkanaście dni później złożył pozew przeciwko "Gazecie Wyborczej" i autorowi artykułu.
Źródło: tvn24.pl, TVN24